Sandra Samrowska – Miss Publiczności w konkursie Miss Polonia 2023 / Fot. Archiwum prywatne
22-letnia Sandra Samrowska oczarowała widzów konkursu Miss Polonia 2023. Bydgoszczanka mieszkająca w Fordonie znalazła się wśród pięciu najpiękniejszych Polek. Zdobyła też tytuł Miss Publiczności. Trudno uwierzyć, że trzy lata temu zrezygnowała z udziału w konkursie. Wtedy zabrakło jej pewności siebie.
Daria Bołka: Dlaczego wybrałaś konkurs Miss Polonia a nie Miss Polski? To dla ciebie różnica?
Sandra Samrowska: Zawsze śledziłam obydwa konkursy. Jednak Miss Polonia zapadł mi mocniej w pamięć. Znałam dziewczyny, które go wygrały. To Aneta Kręglicka, która była pierwszą polską Miss World, czy Milena Sadowska, Agata Biernat, Izabela Krzan. Dzięki wygranej w wyborach zrobiły one wielką karierę. Miss Polonia to konkurs z ponad 90-letnią tradycją. Jeden z najstarszych na świecie!
Za tobą bardzo pracowity okres: wybory Miss Polonia, studia, rozwój w social-mediach…
-Tak, to prawda. Obroniłam pracę dyplomową 16 czerwca, dwa dni przed zgrupowaniem Miss Polonia. To był bardzo intensywny okres. Wtedy nie chodziłam do pracy, poświęciłam się nauce i przygotowaniu do obrony. Od czerwca bardzo szybko zleciał mi czas.
Uzyskałaś dyplom z kosmetologii. Czy z tym zawodem wiążesz swoją przyszłość? A może po sukcesie w wyborach Miss Polonia wolałabyś skupić się na budowaniu marki osobistej, karierze w modelingu, współpracach reklamowych?
-Szukam pracy w kosmetologii, lubię to. Jednak myślę też, żeby wykorzystać ten moment. Chciałabym nawiązać współpracę z firmami, wziąć udział w profesjonalnych sesjach. Interesuje mnie też współpraca w social-mediach. Prowadzę swoje profesjonalne konto na Instagramie. Lubię to.
Od dłuższego czasu prowadzisz swój profil na IG. Czy ta współpraca zaczęły się po starcie w wyborach Miss, czy już wcześniej zostałaś zauważona?
-To się zaczęło wcześniej. Zawsze lubiłam dodawać zdjęcia, prowadziłam profil, tworzyłam stylizacje. Później moja koleżanka ze studiów trochę mnie poprowadziła, pokazała mi, jak mogę nawiązać współpracę z różnymi firmami. Zaczęłam sama do nich pisać, wychodziłam z inicjatywą. Tak poszło, jeden sklep za drugim i się wciąż rozwija. Nie czekałam na znak od kogoś. Trzeba samemu wyjść z inicjatywą.
Jak wyglądała twoja droga od dziewczyny z Instagrama do finału konkursu Miss Polonia? To było marzenie z dzieciństwa?
– Kiedy byłam młodsza, zawsze oglądałam z mamą konkursy piękności. Lubiłyśmy oglądać dziewczyny, typować swoje faworytki. Rodzina i znajomi często mówili: No idź do tego konkursu! W 2020 wysłałam swoje zgłoszenie od razu do ogólnopolskiego konkursu. Dostałam się do castingu open. To było w pandemii, wszystko odbywało się w formie on-line. Potem zaczęłam sobie myśleć, co pomyślą o mnie inni. Bałam się.
Zabrakło pewności siebie?
-Tak. Byłam za młoda. Bałam się oceny innych. Wyobrażałam sobie że ludzie powiedzą „Co ona sobie myśli, że idzie do konkursu piękności”. Ale to miała być przygoda i szansa na zdobycie nowych doświadczeń, rozwój osobisty. Wtedy jednak zrezygnowałam. Rok temu się przełamałam. Wysłałam zgłoszenie do etapu wojewódzkiego. Pomyślałam: Trudno. Nie spróbuję to się nie dowiem. Zajęłam drugie miejsce. To mi dodało wiele pewności siebie. Spodobało mi się. To jednak nie był jeszcze tak poważny etap jak ogólnopolski. Otrzymując ten tytuł, miałam automatyczną przepustkę do półfinału Miss Polonia.
Co oznaczał ten półfinał?
-W marcu pojechałam do Warszawy. To był całodniowy casting. Najpierw były rozmowy indywidualne – również po angielsku. To były rozmowy na różne tematy – o świecie lub z wiedzy ogólnej. Zdarzały się pytania-smaczki typu „Czy wiesz, gdzie odbędą się Igrzyska Olimpijskie”. Było też pytanie o poziom inflacji. To pytania mogło by się wydawać z zaskoczenia. Jednak dziewczyna która wygra, musi być obyta ze światem, czytać wiadomości, znać bieżącą sytuację. Później były przejścia po wybiegu – w sukienkach koktajlowych i strojach kąpielowych. Z tych niemal 200 dziewczyn wybrali 20 finalistek. Zostałam wyczytana przedostatnia. Kiedy tam stałam mówiłam sobie – nie na pewno się nie dostaniesz. Wyczytali już dwie dziewczyny z Bydgoszczy, to by było za wiele. Ale jednak wyczytali i mnie – mój numer 13 (szczęśliwy!).
Jak wyglądały twoje późniejsze przygotowania?
– Od marca do czerwca miałyśmy wiele różnych aktywności. W maju brałyśmy udział w głównej sesji zdjęciowej, tam robili nam portrety i zdjęcia fashion. Był też wyjazd do ZOO i sesja zdjęciowa. Odbyły się również różne akcje charytatywne. W kwietniu spotkałyśmy się z dziećmi z autyzmem, bo to był miesiąc świadomości autyzmu. Później, 18 czerwca, rozpoczęło się dwutygodniowe zgrupowanie przed wielkim finałem. Pierwszy tydzień to były głównie nagrania na potrzeby gali w hotelu. Drugi tydzień to próby od rana do wieczora.
Wbrew temu, co można pomyśleć, oglądając w telewizji wybory Miss, to nie jest takie proste, łatwe i lekkie. Wasz udział w wyborach nie kończył się na przejściu do garderoby, gdzie was ubrali, uczesali i umalowali.
-W telewizji to może wyglądać tak, jakbyśmy były na dwutygodniowych wakacjach. Oczywiście w wolnych chwilach korzystałyśmy ze SPA, siłowni czy basenu. Jednak było wiele pracy.
Uzyskałaś tytuł Miss Publiczności – przez głosowanie widzów.
-Tak, to głosowanie SMS trwało tylko podczas trwania gali.
Jesteś dumna z tego tytułu, czy jednak z tyłu głowy masz myśli typu „Wolałabym zostać Miss”?
-Nie, absolutnie nie. Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy dostałam się do finałowej piątki. Kiedy stałam na scenie, miałam różne myśli. Ja stawiałam na Ewę, która wygrała. Uważam, że na to zasłużyła. To był dla mnie zaszczyt być w najlepszej piątce. Uważam, że Miss Publiczności to piękny tytuł. W końcu nadany przez ludzi, widzów. Ja w to nie dowierzałam. Nawet na powtórce widać, że po ogłoszeniu wyniku ja przez kilka sekund nie reagowałam. Potem w końcu się ocknęłam i zrozumiałam, że to mój numer. Po konkursie odezwało się do mnie bardzo wiele osób – znajomych i obcych. Po gali podchodzili do mnie ludzie, gratulowali mi. Nie mam myśli, że mogło być coś więcej. Tak miało być.
Czy czujesz teraz ze strony otoczenia tylko pozytywne emocje? Zdarzają się przykre komentarze, zazdrość, zawiść?
-Raczej dobre. Wiadomo, w sieci zdarzają się różne komentarze. Nie ma takiej osoby, która wszystkim dogodzi. Niezależnie od tego, jaka dziewczyna by wygrała ten tytuł, zawsze będą dobre komentarze i hejt. Jeśli chodzi o znajomych i rodzinę, było duże wsparcie i pozytywne komentarze. Dostałam powera po tym finale.
A jak wyglądała rywalizacja pomiędzy uczestniczkami konkursu? Czy faktycznie się lubicie i wspieracie, czy to jednak ostra walka?
-W czasie zgrupowania było naprawdę miło. Mocno się z dziewczynami zżyłyśmy, każda znalazła swoją bratnią duszę. Tak było aż do wielkiego finału.
Jak zmieniło się twoje codzienne życie po finale? Stałaś się z dnia na dzień osobą rozpoznawalną?
-Jeszcze nikt mnie nie zaczepił na ulicy. Może to się zmieni ale na razie jestem tutaj, w Bydgoszczy po prostu sobą. Czy na scenie czy w sytuacjach codziennych – myślę, że jestem tą samą dziewczyną. Jestem pewna siebie, komunikatywna. Te cechy charakteru przekładają się na sytuacje publiczne, jak podczas gali Miss Polonia. Oczywiście bywam nieśmiała i czasami mocno się czymś stresuje. I tak było podczas konkursu. Przed pierwszym wyjściem bardzo się stresowałam. Później, gdy zobaczyłam publiczność, która nas mocno wspierała, to uczucie minęło. Oklaski, transparenty – to dodaje skrzydeł. Kiedy usłyszałam muzykę, zobaczyłam scenografię, oświetlenie, to poczułam się już jak ryba w wodzie. Te trzy godziny zleciały mi jak 20 minut. To się wydaje śmieszne, bo dzień przed galą nie mogłam zasnąć z nerwów.
Z tego co mówisz wynika, że miss nie może być piękna tylko zewnętrznie, lecz również w środku. Miałyście też spotkania charytatywne. Miss musi mieć dobre serce, reagować na społeczne problemy?
– Temat przewodni konkursu to „Piękno z przesłaniem”. Jedna z dziewczyn zdobyła tytuł Miss Piękna z przesłaniem. Każda z nas miała za zadanie przeprowadzenie akcji charytatywnej. To była kontynuacja projektu Korona z Głowy, który rozpoczął się w czasie pandemii. Każda z nas robi to na swój sposób. Akcje przeprowadzałyśmy już po półfinałach. Chodziłam do przedszkoli i miałem ze strażakiem lekcje na temat bezpieczeństwa.
Czyli tytuł miss zobowiązuje. Swoim codziennym życiem musisz pokazać, że na niego zasłużyłaś. Ludzie cię wybrali.
– Zawsze dbam o swoje zachowanie. Zwracam uwagę na to, co mówię, co robię. Z tyłu głowy mam czasem taką myśl, że trzeba być czujnym. Wiedziałam, na co się piszę. Myślę, że każda z uczestniczek która dotarła do finału to kobiety z klasą.
Co byś powiedziała młodszym dziewczynom, które marzą o wzięciu udziału w wyborach Miss i marzą o byciu modelką, fotomodelką, osobą rozpoznawalną na Instagramie?
– Przede wszystkim nie powinny się przejmować tym, co mówią inni. Nie powinny patrzeć na znajomych – możemy mieć w głowie myśli, że oni będą mieli do tego negatywny stosunek. Potem okazuje się, że ludzie nam gratulują i pchają nas do przodu. Trzeba być też pewnym siebie. Lubić siebie. Dziewczyna musi się przełamać, wyjść ze swojej strefy komfortu.
W naszych czasach dominuje ruch body-positive. Piękno jest w każdym rozmiarze, kształcie, kolorze skóry. Czy nie masz wrażenia, że niektórzy mogą wam zarzucić promowanie nierealnych standardów urody? Wpędzania w kompleksy?
-To się nazywa „konkurs piękności”. Z drugiej strony tak jak mówiłam, nie idziemy tam, żeby jedna przez drugą się pokazać – która jest ładniejsza itp. To jest konkurs, który daje szansę na rozwój, na zbieranie doświadczeń. Więc nie mam takich myśli. W konkursie miss nie ma konkretnych wymiarów, które musi mieć kandydatka. To nas odróżnia od typowego modelingu. Każda dziewczyna może spróbować. Organizatorzy konkursu są otwarci, przykładają dużą wagę do osobowości dziewczyny, do inteligencji. W konkursie Miss Polonia biorą udział też kandydatki w różnych rozmiarach, typach urody czy też kolorze skóry.
Poznaj inspirujących mieszkańców Bydgoszczy – zapisz się do naszego newslettera!