Barbara Ślósarek w ratuszu podczas gali kończącej tegoroczny konkurs / Fot. B.Witkowski/UMB
– Na pierwszym miejscu jest moja rodzina, na drugim – kwiaty – mówi Barbara Ślósarek, która od 1984 roku, zostaje laureatką konkursu „Bydgoszcz w kwiatach i zieleni”.
Sławomir Bobbe: – Można powiedzieć, że jest Pani jedną z najbardziej utytułowanych uczestniczek konkursu TMMB „Bydgoszcz w kwiatach i zieleni”. Jak słyszę, bierze w nim Pani udział – z sukcesami – od prawie 40 lat.
Barbara Ślósarek: – Moja historia zaczęła się w 1984 roku. Rozpoczęłam przygodę z zielenią od tarasu, na którym ustawiałam korytka z kwiatami. I tak co roku coś dodawałam, upiększałam, sadziłam kwiaty, rozszerzałam nasadzenia. Robiłam dekoracje, statki, drabiny, w wagonikach pociągów rosły kwiatki, miałam też muchomory robione z kolorowych misek, które umieszczałam wśród kwiatów.
Gdzie pomieściła Pani tyle zieleni?
– Mieszkam w kamienicy na Okolu, przy ulicy Chełmińskiej, ale mam ogródek. Na początku wszystkie kwiaty trzymałam w donicach, najpierw miałam ich jakieś 100, potem 120, zakończyłam na 150. Potem zaczęłam sadzić rośliny w ziemię, bo donice wymagały ogromu pracy. Niektóre trzeba na zimę przenosić i przechowywać w piwnicy. Dlatego teraz większość kwiatów wysiewam i sadzę bezpośrednio do ogrodu. Mam dwie piwnice, z tego jedną specjalnie do donic i kwiatów, które są przechowywane zimą.
Ile czasu musi Pani poświęcić roślinom, by osiągnąć takie spektakularne efekty?
– Poświęcam im sporo pracy, niektóre kwiaty trzeba obrywać, inne przestawiać do słońca, podlewać, inne umiejętnie nawozić. Z tymi które się nie przyjęły i są brzydsze trzeba coś wykombinować, żeby kompozycja była piękna. I to nie tylko dla mojego oka, ale też dla osób, które tamtędy przechodzą.
Jakie rośliny dominują w Pani ogrodzie, czy są takie z których jest Pani szczególnie dumna?
– Kwiatowa moda też się często zmienia, w związku z tym ostatnio wiele kwiatów trzymam w wiklinowych koszach, ale ciągle można też sadzić np. w taczki czy na drabinki. Bardzo mnie cieszą moje dragony. To nie jest kwiat wymagający ogromu pracy. Nie trzeba obrywać ani listków ani kwiatów, podlewa się go raz na tydzień. Jak w donice wsadzi się dragona, to wyrośnie przepiękny bukiet.
Czy swój ogródek aranżuje Pani sama czy korzysta z rozmaitych „ściąg” i podpowiedzi?
– Korzystam z różnych informacji, podpowiedzi z Internetu. Ale jednak najpiękniejsze podpowiedzi podsuwa własna wyobraźnia i to ona mówi mi, co warto w ogródku zrobić, by było jeszcze piękniej. Często siedzę i myślę, co tu jeszcze zmienić, jakie nowości wprowadzić. Wymieniam doświadczenia z koleżankami, które również podpowiadają mi w kwestiach uprawy. Gdy wyjeżdżam gdzieś na dłużej pozostawiam swoje kwiaty pod dobrą opieką, nie muszę się o nie martwić.
Dużo trzeba wydać, by mieć tak piękny ogród?
– Jak się coś kocha, to nie patrzy się na koszty. Jeśli ktoś lubi dobre perfumy, to też wyda na nie 600 złotych, tak samo tyle można wydać na kwiaty. Tego się nie liczy, to ma cieszyć oko. W okresie wiosennym wsadzam bratki, stokrotki potem kwiaty letnie, które już teraz posprzątane. Za chwilę jednak zrobię dekoracje świąteczne i choinkę z ozdobami. Donice udekoruję kolorowymi bombkami, denerwuję się trochę czy zdążę, bo jestem przeziębiona, a ziemia jest podmarznięta. Mam nadzieję jednak, że uda się wszystko zrobić przed świętami. W konkursie TMMB byłam nagradzana co roku, wyróżnienia otrzymywałam również z rady osiedla. Dla mnie zawsze na pierwszym miejscu jest moja rodzina, na drugim – kwiaty. I będę je uprawiać do końca życia i o jeden dzień dłużej.
Zapisz się do newslettera Bydgoszcz Informuje!