„Carmen” w choreografii Johana Ingera / Fot. M. Budzyński/Opera Nova
Każdy z festiwali operowych to okazja do obejrzenia w Bydgoszczy, czasem nieznanych i pokazanych po raz pierwszy, muzycznych produkcji. To także konfrontacja poziomu sztuki twórców i artystów Opery Nova z tym, co ważne w Polsce i Europie. Tegoroczna, bydgoska „Carmen” udowadnia, że prezentują kunszt najwyższych lotów.
Siedem przedstawień obejrzeliśmy w zakończonym w niedzielę (11 maja) XXXI Bydgoskim Festiwalu Operowym. Były spektakle baletowe, choć właściwie trzeba by powiedzieć, że zarówno „Carmen” jak i
„Phenix/Vertikal” francuskiej Compagnie Kafig to taneczne widowiska. Przeżywaliśmy współczesne problemy młodzieży: poczucie wykluczenia, depresje, przeżycie żałoby i brak umiejętności stworzenia relacji między nastolatkami i rodzicami w poruszającym musicalu „Drogi Evanie Hansenie” z Teatru Muzycznego w Poznaniu. Były też „klasyczne” opery z dwiema prezentacjami dzieł Giuseppe Verdiego: „Luizą Miller” i „Makbetem” na zakończenie festiwalu. To był przemyślany i różnorodny program.
„Carmen” Opery Nova z choreografią Johana Ingera rozpoczęła XXXI BFO i wysoko postawiła poprzeczkę kolejnym przedstawieniom. W czerwcu zostanie zaprezentowana na bydgoskiej scenie po raz kolejny i należy wykorzystać tę okazję. To bowiem znacznie więcej niż baletowe widowisko. To niezwykły teatr, w którym ciała tancerek i tancerzy, ich ruch i muzyka łączą się w jedną, spójną całość. Poruszają do głębi i wzbudzają emocje – jak tragiczny los Carmen i don Jose. Świat przedstawiony przez tancerki i tancerzy, powstały w wyobraźni Ingera jest pełen namiętności, żądzy i zła. Rządzą w nim namiętna czerwień Carmen i czerń Cieni – postaci przynoszących zło i śmierć. W znakomitej formie była portugalska tancerka Maria Martins, która zatańczyła tytułową rolę.
Bydgoska produkcja w konfrontacji z produkcjami teatrów operowych z kraju i Europy, które zobaczyliśmy podczas XXXI BFO, prezentuje się znakomicie pod względem pomysłowości inscenizacji, poziomu wykonawczego i nowoczesności. Dziś tzw. kultura wysoka musi łowić nowych widzów – taka wędka jak „Carmen” świetnie się do tego nadaje.
Program tegorocznego festiwalu był bardzo różnorodny, bo przecież „Elektra” Ryszarda Straussa z opery w Sofii to dzieło potężne wokalnie i muzycznie, ale raczej niezbyt warte polecenia do pierwszego kontaktu z dziełem operowym.
Znakomitym pomysłem było ponowne zaproszenie zespołu Mourada Merzoukiego. Jego Compagnie Kafig, choć już bez tego efektu zaskoczenia i świeżości, jak w poprzednim roku, znowu poruszyła niezwykłą wyobraźnią twórcy, który kazał swoim tancerzom „fruwać”, podwieszając ich na linach i gumowych taśmach.
BFO to także okazja do obejrzenia, czasem po raz pierwszy w Polsce, operowych dzieł. Tak było w tym roku z „Daliborem” Bedrzicha Smetany (produkcja opery z Brna) czy wspaniałą i poruszającą „Luizą Miller” Verdiego z Opery Śląskiej w Bytomie.
Tegoroczny festiwal rozpoczął się znakomicie – od „Carmen”. Finał także był imponujący. Goszcząca po raz kolejny Narodowa Opera Ukrainy im. Tarasa Szewczenki z Kijowa przywiozła „Makbeta” Verdiego. Kompozytor stworzył na podstawie Szekspira prawdziwy dramat muzyczny, szukając możliwości pokazania w operze czegoś więcej niż popisowego śpiewu. Pisał „… pragnę, by Lady była diaboliczna. Dwa najważniejsze numery w operze to jej duet z mężem i scena somnambuliczna. Jeśli one się nie udadzą, całe dzieło będzie zaprzepaszczone. A tych ustępów nie wolno śpiewać. One muszą być odegrane, deklamowane niskim, jakby skrywanym głosem. W innym razie nie będzie efektu dramatycznego”. I ten efekt rzeczywiście się udał. Wiktoria Chenska ukazała mroczną Lady Makbet i jej szaleństwo. Stworzona w połowie XIV wieku opera miała także we Włoszech przesłanie patriotyczne związane z walką o niepodległość ojczyzny Verdiego. Ten motyw w wykonaniu artystek i artystów z Ukrainy wybrzmiał szczególnie mocno i aktualnie – wspaniała aria tenora Aleksandra Nikiforowa w roli Makdufa. Nic więc dziwnego, że tak jak festiwal rozpoczął się owacją na stojąco dla „Carmen”, tak samo zakończył w przypadku ukraińskiego „Makbeta”.
Zapisz się do newslettera Bydgoszcz Informuje!