Most Staromiejski i Teatr Miejski – z okresu okupacji hitlerowskiej / Archiwum Anny Perlik-Piątkowskiej i Pawła Piątkowskiego
– 1 września 1939 roku miałem rozpocząć swoją edukację w szkole podstawowej im. Henryka Dąbrowskiego w Bydgoszczy. Bieg wojennych wypadków zarządził, że około 15 października podjąłem naukę w Grundschule Adlerhorstschule in Bromberg. Trzymałem tornister, w którym nosiłem węglową, tłukącą się tablicę, rysik i dwie gąbki: suchą i mokrą – wspomina Benedykt Frost, rocznik 1933.
91-letni bydgoszczanin, od pięciu lat wdowiec, przysłał list do redakcji „Bydgoszcz Informuje”. – Po śmierci żony żyję wspomnieniami – pisze Benedykt Frost. Oto treść jego listu pełnego wspomnień z dawnej Bydgoszczy:
„Szanowna Redakcjo.
Urodziłem się w roku 1933 w Bydgoszczy na bydgoskim Szwederowie. Według życzenia rodziców z dniem 1 września 1939 roku miałem rozpocząć swoją edukację w szkole podstawowej im. Henryka Dąbrowskiego na ul. H. Dąbrowskiego w Bydgoszczy. Jednakże bieg wojennych wypadków zarządził, że około 15 października podjąłem naukę w Grundschule Adlerhorstschule in Bromberg.
W pierwszej klasie trzymałem tornister, w którym nosiłem węglową, tłukącą się tablicę, rysik i dwie gąbki: suchą i mokrą. To były akcesoria piśmiennicze. Po dwóch latach w tornistrze nosiłem już tylko książki, zeszyty w kratkę i linie oraz piórnik z obsadką i stalowym piórkiem. W każdej uczniowskiej ławce były otwory, a w nich kałamarze z atramentem. Pisaliśmy już tylko atramentem. I tak upłynęło 5 lat. Mamy rok 1945 – dla mnie był on o tyle skomplikowany, że musiałem przecież ukończyć szkołę podstawową – ale już w języku polskim. Ukończyłem ją.
W czerwcu 1947 zdałem egzamin wstępny do Państwowych Średnich Szkół Technicznych przy ul. św. Trójcy – na wydział mierniczy. Pozostałe wydziały to: mechaniczny, elektryczny, budowlany i chemiczny. Dyrektorem tych szkół był inż. Siemiradzki. Nauka trwała 5 lat. 3 lata w gimnazjum i 2 lata liceum. Wynik: matura i tytuł technika. Dzisiaj przypominam sobie, że w mojej klasie wiek uczniów był bardzo zróżnicowany. Były to skutki wojny. Byłem jednym z najmłodszych. Kiedy w roku 1948 zmarł inż. Siemiradzki – uczniowie wszystkich wydziałów oraz własna orkiestra wzięli udział w pogrzebie swojego dyrektora, odprowadzając go do kościoła Świętej Trójcy a potem na cmentarz przy ulicy Grunwaldzkiej.
Most Władysława IV, o którym pisze autor listu. W tle jego szkoła – obecnie Zespół Szkół Mechanicznych nr 1
Z okna klasy na drugim piętrze widziałem most krzyżujący się z bydgoskim starym kanałem. Był to drugi odcinek pomiędzy drugą i trzecią śluza. Po tym moście kursował tramwaj linii nr 1 – kończący kurs na ul. Grunwaldzkiej na wysokości dworca małej kolejki tzw. ciuchci.
Dzisiaj takie obrazki pamiętają już chyba tylko Brombergerzy, bo tych obiektów już nie ma. Pochłonęła ich modernizacja planistyczno-drogowa itd. Bydgoszcz modernizowała się. Żal mi tego odcinka starego kanału od Brdy do ul. Wrocławskiej. Żal mi jest też pięknego teatru na placu Teatralnym, ale to jest już inny temat. Dodam tylko, że niemiecki dowódca obrony miasta Bydgoszczy pułkownik Wutte nie podjął walk w mieście. Wycofał się w kierunku na Świecie. W mieście pozostał jakiś mały oddział, który nie zdążył się wycofać.
Pamiętam, że w końcu 1945 do Bydgoszczy zaczęły napływać pierwsze transporty repatriantów z Wilna, Lwowa itd. Miasto Bydgoszcz (Bromberg-Klein Berlin) posiadało największe zasoby poniemieckich mieszkań. Szczególnie centrum miasta z Bielawkami. Rodziny, które pozostawiły swoje gospodarstwa z Bugiem były osadzane na poniemieckich gospodarstwach na terenie naszego województwa, potem na Ziemiach Odzyskanych. Po śmierci żony (2019) jestem singlem. Żyję wspomnieniami. Życzę szanownej Redakcji dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności w działaniu na rzecz mojego Miasta – Bydgoszczy.
Z poważaniem
Benedykt Frost”