Barri potrzebuje pomocy. Opowieść o psie z ogródków działkowych. Uwaga – działa już w Bydgoszczy „telefon alarmowy” dla zwierząt

Barri dzielnie pilnował działek / Fot. Nadesłane

– Barri zatrudniony był do pilnowania terenu, na którym posiada ogrody ponad 120 właścicieli. Teraz, po 15 latach służby okazał się zbędny, choć nadal jest służbistą, ujada głośno i wytrwale, gdy obcy zbliża się do terenu którego pilnował. I co, ma trafić do następnej klatki, bo kto zaadoptuje stare, kulawe zwierzę – o losie psa pilnującego ogródków działkowych napisała jedna z naszych czytelniczek.

To historia zwierzęcia, które służy człowiekowi. Pilnuje ROD Camping w bydgoskim Janowie. Los Barriego opisała jedna z właścicielek działki w długim liście przysłanym do redakcji „Bydgoszcz Informuje”. To pewnie także historia, która nadaje się do zgłoszenia w aplikacji Animal Helper – to tam, niezależnie od tego, czy chodzi o zwierzę domowe, dzikie czy gospodarskie – gdy dzieje im się krzywda, można wezwać pomoc. Aplikacja Animal Helper, która powstała dzięki zaangażowaniu Fundacji Psia Krew, jest jak „zwierzęce 112”, czyli telefon alarmowy. Od 22 sierpnia zgłoszenia przyjmowane są także w województwie kujawsko-pomorskim.

A teraz historia Barriego – oto list, jaki dostaliśmy bydgoszczanki, działkowiczki z Janowa.

Barri z działek, czyli pies do wymiany

„Tragiczna śmierć gospodarza Rodzinnych Ogrodów Działkowych w kwietniu tego roku zaważyła na losie działkowego psa Barriego (…) Następca nieżyjącego gospodarza zamierza sprawić sobie nowego psa. A co z Barrim? Planowano oddać go do schroniska. A przecież Barri nie jest bezpańskim, bezdomnym, porzuconym psem, błąkającym się po okolicy. Gospodarz umarł, ale Barri zatrudniony był nie do pilnowania gospodarza a do pilnowania terenu, na którym posiada ogrody ponad 120 właścicieli. Teraz, po 15 latach służby okazał się zbędny, choć nadal jest służbistą, ujada głośno i wytrwale, gdy obcy zbliża się do terenu którego pilnował. I co, ma trafić do następnej klatki, bo kto zaadoptuje stare, kulawe zwierzę?

Barri rozpoczął służbę w ROD Camping w Janowie razem z drugim młodym kundelkiem o imieniu Lord. Gospodarz umieścił oba pieski w jednej starej budzie, za wybieg służyło okratowane pomieszczenie o wymiarach 104 cm na 3 m 10 cm. Widok był okropny, ale kierownictwa ROD widocznie to nie raziło. Interwencja z zewnątrz u prezesa sprawiła, że pieski przeniesiono w inne miejsce, ale rozwalająca się buda pozostała ta sama. Nowy wybieg wynosił (i wynosi do dziś) 2 m 65 cm na nieco ponad 4 m. Nie posiada ani źdźbła trawy, bo kiedyś było to klepisko teraz betonowa wylewka. Prezes zareagował ale nie był zadowolony, że krytykuje się warunki, jakie stworzono psom. Powiedział: Na wsi, skąd Barriego zabrano, jego los byłby gorszy. Kuleje, więc dostałby obuchem w łeb i byłoby po nim, a tu ma zapewnione żarcie. Faktycznie, piesek ma od urodzenia wybity staw w prawej przedniej łapce, ale nikomu nie przyszło do głowy, by go operować. Lord też po jakimś czasie okulał. Nie mógł wytrzymać za kratą, chciał wyrwać się z zamknięcia i zawiesił się na płocie. Też nie zoperowano mu łapy.

Oba psy latem, gdy ludzie wypoczywali w ogrodach, dniami i nocami miały do dyspozycji tylko swój maleńki wybieg. Jedynie wczesnym rankiem wypuszczane były na krótko na sąsiedni placyk, by mogły się wypróżnić, wybiegać. Natomiast wczesną wiosną, zimą i późną jesienią nocami wypuszczane były na teren działek, pilnowały terenu. Latem smażyły się na słońcu, zimą marzły. Prezesi się zmieniali, los psów pozostawał bez zmian.

Działkowe dzieci narysowały plakat „Wymarzony ogród Barriego” – bez krat ze szczęśliwym psem

(…) Po śmierci gospodarza plan oddania Barriego do schroniska zepsuła wolontariuszka z sąsiednich działek, która nie bała się że pies ją ugryzie (i nie ugryzł), zobowiązała się wyprowadzać psa, karmić go, zabierać na spacer. Kierownictwo działek wspaniałomyślnie zgodziło się na psie dożywocie, obiecało – jak to dotychczas robiło – przeznaczać na wyżywienie psa 50 zł miesięcznie. Suma symboliczna, ale dobre i to. Najważniejszą sprawą jest zrobienie większego wybiegu na znajdującym się obok pustym placyku. (…) Wolontariuszka pokryła koszty dwóch szczepień (50 i 70 zł), nabyła tabletkę przeciwko kleszczom (150 zł). Mijają 3 miesiące, więc potrzebna będzie następna, kupuje jedzenie, które miesięcznie kosztuje nie 50 zł, ale trzy albo i więcej razy tyle. Pojawiły się głosy, że ROD nie ma  obowiązków wobec Barriego, bo to nie działkowy pies a prywatny zmarłego gospodarza. To prawda, Barri z działkami umowy o pracę nie podpisał, nawet łapą nie przypieczętował. Czyli przez 15 lat pracował dla nich na czarno za miskę ryżu.” – kończy swoją opowieść czytelniczka.                                                                                                                          

Jak działa aplikacja Animal Helper?

Podobne historie związane ze zwierzętami można zgłosić w aplikacji Animal Helper. Działa 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Jest dostępna w wersji mobilnej na iOS i Android. Jej użytkownicy mogą składać zgłoszenia na dwa sposoby: telefonicznie lub za pomocą specjalnego formularza. Można do niego dołączyć np. zdjęcie lub video. Takie dowody mogą być ważne w kontekście spraw sądowych. W aplikacji można też wybrać rodzaj zgłoszenia. To m.in. zdarzenie drogowe, bezpańskie zwierzę lub znęcanie się. Zgłoszenia użytkowników trafiają do centrali. Jej pracownicy rozpatrują je i przekierowują do odpowiednich służb. Każde zgłoszenie otrzymuje swój numer. Dzięki temu użytkownik, który zgłosił zdarzenie może śledzić rozwój sprawy.

Aplikacja najdłużej działa w województwie pomorskim i to tam operatorki otrzymują największą ilość zgłoszeń. Dzięki Animal Helper udało się m.in. zlikwidować kilka nielegalnych hodowli zwierząt. Całodobowa centrala zgłoszeń Animal Helper działa dzięki wsparciu społecznemu. Twórcy aplikacji marzą, aby działała w całej Polsce. Do tego potrzeba większej ilości operatorów, lokali, odpowiedniego przeszkolenia. Aby dalej rozwijać projekt i pomagać kolejnym zwierzętom, uruchomiono internetową zbiórkę pieniędzy. Można ją wesprzeć, klikając w ten LINK.

Zapisz się do naszego newslettera!

Udostępnij: Facebook Twitter