„Carmen” otworzyła XXXI Bydgoski Festiwal Operowy / Fot. M. Budzyński/Opera Nova
Bydgoska „Carmen” to znacznie więcej niż baletowe widowisko. To niezwykły teatr, w którym ciała tancerek i tancerzy, ich ruch i muzyka łączą się w jedną, spójną całość. Poruszają do głębi i wzbudzają emocje – jak tragiczny los Carmen i don Jose.
W tej historii napisanej przez Prospera Merimee, a rozsławionej przez Georgesa Bizeta w jego operze „Carmen” nie ma szczęśliwego zakończenia. Porzucony i zawiedziony w swej wielkiej miłości don Jose zabija ukochaną, która kocha wolność i nie umie zachować wierności jednemu mężczyznie.
W spektaklu Johana Ingera lubię tę chwilę, wytańczone marzenie i złudzenie o happy endzie. Kiedy don Jose unosi nóż, aby wbić go w serce Carmen, czas się zatrzymuje. Na kilka chwil, w których widzowie oglądają szczęśliwą rodzinę – wspólny, rodzinny taniec mężczyzny, kobiety i ich dziecka. Ale to tylko marzenie. Szybko się kończy. Czas płynie dalej – don Jose wbija nóż.

Postać dziecka (Amelia Małysz) w bieli niewinności i czystości otwiera bydgoski spektakl. Świat na scenie z jego namiętnościami, żądzą i złem nie ma w sobie nic z niewinności. Rządzą w nim namiętna czerwień Carmen i czerń Cieni – postaci przynoszących zło i śmierć. Portugalska tancerka Maria Martins, która zatańczyła tytułową rolę zarówno w sobotę podczas premiery, jak i w niedzielę wspaniale prezentuje się w głównej roli. Skupia na sobie uwagę, przede wszystkim w pierwszej części przedstawienia. Cały zespół baletu Opery Nova staje na wysokości zadania, pokazując wielką klasę i wrażliwość. W drugiej części już główną postacią na scenie jest don Jose i jego tragedia – wtedy Johan Inger zmienia baletowe widowisko w niezwykły teatr tańca. Kazuki Mitsuhashi dostaje trudne zadanie. I doskonale sobie z nim radzi.
Nie zawodzi oczywiście także orkiestra Opery Nova, którą poprowadził Manuel Coves. Wróci za pulpit dyrygencki, kiedy „Carmen” zostanie ponownie pokazana. Nie można tego przegapić. Inauguracja XXXI Bydgoskiego Festiwalu Operowego postawiła wysoko poprzeczkę kolejnym spektaklom.
XXXI BFO – balet, opera, musical
Po bydgoskiej inauguracji sześć kolejnych przedstawień zaprezentowanych w ramach XXXI BFO. Będą spektakle operowe, musical i kolejny balet. We wtorek (29 kwietnia) Opera Narodowa w Sofii pokaże „Elektrę” Richarda Straussa – dzieło niezwykłe, nasycone emocjami i pełne napięcia. W Bułgarii było zrealizowane po raz pierwszy w 2020 r. Następnie będzie czas na musical. W czwartek 1 maja Teatr Muzyczny w Poznaniu pokaże jeden ze swych najnowszych spektakli „Drogi Evanie Hansenie” w reżyserii znanego w Bydgoszczy Pawła Szkotaka. To nietypowy (bo bez wielkiego sztafażu scenicznego) musical wykonywany przez młodych aktorów.
Następnie (3 i 4 maja) do Opery Nova powróci rewelacyjny zespół tańca i baletu z Francji – Compagnie Kafig. W ub. roku podbili publiczność. „Dolce Folia” – słodkie szaleństwo muzyki barokowej z pięknym śpiewem Kanadyjki Heather Newhouse w pierwszej części koncertu było wstępem do „La Folia” – ekstatycznego szaleństwa w drugiej części widowiska. W niej barokowa muzyka stała się tłem do tanecznych popisów rodem z hip-hopu i break dance, które dosłownie „porwały z miejsc” publiczność. Formacja kierowana przez Mourada Merzoukiego pokaże spektakl: Vertical/Phenix.
Kolejni goście, także znany bydgoskiej publiczności zespół Narodowej Opery im. Janačka z Brna pokaże nieznaną w Polsce operę Bedřicha Smetany pt. Dalibor (środa, 7 maja). Na koniec XXXI BFO dwa dzieła Giuseppe Verdiego. „Luiza Miller” (piątek, 9 maja) z Opery Śląskiej w Bytomiu to opera z librettem według dramatu Schillera „Intryga i miłość”, zrealizowana po raz pierwszy w Polsce. Na finał festiwalu (niedziela, 11 maja) monumentalny „Makbet” wg Szekspira w wykonaniu Narodowej Opery Ukrainy w Kijowie.