Izabela Grochowska z tancerzami z „Płomieni”
Zespół Pieśni i Tańca „Płomienie” działa w Bydgoszczy od 44 lat. Zrodził się z ruchu harcerskiego, stąd jego nazwa. Był to kiedyś zespół reprezentacyjny bydgoskiego harcerstwa.
Izabela Grochowska, choreografka zespołu tańczyła w „Płomieniach” od dziecka. – Zaczynałam jako 7-8 letnia dziewczynka – wspomina – Początkowo były to układy (piosenka, ruch, taniec) związane z harcerstwem, taka bydgoska „Gawęda”.
W tamtych czasach zespół „Gawęda”, dzięki telewizyjnym występom, sławny był w całym kraju. W Bydgoszczy, nie trzeba było być zuchem czy harcerką, by występować w „Płomieniach”, choć wtedy repertuar związany był z harcerstwem. Później zespół potrzebował nowości.
Roztańcują nie tylko szkołę
– Zaczęliśmy tańczyć różne rodzaje tańców, także współczesne – opowiada Izabela Grochowska – Pierwszą suitą były krakowska tańce, piosenki i stroje. Od tego zaczęła się przygoda „Płomieni” z folklorem.
– Siedziba hufca mieściła się przy ulicy Libelta w Bydgoszczy. W strukturze miała prowadzenie zajęć pozaszkolnych, tak początkowo działały „Płomienie”. Później działalność pozaszkolna zmieniła się w Młodzieżowy Dom Kultury nr 4, który w 2000 roku przeprowadził się na ulicę Dworcowej. MDK nr 4 ma rodowody harcerskie, a w nim „Płomienie” mają swoją siedzibę.
Kto może tańczyć w zespole? – Do zespołu należą dzieci od 3 lat, młodzież oraz osoby do 26. roku życia – wyjaśnia Izabela Grochowska. – Obecnie w zespole jest około 150 osób w pięciu grupach wiekowych oraz w strukturach szkolnych ze Szkoły Podstawowej nr 14. Tu działają tzw. grupy naborowe, z których kwalifikowane są nowe osoby do zespołu. Przy okazji roztańcujemy całą szkołę. Dla szkoły i dla zespołu to bardzo fajna sytuacja.
Dbałość o partnera, partnerkę
O dzisiejszej młodzieży pokutuje opinia, że nie widzi świata poza smartfonami i komputerami. A taniec?
– Zespół „Płomienie” jest dla mnie narzędziem do pracy wychowawczej – podkreśla Izabela Grochowska.
– Jestem nauczycielem z powołania. Bardzo lubię pracować z dziećmi i z młodzieżą. Oni wiedzą, że mogą na mnie zawsze liczyć. Zależy mi na tym, żeby stawali się fajnymi ludźmi. Bardzo często zwierzają się ze swoich kłopotów i problemów. Bywa, że w okresie dojrzewania wiem o nich dużo więcej niż rodzice. Czasem spotykam chłopaków z zespołu, dziś dorosłych, 40-letnich mężczyzn, którzy mówią: „Pani Izo, pani mnie uratowała!” Skoro sama tańczyłam w zespole, to pierwszą grupą, którą zaczęłam uczyć byli koledzy z młodszej grupy. Kiedy poszłam na studia, Aldona Rawicka, która założyła zespół, ściągnęła mnie do „Płomieni”. Byłam wtedy na pierwszym roku pedagogiki. Studiowałam i pracowałam. Praca z dziećmi, młodzieżą i rodzicami jest bardzo wymagająca i trudna. Jestem jak mama w domu: czasem jak Baba Jaga, Raz trzeba przytulić, ale czasem i skarcić. Oni też wiedzą, że muszą się nawzajem szanować. Tu nie ma miejsca na jakiekolwiek szykanowanie. Muszą dbać o partnera, partnerkę. Uczymy dbałości o drugiego człowieka, który w przyszłości będzie dbał o swoje dzieci, żonę, męża, rodziców. Jeżeli nauczymy go, że musi iść na próbę, bo jest koncert, a gdy nie przyjdzie, partner, partnerka nie będzie miał z kim tańczyć, nauczę go dbałości o drugiego człowieka. Nie tylko „ja” się liczy. Gdy nauczę dziecko dbałości o innego, to on, kiedyś, odda to np. rodzicom.
Izabela Grochowska przytacza przykład córki, która przez 16 lat tańczyła i tańczy w „Płomieniach”. Jest informatykiem. Starając się o staż, została zapytana o tzw. kompetencje miękkie. Kiedy odpowiedziała, że kilkanaście lat tańczy w zespole, usłyszała, że jest przyjęta. To oczywiste, bo skoro tyle lat tańczy w zespole, to dba o drugiego człowieka, potrafi łączyć, współpracować w zespole i w każdej firmie.
Grupy ćwiczą dwa razy w tygodniu. Młodsze dzieci mają krótsze lekcje. Są zajęcia wokalne, taneczne, z choreografii, techniki tańca i wokalu. Zespół pracuje z muzykami. Ma własną kapelę, pięciu muzyków pracujących podczas każdych zajęć. Jest kontakt z muzyką na żywo.
Tańce ludowe
– Kiedyś folklor nie był tak popularny – przypomina Izabela Grochowska. – W którymś momencie zastanawiałam się: Co się dzieje z tą młodzieżą?! Teraz to się zmienia. Coraz więcej młodych ludzi chce coś w życiu robić. Czasem do zespołu ciągną koledzy, koleżanki, sympatie, fajne towarzystwo. Atmosfera jest bardzo ważna. Przyjaźnią się ze sobą tak samo, jak ja przyjaźnię się ze swoją pierwszą grupą, w której przed laty tańczyłam. Za rok mamy 45-lecie i już do mnie wydzwaniają: Iza, kiedy zaczynają się próby? 40-lecia wypadło w pandemii. Przeszło nam koło nosa.
Teraz w najstarszych grupach tańczy więcej chłopaków niż dziewczyn. – Jestem z nich strasznie dumna. Niedawno mieli studniówkę, na której zatańczyli tańce ludowe. Zrobili układ, z którego są dumni. Imponują. W tańcach góralskich chłopak musi przeskakiwać przez ciupagę, podczas tańca robić pompki, podnosić dziewczyny do góry. Patrząc na nich i myślę, no to są faceci! Dodam, że oni są najlepszym „materiałem” na studniówki. Dosłownie są „wypożyczani”, bo wiadomo, że będą się świetnie bawić. Uczymy tańczyć parami od malucha.
Większość tancerzy z „Płomieni” to również sportowcy godzący treningi z próbami w zespole. – Trzeba nauczyć się godzić wszystkie pasje – uśmiecha się Izabela Grochowska. – To nie jest tak, że jedno drugiemu przeszkadza.
Co do repertuaru, Izabela Grochowska zapewnia, że „cały zespół nad tym pracuje”. – A ja dyryguję całością – dodaje – Interesują nas polskie tańce ze wszystkich regionów Polski. Lubimy szybkie i wymagające tańce z południa Polski. Także tańce z Kujaw, Warmii i Mazur, Kaszub, że Śląska Opolskiego, Beskidu Śląskiego, tańce górali żywieckich, spiskich czy uwielbiane przez nas tańce nowosądeckie. Również tańce narodowe, szlacheckie, koncerty listopadowe. Lubimy także tance w stylu lat dwudziestych: tanga, fokstroty, walce czy polki. Klimaty „Ada, to nie wypada”, czy „Taki ze mnie zimny drań”. Młodzi są mega roztańczeni. A przy okazji to szalenie fajne dzieci, młodzież i rodzice. Jesteśmy jedną rodziną.
„Płomienie” tańczą w Bydgoszczy, w kraju, ale również koncertują w świecie. Najdalej byli w Turcji, często na południu Europy i mocno obtańczyli północy (Norwegia, Finlandia). W 2002 roku występowali w Murmańsku. Zrobili objazdówkę trasy: Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia, Norwegia, Szwecja, Rosja i powrót na festiwal odbywający się na Łotwie. – Koncertowaliśmy wszędzie, zostały z tego wyjazdu miłe wspomnienia – mówi Izabela Grochowska. – Polski folklor jest wszędzie bardzo mile widziany. Jesteśmy bardzo ekspresyjni i kolorowi. Czasem, kiedy występujemy na południu Europy, nasze tańce w parach budzą zdziwienie wynikające z tego, że w bałkańskiej tradycji dziewczyny i chłopacy tańczą oddzielnie. A w naszej kulturze przede wszystkim kręcimy się parami.
Fot. Robert Sawicki
Izabela Grochowska dodaje, że dzięki występom, każde z tancerzy oswaja się z tremą. Później nie mają problemu z publicznymi występami. – Czasem panie z przedszkola, gdy widzą wycofane dziecko, zachęcają rodziców, by zapisali je do „Płomieni”, żeby dziecko się otworzyło. Przecież dzieci są mają różne osobowości. Proszę je: otwórz się na świat! W zespole wszyscy są przyjaźnie do siebie nastawieni.
– Folklor dalej będzie się rozwijał, on przechodzi różne przemiany – mówi Izabela Grochowska. – Lubimy inspiracje modowe, zespoły folkowe, działalność kół gospodyń wiejskich i miejskich. Każdy z nas zna tzw. piosenki biesiadne. Lubimy śpiewać. W przypadku dzieci wszystko zależy od rodziców. Pewnie najtrudniej mają, kiedy dziecko w wieku 10 – 12 lat zaczyna się buntować i kontestować. Radzę wtedy rodzicom: przetrwajcie to. Spróbujcie namówić na dalsze tańce, choć czasami udział w zespole, a nie w drużynie piłki nożnej może powodować złośliwe komentarze. Trzeba przetrwać bunt nastolatków. Jak ktoś przetrwa, to będzie już lepiej. Udział w zespole to obowiązek: przyjdź na próbę, na koncert. Bądź odpowiedzialny. W dzisiejszych czasach, w dobie komputerów i komórek ważny jest nasz społeczny rozwój. Pandemia pogubiła dzieci. Mają niskie poczucie wartości.
Marka Bydgoszczy
Czy Zespół Pieśni i Tańca „Płomienie” ma jakieś szczególne występy?
– Koncert z zespołem „Mazowsze” i Stanisławem Jopkiem, nieżyjącym już śpiewakiem – wspomina Izabela Grochowska. – Drugi, ważny koncert, to był występ Castel Gandolfo dla naszego papieża Jana Pawła II. Olbrzymim przeżyciem było nagrywanie każdej płyty. Po raz czwarty jesteśmy Kulturalną Marką Bydgoszczy.
Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!