– Jestem tym, który rozszyfrował Enigmę – napisał w odpowiedzi na notatkę w gazecie Marian Rejewski. List wysłał po ponad 40 latach od złamania niemieckiego szyfru. Książka o jego życiu pokazuje, jak i dlaczego genialny kryptolog przez dekady skrywał tajemnicę.
Do tej pory jeden z najwybitniejszych bydgoszczan w historii nie miał swojej biografii. Tę lukę postanowił wypełnić Robert Gawłowski. – Kryptologiem nie jestem – zaznacza profesor Wyższej Szkoły Bankowej w Bydgoszczy. Jako naukowiec na co dzień zajmuje się m.in. samorządem terytorialnym. Mieszka w Londynie, gdzie analizuje angielską politykę. – Zauważyłem, jak ważną postacią dla Brytyjczyków jest Alan Turing. Można powiedzieć, że nie byłoby Turinga bez Rejewskiego. Prawda o Enigmie była odkrywana stopniowo, a wątek polski był bagatelizowany, a czasem wręcz fałszowany – tłumaczy. Przypomina, że w latach 70-tych XX wieku w angielskich mediach opowiadano, że polski wkład to kradzież Enigmy i przekazanie jej Brytyjczykom.
Gawłowski po napisaniu habilitacji szukał nowego tematu, niezwiązanego ze swoją dziedziną. Historia życia Rejewskiego to jego debiut w gatunku “literatura faktu”. Autor dużą wagę przywiązywał do kontekstu rodzinnego. W książce publikuje m.in. ogłoszenia sklepu z cygarami, który przy ul. Dworcowej prowadził ojciec kryptologa, Józef Rejewski. Starał się pokazać lokalny koloryt. Dotarł m.in. do świadectwa maturalnego. Przyszły kryptolog egzamin dojrzałości zdawał w obecnym I Liceum Ogólnokształcącym. Archiwum po ojcu udostępniła córka Rejewskiego, Janina Sylwestrzak. Dzięki temu poznajemy treść listów, które bydgoszczanin wymieniał z innym kryptologiem, Henrykiem Zygalskim.
Studia w Poznaniu
Rejewski, rocznik 1905, z Bydgoszczy wyjechał na studia do Poznania. Obiecującego matematyka wyłowił polski wywiad. W oczach Gawłowskiego geniusz kryptologii to człowiek skromny i cichy. – Jego historia pokazuje, że miał wiele zdolności matematycznych, mówił w trzech językach, miał rozległe horyzonty i techniczną wyobraźnię. Rozszyfrował maszynę, która zdaniem niektórych matematyków była nie do rozszyfrowania – opowiada autor.
Jak działa Enigma? Gawłowski stara się zawrzeć skomplikowane rozwiązanie w kilku zdaniach. – Mamy dwie maszyny – osoby nadającej i odbierającej szyfr. Obie muszą być ustawione w taki sam sposób – w tym walce i łącznica. Cała praca Rejewskiego polegała na tym, by radykalnie ograniczyć liczbę możliwości, w jakiej maszyna była ustawiona. Pierwotnie było to ok. 155 mln. Celem było ograniczenie liczby kombinacji do kilkudziesięciu, co pozwoliłoby na ręczną próbę odszyfrowania depeszy.
Nie ma żadnych wątpliwości, że to Rejewski złamał Enigmę i że zrobił to samodzielnie. Dokonał tego pod koniec 1932 roku. Dopiero później jego pracę kontynuował cały zespół.Niemcy stale rozbudowywali maszynę, zmieniali klucze i częstotliwość szyfrowania.
Czas po wybuchu wojny był dla Rejewskiego stracony. Francuski wywiad nie był w stanie wykorzystać umiejętności polskich kryptologów. Grupa miała trafić do Anglii, do ośrodka w Bletchley Park, ale sprawa upadła z powodu dyplomatycznego spięcia między Brytyjczykami i Francuzami. Ostatecznie Polacy trafili na Wyspy w sierpniu 1943 roku, ale Brytyjczycy już nie potrzebowali polskiej pomocy.
Po wojnie Rejewski zdecydował się wrócić do Polski – do żony i dwójki dzieci. Pracował jako księgowy w takich miejscach jak Kabel czy Związek Branżowy Spółdzielni Drzewnych i Wytwórczości Różnej.
Skromne i ciche życie
Starał się nie wychylać. Nie mówił w pracy ani o rodzinie, ani o swojej przeszłości. W pracy wiedziano tylko, że do szachów z Rejewskim nie ma co siadać, wygrywa z każdym. Skromny księgowy był inwigilowany przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego i Służbę Bezpieczeństwa. Robiono to jednak niezdarnie i mało skutecznie. Służby nigdy nie wpadły na to, jaką historię ma za sobą człowiek, który liczy rachunki w zwyczajnej, bydgoskiej spółdzielni.
Przeżył śmierć syna, miał sporo problemów z dokwaterowaną przez PRL-owskie władze lokatorką. Starał się cieszyć z małych rzeczy. W jednym z listów napisał, że przez 20 lat wykonywał „zupełnie nieciekawą pracę urzędasa w różnych nieciekawych instytucjach”.
Reżim złagodniał, a przeszłość Rejewskiego nie była już dla niego obciążeniem. Kiedy przeszedł na rentę, w 1967 roku, usiadł w ciemnej komórce swojego mieszkania i w trzy miesiące spisał wspomnienia. Maszynopis wysłał do Wojskowego Instytutu Historycznego. Prawdziwym przełomem była dopiero książka, którą we Francji wydał gen. Gustave Bertrand. Ujawnił w niej, że szyfr Enigmy jako pierwsi złamali Polacy, a krótko przed wybuchem wojny podzielili się swoją wiedzą z Anglikami i Francuzami. Przyznał, że alianci otrzymali od Polaków maszynę szyfrującą, dzięki której mogli samodzielnie odczytywać niemieckie depesze. Na fali zainteresowania tematem redakcja „Życia Warszawy” szukała osób, które uczestniczyły w akcji łamania Enigmy. Rejewski mieszkał już wtedy w Warszawie. Artykuł przeczytał prawdopodobnie w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki.
Trzyzdaniowy list do redakcji
Był emerytem, pomagał finansowo dwóm starszym siostrom, które zostały w Bydgoszczy. Liczył się każdy grosz, więc gazet raczej nie kupował. Trzyzdaniowy list do redakcji Rejewski kończy następująco: „To właśnie ja jestem tym, który jako pracownik Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego przed około 40 laty tę maszynę rozszyfrował”. Od tej chwili życie Rejewskiego zmieniło się diametralnie. Mieszkanie stało się centrum prasowym. Dziennikarze opisywali historię człowieka, którego praca prawdopodobnie pozwoliła skrócić wojnę i ocalić tysiące ludzi. Rejewski pozostał skromny, taki jak jego rodzice. – Że nagle jak fajerwerk wybuchła owa heca z Enigmą? Że zaczęły o tym pisać gazety szwedzkie, bułgarskie, jugosłowiańskie, niemieckie, amerykańskie, angielskie, szkockie, nie mówiąc już o polskich? Et, dajmy temu spokój. O co poszło? Żezastosowałem to, co mnie nauczyli Abramowicz i Krygowski [profesorowie z Uniwersytetu Poznańskiego – przyp. red.], właściwie na pierwszym roku studiów? Że ani Anglicy, ani Francuzi tego nie potrafili uczynić? Tym gorzej świadczy to o nichi nic więcej – napisał Rejewski.
W listopadzie 2022 zostanie wydana angielska wersja książki. W podtytule pojawi się nazwisko Alana Turinga, któremu Rejewski przekazał pałeczkę. Hitlerowcy stale doskonalili maszynę. Rejewski w 1932 roku potrafił rozszyfrowywać wiadomości, a wraz z Jerzym Różyckim i Henrykiem Zygalskim przy pomocy „bomb” i „płacht” dotrzymywali kroku Niemcom. Dzięki przekazaniu wiedzy Anglikom, ci, już po kolejnych modyfikacjach Enigmy w okresie wojny, byli w stanie ponownie rozszyfrować Enigmę.
Partnerem książki „Jestem tym, który rozszyfrował Enigmę. Nieznana historia Mariana Rejewskiego” jest Miasto Bydgoszcz.