Bydgoszcz jest jednym z najpiękniejszych polskich miast – w oczach bydgoskiego fotografa

Marek Chełminiak podczas uroczystości odsłonięcia Bydgoskich Autografów na ulicy Długiej. Fot. Robert Sawicki

Rozmowa z Markiem Chełminiakiem, dziennikarzem i fotografikiem, autorem albumów o Bydgoszczy

– Jak się czujesz po odsłonięciu własnego autografu na ulicy Długiej?

– Nie mija wzruszenie, to niesamowita uroczystość. Wszyscy mówią to samo, co ja: dla bydgoszczanina to jest największe wyróżnienie. Pamięć pozostaje na wieki. Nie ukrywam, że jestem z tego powodu przeszczęśliwy.

Zdjęcie z kalendarza. Fot. Marek Chełminiak

– Od ilu lat fotografujesz Bydgoszcz?

– Już ponad czterdzieści lat. Właśnie przeglądałem swoje zdjęcia z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy Bydgoszcz wyglądała zupełnie inaczej. Owszem, była malownicza, ale i siermiężna, zaniedbana. Na zdjęciach z tamtego czasu widzę zdemolowane śluzy Kanału Bydgoskiego. Tak było wtedy w wielu miejscach miasta, a ile się zmieniło od tego czasy?! Dziś mamy piękną ulicę Jatki przy Starym Rynku, a wtedy stała tam „Kaskada”. Dzięki pracy fotoreporterów mamy niesamowitą dokumentację zmieniającego się miasta. Na starych zdjęciach mam Bydgoszcz z czasów PRL, a później dokumentowałem zmiany, które nastąpiły po wejściu Polski do Unii Europejskiej. W ciągu kilkunastu lat Bydgoszcz inwestycyjnie „wybuchła”, zmieniała się w oczach. Jest nie do poznania. Robiłem zdjęcia w wielu miastach, przygotowałem m.in. album Zielonej Góry, ale moim zdaniem Bydgoszcz jest jednym z najpiękniejszych polskich miast. Przyjeżdżają do mnie zagraniczni goście i zachwyceni są Bydgoszczą. Pytają: dlaczego wcześniej nie znaliśmy tego miasta?!

Zdjęcie z kalendarza. Fot. Marek Chełminiak

– Masz odpowiedź na to pytanie?

– Bo nie było wcześniej promowane. Promowany był Kraków, Warszawa, Gdańsk, a raczej całe Trójmiasto. Także Poznań, Wrocław, Toruń, a Bydgoszcz zawsze była w cieniu. Ktoś, kto do nas przyjeżdża, nagle odkrywa cud. Na jednej z uroczystości w bydgoskiej katedrze obserwowałem zagranicznych gości. Cały czas mieli głowy skierowane ku górze, na sklepienie. Później mówili, że czuli się jak w niebie. Coś pięknego, a jednocześnie nieznanego. Czasem przekonuję się, że sami bydgoszczanie nie znają miasta. Podczas promocji swoich książek słyszałem pytania: a gdzie to jest? Takie piękne?

Kiedy promowałem album „Bydgoszcz piękna i romantyczna” od Zdzisława Prussa usłyszałem: Marek, jaka na twoich fotografiach Bydgoszcz jest piękna! Niemożliwe! Odpowiedziałem: Zdzisław, nic nie jest upiększone. Tak właśnie widzę Bydgoszcz.

Dla mnie Bydgoszcz jest przepiękna. Albumami, publikacjami otwieram ludziom oczy. Książki wędrują po całym świecie. Ludzie pytają, czy nie mam kilku egzemplarzy np. „Magicznej Bydgoszczy”, bo ktoś chciał wysłać rodzinie do Australii. Ktoś chciał wysyłać nawet do Argentyny, wymieniam tylko bardziej egzotyczne kraje. Z moich rozmów wynika, że połowa nakładów powędrowała do innych krajów  charakterze prezentów.

Zdjęcie z kalendarza. Fot. Marek Chełminiak

– Przypomnij, proszę, ile bydgoskich publikacji miałeś do tej pory?

– W sumie ukazało się ponad trzydzieści książek, w tym kilkanaście bydgoskich.

– Najnowsza to kalendarz, który właśnie pokazał się w księgarniach.

– To coroczna publikacja przygotowywana wspólnie z pomysłodawczynią Ewą Stadnicką z Wydawnictwa Pejzaż. To edycja limitowana, niewielka część trafia do sprzedaży, a reszta rozprowadzana jest wśród ludzi dbających o Bydgoszcz. Kalendarz ukazuje się od kilkunastu lat. Przeważnie są w nim moje zdjęcia z poprzedniego roku. Pokazujemy najnowszą Bydgoszcz.

Ciekawy pomysł podsunęła Ula Guźlecka, która zaproponowała kalendarz z fotografiami domów, w których urodzili się lub mieszkali znani bydgoszczanie. Oprócz zdjęć – notki na temat np. Mariana Rejewskiego, Poli Negri czy Andrzeja Szwalbe.

– Ciekawy pomysł.

– A nie wszystkich znamy. Na części domów są tablice informacyjne, a o innych nie wiadomo, że akurat tam mieszkał ktoś wielki.

Zdjęcie z kalendarza. Fot. Marek Chełminiak

– Jak często wychodzisz „na miasto” z telefonem czy aparatem, żeby robić zdjęcia?

– Raczej z aparatem fotograficznym, bo zdjęcia do kalendarza muszą mieć właściwą rozdzielczość. Sporo osób robi piękne zdjęcia telefonami, a kiedy chcą je powiększać, publikować  formie kalendarza – technika staje na drodze. Sztuczne powiększanie nie jest najlepszym pomysłem. Różnicę widać gołym okiem. Jeżeli ktoś robi zdjęcia z myślą o ich powiększaniu, czy wydawaniu, to trzeba robić je aparatem z dobrym obiektywem. Zdjęcia robione telefonem ślicznie wyglądają na telefonie, nawet na monitorze, ale przy powiększeniu ich na wystawę czy do publikacji dużo tracą, a niektóre w ogóle nie nadają się do publikacji. Natomiast jeśli robimy zdjęcia telefonem dla siebie, do przeglądania, to jak najbardziej.

– Wszystkich Świętych, Zaduszki, to dobry czas na zdjęcia?

– Biorę udział w tradycyjnej kweście na Cmentarzu Starofarnym, a później robię zdjęcia. W tym czasie cmentarze przepięknie wyglądają. Jest klimat do zrobienia dobrych zdjęć.

Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter