Adrianna Sułek-Schubert kontra hejterzy, którzy wyrzucają jej decyzję o urodzeniu dziecka i start w Paryżu: „O kim świadczy jad”

Adrianna Sułek-Schubert może liczyć na prawdziwych kibiców i walczy zacięcie o powrót do dawnej formy / Fot. B. Witkowski/UMB

Miesiąc temu wystartowała w pierwszych zawodach po urodzeniu syna. Ciężko trenuje, żeby za trzy tygodnie walczyć dla Polski, Bydgoszczy, rodziny i samej siebie na igrzyskach olimpijskich, ale zmaga się z nienawistnymi wpisami w mediach społecznościowych. Adrianna Sułek-Schubert wprost zwróciła się do hejterów: Tej „wycieczki” do Paryża nikt za ładne oczy mi nie dał.

„Napiszę, że jest cholernie ciężko, przeczytam „trzeba było nie zaciążyć przed igrzyskami”. Napiszę, że odliczam do startu, przeczytam „jedzie za nasze podatki na wycieczkę” – Adrianna Sułek-Schubert cytuje na swoim profilu na Facebooku kolejne nienawistne komentarze hejterów.

Czemu ją spotykają? Bo zdecydowała się na odważną decyzję, żeby urodzić dziecko w roku przedolimpijskim. W sierpniu ub. roku niespodziewanie nie było jej w polskiej ekipie na lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Budapeszcie. To zaskoczenie, bo zawodniczka Brdy Bydgoszcz jest halową wicemistrzynią świata w pięcioboju i wicemistrzynią Europy w siedmioboju. Szybko sama wyjaśniła powody nieobecności – będzie mamą.

Długo trenowała będąc w ciąży, zawsze pod kontrolą lekarską. Od początku deklarowała, że spróbuje i chce się przygotować do startu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Sama wywalczyła sobie kwalifikację. W lutym urodziła syna i jak tylko to było możliwe znowu zaczęła treningi. – Nic nie można porównać do bólów z sali porodowej, nic, ale dzięki temu wiem, że Leon jest moją największą siłą. Wracam do pracy – pisze szczerze Adrianna Sułek-Schubert. 18 czerwca wystartowała po raz pierwszy, jeszcze nie w wieloboju ale w płotkarskim biegu podczas Memoriału Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy. Kilka dni później pokonała już cały siedmiobój z wynikiem 6033 punkty. Dzieli się swoimi emocjami z kibicami na Facebooku. Spotyka ją wiele sympatii. Jedna z kibicek napisała: „Trzymam za Ciebie kciuki, mój poród wyglądał podobnie, także tym bardziej robi na mnie wrażenie Twoje zacięcie, ale wiem, że masz za sobą lata solidnego treningu, który Ci w szybkim powrocie do pełnej formy pomoże. Nie obczajam ludzi, którzy cię krytykują – ciąża i poród to nie choroba, a macierzyństwo to nie jest jakaś forma niewolnictwa, w której musisz poświęcić się bez reszty dziecku. W niektórych krajach macierzyński trwa 4-6 mies. i kobiety wracają do pracy tak jak Ty właśnie wróciłaś do swojej. Niektórym macierzyństwo dodaje sił i skrzydeł i ty jesteś tego przykładem, a dla reszty niech będzie wymówką do siedzenia na bolącej dup*e.”

Ale są i inne głosy, pełne hejtu. Lekkoatletka i mama Leona nie wytrzymała i odpowiedziała swoim hejterom: „Cokolwiek nie napiszesz, zastanów się. Ile złości przez Ciebie przemawia? O kim świadczy jad, który wylewasz w social mediach? Na pewno nie świadczy o moich przygotowaniach, podczas których nie przetrwałbyś rozgrzewki. Prędzej świadczy o twoim życiu, którego nie masz odwagi zmienić i przemawia przez ciebie zazdrość, ale to ty wybierasz marnowanie czasu na wypisywanie bzdur i siedzenie z tyłkiem na kanapie zamiast wziąć się do roboty. Mi tej wycieczki do Paryża nikt za ładne oczy nie dał. Nie martw się, w Paryżu turystycznie już byłam i w tym roku nie jadę tam na wycieczkę. Twój jad nie zaboli, nie sprawisz, że przestanę to robić, nie sprawisz, że odechce mi się wyjścia na trening, nie sprawisz, że zapłakana sięgnę po tabliczkę czekolady.

Adrianna Sułek-Schubert namawia hejterów: A co, gdybyś zechciał napisać „pracowałaś na wynik wiele lat, będę ci kibicował choćbyś miała być ostatnia, 24 na świecie, wygrałaś więcej niż medal, jesteś mamą, kolejny sezon będzie twój”. Spróbuj! Nie zbierzesz tysiąca polubień pod takim komentarzem, ale będziesz jednym z tysiąca kibiców, za których jestem wdzięczna.”

Znacznie więcej jest na szczęście pozytywnych komentarzy i głosów wsparcia. Oto jeden z nich: „Pani Ado jest Pani heroską. Naprawdę podziwiam. Sam też mam sporo na głowie i wiem, że nie zawsze jest łatwo wszystko poukładać, a czasami się sypie i wchodzi bezsilność. Wtedy sobie pomyślę, że są osoby które mają dużo trudniej niż ja choćby Pani i przezwyciężam bezsilność.” 

Bydgoszczanka przystąpi do olimpijskiej rywalizacji w siedmioboju 8 i 9 sierpnia.

Udostępnij: Facebook Twitter