– Jeśli wyjdziesz na ulicę ubrana w spodnie białe z czerwonym, takie np. dresy z paskiem, to już jest politycznie niepoprawne. Bo to kolory flagi. To jest ekstremizm, wsadzą cię do więzienia – opowiada Żanna Kuwannikowa, która uciekła z Białorusi. Jest członkiem ekipy filmowej, która przygotowała reportaż pt. „Prawo do życia”.
Aleksiej, Anna, Lubow, Wiktoria i Hatidże. Pochodzą z Rosji, Białorusi i Ukrainy. W swoim życiu kierowali się otwartością i życzliwością, sprzeciwiają się autorytarnym rządom. Krwawa walka z opozycją na Białorusi i wojna Putina na Ukrainie, zmusiły ich do ucieczki ze swojej ojczyzny. O tym, jak znaleźli się w Bydgoszczy, opowiedzieli w przejmującym filmie dokumentalnym pt. „Prawo do życia”.
Produkcja powstała dzięki zaangażowaniu przedstawicieli Stowarzyszenia Slavos. Partnerami filmu są: Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, Młyny Rothera i Bydgoskie Centrum Organizacji Pozarządowych i Wolontariatu w Bydgoszczy. Wartością filmu „Prawo do życia” jest to, iż pracowali nad nim obcokrajowcy zamieszkali w Bydgoszczy, w tym także uchodźcy. Scenariusz do filmu napisała Lubow Ten, która jest także jedną z bohaterek filmu, reżyserem i redaktorem reportażu jest Jewgienij Wiskow, natomiast zdjęcia i montaż wykonał Aleksiej Głuszczenko. Producentami filmu są Żanna Kuwannikowa ze Społeczności Białoruskiej Miasta Bydgoszczy i Rafał Marcinkowski z bydgoskiego stowarzyszenia Slavos.
Film wkrótce będzie udostępniony na kanale Slavos – Słowiańska Pracownia Kultury i Dialogu, na You-Tube.
Żanna Kuwannikowa, Białoruś. Uciekła w 2020 roku.
– Film opowiada o tym, jak ta wojna wpływa na różne narodowości. Pokazuje, że nie można przypisywać człowiekowi łatki z powodu tego, skąd jest, gdzie się urodził. I w Rosji i na Białorusi są tysiące ludzi, którzy nie chcą wojny. Mój dziadek jest Ukraińcem. Przez to, że sprzeciwiałam się reżimowi, musiałam uciekać z czwórką małych dzieci. Na Białorusi jest teraz wielu więźniów politycznych. W Białorusi nie przestrzega się praw człowieka.
Tak, wyszliśmy masowo na ulice. Robiliśmy pokojowe protesty, bez walki. Nasze kobiety szły po ulicach z kwiatami, nie z bronią. My nie chcieliśmy walki, wojny wewnętrznej. Chcieliśmy, żeby wszystko było dobrze w naszym kraju. Potem tych ludzi zaczęli zabijać, bić, zamykać w więzieniach.
Wybory są sfałszowane. Ja znam tylko jednego człowieka, który jest za Łukaszenką. To moja babcia. Ona ogląda rządową telewizję i wierzy we wszystko, co tam pokazują. Nie ma żadnych wolnych mediów, wszystko jest już zamknięte. Zagraniczne serwisy możemy czytać jedynie, jeśli ustawimy sobie sieć przez VPN. Bywają sytuację, kiedy nawet za zwykły lajk czy komentarz w social mediach, dostaniesz rok, dwa lata odsiadki. Mogą cę uznać za ekstremistkę nawet za nieodpowiedni ubiór. Jeśli wyjdziesz na ulicę ubrana w spodnie białe z czerwonym, takie np. dresy z paskiem, to już jest politycznie niepoprawne. Bo to kolory flagi. To jest ekstremizm, wsadzą cię do więzienia
Zapisz się do naszego newslettera!
Anna Arjabinska, Ukraina. Granicę przekroczyła z czwórką dzieci
Anna wystąpiła w filmie. 2 marca przekroczyła granicę polsko-ukraińską. Teraz mieszka w Bydgoszczy. Dlaczego opowiedziałaś o swoich doświadczeniach? – pytam.
– Jestem działaczką społeczną. To była moja wewnętrzna potrzeba. Jestem z Kijowa. Mieszkałam na obrzeżach miasta, blisko Buczy. Tam, gdzie wojsko rosyjskie dokonało masakry. W filmie opowiadam swoją historię. Trudną drogę do Polski. Ja nie uciekłam od razu, nie chciałam wyjeżdżać z Ukrainy. Zabrałam ze sobą 4 małych dzieci – dwoje moich, dwoje mojego byłego męża. On nie mógł opuścić Ukrainy a ja nie mogłam tych dzieci tam zostawić. Moja najstarsza córka, dorosła, została w Kijowie. Mój chłopak walczy na froncie. Wiem, co im najbardziej potrzeba. Organizuję pomoc, zbiórki i wysyłam powerbanki, ciepłą odzież itd. Nie zawsze możemy się skontaktować. Nie wszędzie jest teraz na Ukrainie połączenie sieciowe. Jest mi ciężko, jest mi smutno. Bardzo tęsknię za domem, za moją pracą. Mojego mieszkania jeszcze nie zbombardowali. Było blisko – pocisk uderzył w sąsiedni budynek. Ja mieszkam w 16. piętrowym wieżowcu na 14 piętrze. Gdyby był atak, ja nie miałabym czasu uciec do schronu. Kiedy bomba uderzyła w blok obok, zrozumiałam że muszę zabrać dzieci.
Teraz realizuje projekty z Ukrainy. Pomaga innym uchodźcom. Działa w organizacji Help Now Poland. Udziela informacji o tym, jak w Polsce uzyskać pesel, jak można zarejestrować się do lekarza, gdzie znaleźć poradę prawną lub tłumacza. – Jednym słowem mówię o wszystkim co potrzebne, żeby tu zamieszkać – dodaje Anna.
Aleksiej, Białoruś. Stomatolog z 10-letnim stażem
Aleksiej, jeden z bohaterów filmu. Przyjechał z Kijowa na początku wojny. Z Białorusi uciekł w 2021 roku. Teraz mieszka w Bydgoszczy. Jestem dentystą z 10-letnim stażem. Niestety, bariera językowa uniemożliwia mu podjęcie pracy w zawodzie. Na jego kolorowym swetrze charakterystyczna przypinka z literą alfabetu białoruskiego. -Co to za litera? Dlaczego jest dla Ciebie ważna?
– Nie ma jej w rosyjskim alfabecie. Jest czerwona na białym tle. Jak flaga Białorusi. Ta flaga, którą my, ludzie uznajemy, nie jak ta, którą propaguje reżim. Biało-czerwono-biała. Ta czerwono-zielona to symbol komunistów. Symbol reżimu Łukaszenki.
W Bydgoszczy mieszka również Lubow i jej nastoletnia córka Irina. Przyjechały wraz z rodziną z Rosji. Jako dziennikarka Lubow wyrażała swój protest przeciwko agresji jej kraju na Ukrainę, co groziło poważnymi konsekwencjami dla niej i jej najbliższych. W jej opinii tysiące Rosjan nie chcą wojny z Ukrainą. Nie chcą też rządów Putina. Niestety, opozycjoniści trafiają do więzień. – Wszystko, co było mówione o wojnie na Ukrainie, każdy głos sprzeciwu był i jest brutalnie tłumiony. Ci, którzy są przeciwko trafiają do więzienia. Bardzo wiele osób pyta mnie: dlaczego Rosjanie nie wychodzą masowo na ulice? Oni wychodzą ale to jest nielegalne. to jest od razu tłumione. Ludzie są brutalnie bici. Ludzie, którzy po 24 lutym wyszli na ulice wykazali się niezwykłą odwagą. Wiedzieli, co ich za to czeka. Oni wstydzą się tego, co ich kraj robi niewinnym ludziom.
Pokój przy granicy to nasz interes
Premierowy pokaz filmy „Prawo do życia” zakończył się panelem dyskusyjnym z udziałem uchodźców mieszkających w Bydgoszczy. Rozmowę prowadziła prof. Nartsiss Shukuralieva, wykładowca na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Sama pochodzi z Kirgistanu. Na co dzień zajmuje się kwestiami polityki państw niedemokratycznych, autorytaryzmu, represji i bezpieczeństwa. Opowiedziała, jakie było zamierzenie twórców filmu „Prawo do życia”. Jakie wnioski po jego seansie może wyciągnąć każdy z nas.
– Nie jestem autorką tego filmu, raczej doradcą merytorycznym. Główne przesłanie dla oglądającego jest takie: Nie postrzegaj ludzi na podstawie jego paszportu i tożsamości narodowej. Mamy przedstawicieli 3 państw: Białorusi, Rosji i Ukrainy. Dramaty tych ludzi są związane ze sobą. To związek systemu niedemokratycznego, represji, autorytaryzmu i przemocy z wojną. Narodowość to jedno, ale decyzja, po której stronie staniemy i czym kierujemy się w życiu, to już co innego. Trzeba być czujnym, wrażliwym i nie krzywdzić według stereotypów. Powinniśmy jako Polacy wspierać osoby, które przeciwstawiają się dyktaturze, niezależnie z jakiego kraju pochodzą. Te osoby odpowiadają naszym interesom. Naszym interesem jest pokój przy granicy i spokojny rozwój państw ościennych i dobre relacje handlowe z nimi. Dajemy podmiotowość uchodźcom. Sami opowiadają o sobie, mają swój głos. To ludzie aktywni, pragnący lepszego losu.
Na zakończenie wydarzenia odbył się koncert w wykonaniu rodziny krymskotatarskiej od niedawna związanej z naszym regionem. Hatidże Emiratli (skrzypce), Zarema Emiratli (śpiew) i Rustem Emiratli (skrzypce) wykonali utwory z narodowego repertuaru. W BCOPW wybrzmiał między innymi nokturn napisany przez dziadka Hatidże, znanego krymskotatarskiego kompozytora Fikreta Saledinowa. Członkowie rodziny Emiratli, Hatidże i Rustem są bohaterami filmu „Prawo do życia”.
Podczas wydarzenia widzowie mieli okazję zobaczyć także grafiki innej bohaterki filmu, pochodzącej z Rosji szesnastoletniej Iriny Ten. Prace miały antywojenny charakter i przedstawiały wybitnych pisarzy ukraińskich z cytatami.