Druh Jerzy Burzyński w remizie OSP przy Pasamonie / Fot. B. Witkowski/UMB
Straż pożarna przy Pasamonie w tym roku skończyła 60 lat. Najstarszy druh opowiedział nam o służbie w przyzakładowej OSP. – Poznałem wielu ludzi, zdobyłem dużo doświadczania. Noszenie munduru i służenie w zakładzie pracy jest wielkim honorem – mówi Jerzy Burzyński.
Wielu bydgoszczan Pasamon kojarzy z charakterystycznym neonem widocznym z ronda Fordońskiego, który po zmroku rozświetla się na czerwono i zielono. To miejsce, w którym pracowało kilka pokoleń bydgoszczan. Firma zajmująca się wytwarzaniem specjalnych taśm, sznurków i pasmanterii technicznej powstała jako polskie przedsiębiorstwo w 1921 roku. Jest już jedynym zakładem produkcyjnym w centrum Bydgoszczy z tak długą tradycją. Tam też pisze się historia bydgoskiego pożarnictwa ochotniczego, bowiem od 60 lat działa przy zakładzie jednostka OSP.
Strażak nie z powołania
Najstarszym, aktywnym członkiem OSP przy Pasamonie jest druh Jerzy Burzyński, który przez cały czas pełni funkcję sekretarza w jednostce. – Jestem już od kilku lat na emeryturze. Pracę w tym zakładzie rozpocząłem w 1985 roku, jako kierownik transportu i administracji. Po reorganizacji zaproponowano mi stanowisko behapowca i tym się trudniłem do końca mojej pracy zawodowej. Było to duże wyzwanie, bowiem w Pasamonie zatrudniano wtedy prawie 700 osób, teraz jest to ok. 120 pracowników. Wielu było, i nawet jest do dzisiaj, absolwentami nieistniejącej już przyzakładowej szkoły z tamtych czasów – wspomina druh Jerzy.
Dbanie o bezpieczeństwo w firmie sprawiało, że zetknął się z pracą zakładowych ochotników, działających w Pasamonie od 1964 roku. Wtedy jeszcze uczestniczył w szkoleniach przeciwpożarowych dla pracowników. Nie myślał o dołączeniu w szeregi jednostki OSP, stało się to trochę z przymusu.
Prezentuje nam z dumą zadbaną legitymację strażacką. Pierwszy wpis jest datowany na rok 1992 . – Zarząd Pasamonu stawiał przede mną, behapowcem, kolejne wyzwania. Byłem bardzo zapracowany. I tak kiedyś myślałem, że jeszcze tylko brakuje mi obowiązków strażackich. I sobie wykrakałem. Prezes jednostki wraz z naczelnikiem wezwali mnie na rozmowę. Nakłaniali mnie do wstąpienia, bo nawet nie miał kto prowadzić dokumentacji. Jakoś mnie przekonali i się zgodziłem. Zostałem przyjęty w poczet członków OSP i od razu powołany do pełnienia funkcji sekretarza – wspomina druh.
Ochotnicy w dużym mieście
OSP kojarzą się zazwyczaj z mniejszymi miejscowościami, gdzie dojazd strażakom zawodowym zajmuje więcej czasu. Jednak przyzakładowe jednostki straży pożarnej mają inną specyfikę. Działały najprężniej w PRL. Powstawały przy większych zakładach, gdzie istniało duże ryzyko wystąpienia pożaru. Zrzeszały głównie pracowników i były zarazem skutecznym systemem ochrony przeciwpożarowej w zakładzie, bo pracownicy szkolili się na bieżąco z bezpieczeństwa i postępowania w razie wybuchu pożaru.
Jerzy Burzyński pamięta, że w Bydgoszczy było swego czasu nawet 17 takich jednostek, większość z nich już nie istnieje, m.in. przy Zachemie czy Bydgoskich Zakładach Mięsnych. Każda miała swój charakter, w zależności od tego, jakie zagrożenia występowały na terenie firmy. Działało w nich od kilku do kilkunastu wyszkolonych strażaków-pracowników.
Do dzisiaj przetrwały ledwie cztery przyzakładowe OSP na terenie Bydgoszczy. W Pasamonie, w najstarszym budynku, ze 100-letnią historią, znajduje się niewielka remiza. Przypomina bardziej garaż. Jest w niej przechowywany sprzęt. Przyzakładowi strażacy nie potrzebują samochodu, firma jest wyposażona w cztery hydranty zewnętrzne o dostatecznej wydajności. A druhowie w razie potrzeby mogą wspomóc się motopompą typ M8/8 , co prawda już zabytkową, ale wciąż na chodzie. Zdecydowaną większość zadań strażackich wykonują na terenie firmy. W remizie są mundury, buty, hełmy, węże, rozdzielacze, prądownice i inny sprzęt z pożarniczego asortymentu. Przy emblematach, na mundurach koszarowych, znajdują się charakterystyczne naszywki z nazwą jednostki. Tylko strażacy z Pasamonu maja takie, zostały wyhaftowane z zielonej nici w zakładzie.
W służbie ponad 100-letniemu zakładowi
Budynki Pasamonu nie miały kiedyś tak dobrych zabezpieczeń przeciwpożarowych. Do dzisiaj na jego terenie są zabytkowe szafy wyposażone w stojaki hydrantowe z kluczami do hydrantów oraz ręczne syreny alarmowe – Jako strażacy byliśmy tym pierwszym frontem, który reagował na pożar. Na szczęście nie było u nas wielkich zarzewi ognia. Zdarzały się pewne sytuacje. Tutaj często przy tkaniu wykorzystywane są różnego rodzaju materiały, między innymi przerabiana była juta, która pyli i wytwarza kurz. Przy najmniejszej iskrze potrafił się zapalić. Zdarzało się, że w silnikach elektrycznych maszyn tkackich sporadycznie powstawały zwarcia. Trzeba było szybko zareagować. Wyszkoleni pracownicy dobrze wiedzieli, że należy najpierw wyłączyć prąd, a później przystąpić do gaszenia za pomocą gaśnic. Kiedy zacząłem działać w straży na 17 druhów w naszej jednostce było 12 członków, którzy ukończyli kurs podstawowy strażaka, uprawniający do wzięcia udziału w akcji, ramię w ramię z zawodowcami. Z czasem powołaliśmy kobiety, co w latach 90-tych nie było takie oczywiste, żeby panie w pełnym umundurowaniu wypełniały obowiązki strażaków – wyjaśnia sekretarz jednostki.
Życie OSP przy Pasamonie jest skrupulatnie zapisywanie w księgach kronik. Są w nich zdjęcia ze wszystkich akcji, nie tylko tych związanych z pożarnictwem. Członkowie OSP spotykają się z przedszkolakami zaprzyjaźnionego Przedszkola nr 33 „Jacek i Agatka” przy ul. Skłodowskiej-Curie, bywają na różnych festynach u przedszkolaków. Pokazują sprzęt strażacki i szkolą maluchy, jak bezpiecznie zachować się w trakcie pożaru. Ponadto druhny i druhowie biorą udział w Bydgoskich Zawodach Sportowo-Pożarniczych. Strażacy muszą w ćwiczeniu bojowym rozwinąć linie pożarnicze składające się z wężów ssawnych i tłocznych. Korzystają z wody w napełnionym basenie, a następne jej strumieniem muszą trafić w tarcze. Towarzyszy temu hałaśliwy ryk motopompy zasysającej wodę ze zbiornika. Obecnie 19 osób jest członkami OSP przy Pasamonie.
Pytamy o obowiązki strażaków w Pasamonie.
– Raz w miesiącu, w firmie organizowana jest zbiórka strażacka. Ochotnicy otrzymują informacje o bieżącym funkcjonowaniu Pasamonu i wdrażaniu zasad przeciwpożarowych. Dbają też o sprzęt w remizie. Poza tym raz w roku wszyscy strażacy biorą udział w wielkiej akcji sprzątania hal produkcyjnych. Każdy zakątek jest dobrze wyczyszczony. A raz na trzy lata wraz ze strażakami zawodowymi z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 organizowane są ćwiczenia bojowe. Polega to na tym, że w dany dzień wzywany jest zastęp strażaków, którzy sami nie wiedzą, że są to tylko ćwiczenia. To spora nauka dla naszych strażaków i pracowników. Część druhów obejmuje rolę kierunkowych. Stoją z chorągiewkami na zakrętach i kierują ruchem, tak by wskazać zawodowcom drogę do „pożaru”. Po zdaniu meldunku przez naszego dowódcę i poinformowaniu strażaków, o tym, że to szkolenie, przystępujemy do wyznaczonego zadania. Mam również wyszkolenie ratownika przedmedycznego, tak więc jako strażak podczas tych ćwiczeń udzielałem pomocy osobom poszkodowanym. Miałem na ramieniu wielką torbę medyczną. Musiałem zająć się kolegą z pracy, który był podtruty lub miał jakiś uraz. Na szczęście, to były tylko ćwiczenia, ale stawały się one cennym doświadczeniem – opowiada druh Jerzy.
Ochotnicy byli pierwsi
W październiku 2024 roku Zarząd Oddziału Miejskiego Ochotniczych Straży Pożarnych RP świętował 160-lecie OSP w Bydgoszczy. W 1864 roku w naszym mieście rozpoczęła działalność pierwsza ochotnicza jednostka. Jej członkowie dwa razy w tygodniu odbywali szkolenia pod okiem kominiarza. Wykorzystywali sprzęt podarowany przez magistrat. Strażacy nosili na lewym przedramieniu białą opaskę z czarnymi literami „FW” (Feuerwehr) – po niemiecku straż pożarna. Obok niej działała powołana w 1872 roku zawodowa straż pożarna z remizą w kościele Klarysek.
W strukturach Zarządu Oddziału Miejskiego, działają obecnie przyzakładowe OSP: Telefoniki-Kable, Unileveru, Sklejki-Multi i Pasamonu. Trzeba również wspomnieć o reaktywowanej kilka lat temu OSP Bydgoszcz-Fordon, która prężnie działa i jest realnym wsparciem dla strażaków zawodowych. Kilka lat temu mieszkańcy docenili ich trud, korzystając z Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego, zapewnili im wóz strażacki wraz z wyposażeniem.
Duma z bycia strażakiem
Druh Jerzy jest również wiceprezesem Zarządu Oddziału Miejskiego Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Bydgoszczy. Doświadczony, z długoletnim stażem strażak, jest odpowiedzialny za przeprowadzenie konkursów plastycznych i turniejów wiedzy pożarniczej dla młodzieży szkół bydgoskich.
– Straż to spora część mojego życia. Przede wszystkich poznałem wielu wartościowych ludzi, nauczyłem się strażackiej dyscypliny, i działania w chwilach zagrożenia. Jestem bardzo dumny, że należę od tylu lat do OSP. W ramach obchodów 60-lecia swojej jednostki zapisałem w okolicznościowym folderze najciekawsze epizody z życia i działalności OSP widziane moimi oczami z tych jakże pięknych lat doświadczeń bycia strażakiem. A noszenie munduru traktuję jako honor – podsumowuje ochotnik.
Zapisz się do newslettera „Bydgoszcz Informuje”!