Otwarcie wystawy ilustrującej walkę o utworzenie województwa kujawsko-pomorskiego. Można ją oglądać do końca lipca / Fot. Robert Sawicki/UMB
Przed bydgoskim ratuszem można obejrzeć otwartą w czwartek (6 lipca) wystawę „My bydgoszczanie. Mieszkańcy województwa kujawsko-pomorskiego” przypominającą walkę o utworzenie regionu przed 25 laty. – Najważniejszy był cel, który połączył nas wszystkich i został zrealizowany – mówi prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski.
To dzieje zmagań sprzed 25 lat. W marcu 1998 do sejmu wpłynął rządowy projekt przewidujący podział kraju na 12 województw. W projekcie tym Bydgoszcz i Toruń, wraz z Gdańskiem i Słupskiem, miały tworzyć Pomorze Nadwiślańskie, a Włocławek miał trafić do regionu Ziemi Łódzkiej. Mieszkańcy regionu podczas manifestacji wyrażali swoje niezadowolenie z powodu utraty wojewódzkości, a symbolem tamtych protestów były budziki. Wystawa przypomina emocje z końca lat 90., kiedy to kraj był w przededniu reformy administracyjnej.
– Czy warto było tworzyć województwo kujawsko-pomorskie? – na to pytanie odpowiada Jan Rulewski.
-Nie tylko warto, ale trzeba było, bo taka była wola mieszkańców, którzy w najróżniejszy sposób i z determinacją chyba równą pochodom „Solidarności” demonstrowali wolę miłości do miasta i województwa! – przekonuje były działacz „Solidarności” i parlamentarzysta Jan Rulewski. – W Bydgoszczy narodziło się wtedy pewne dobro. Mieszkańcy bronili województwa i stołeczności miasta Bydgoszczy, ale mieli również licznych przeciwników, którzy nie chcieli tego województwa. Dobro polega na tym, że prawie zachowaliśmy to, o co walczyliśmy, a pozostali otrzymali wysoką premię – stołeczność Torunia.
Rulewski dodał, że zwyciężyła demokracja i mądrość w myśleniu o regionie.
Walczyliśmy o region kujawsko-pomorski
Grażyna Ciemniak, była parlamentarzystka: – Byliśmy wtedy przekonani, że warto walczyć o województwo. Bydgoszcz spełniała wszystkie kryteria, żeby być stolicą województwa, a wszystkie trzy „stare” województwa: bydgoskie, toruńskie i włocławskie razem spełniały kryteria, ażeby stać się samodzielnym województwem kujawsko-pomorskim.
Grażyna Ciemniak przypomniała, że rządowa koncepcja zakładała 12 województw i nie było wśród nich naszego. – Spontanicznie utworzyliśmy Ruch Społeczny Region i walczyliśmy. Były manifestacje na Starym Rynku oraz w Warszawie przed Sejmem i Urzędem Rady Ministrów. Zebraliśmy 400 tysięcy podpisów. To był fenomen tak wielkiego zaangażowania mieszkańców. Trzeba było wywierać presję na rządzących.
Przypomniała, że prezydent Aleksander Kwaśniewski na bydgoskim Starym Rynku obiecał, że zawetuje ustawę o 12 województwach i słowa dotrzymał. Wtedy kluby AWS, SLD i PSL dopracowały porozumienie, dzięki któremu jest województwo kujawsko-pomorskie.
Eugeniusz Kłopotek, były poseł, wójt gminy Warlubie zapewnia, że nigdy nie zapomni nocnego głosowania poprawek Senatu, które wróciły do Sejmu. – Prowadzę głosowanie w imieniu klubu PSL, ukazuje się wynik. W tym napięciu nie wiem: mamy województwo czy nie? Z tyłu Anka Bańkowska krzyczy: Eugeniusz!!! Przepraszam, ale w tym momencie złapałem się za głowę, wcisnąłem się w fotel i mówię: O ku… A obok mnie siedziała „siła spokoju”, świętej pamięci premier Tadeusz Mazowiecki i mówi: – Spokojnie panie pośle, spokojnie. A zagłosował za nami. Budzik do dzisiaj chodzi – uśmiecha się Eugeniusz Kłopotek.
Temat jednoczył
Zbigniew Ostrowski, dziś wicemarszałek województwa kujawsko-pomorskiego był wtedy dziennikarzem telewizyjnym. – Emocje towarzyszące tamtym wydarzeniom były duże – wspomina. – Utworzenie województwa jednoczyło wszystkie siły polityczne. Dziś na otwarcie wystawy przyszli ludzie ze wszystkich zakamarków tamtego życia politycznego. Najważniejsze, że wskaźniki ekonomiczne, gospodarcze i społeczne świadczą o tym, że warto było. Kiedyś zajmowaliśmy miejsca na dnie tabeli różnych rankingów, a dziś jesteśmy na 6 – 7 miejscu pod względem wskaźników makroekonomicznych.
Wicemarszałka Ostrowskiego zapytaliśmy: Kto zyskał, a kto stracił na utworzeniu województwa?
– Stracili ci, który nie potrafili myśleć wspólnotowo. Mogą dziś czuć się zawiedzeni, ze ich prawda okazała się mniej ważna. Działania wspólnotowe, nawet przy utarczkach bydgosko-toruńskich, jest bardzo ważne. Mam nadzieję, że to odeszło w niepamięć, choć przy okazji dat wyborczych wszystko odzywa tylko dlatego, że według niektórych jest paliwem politycznym.
Na wystawie znalazły się zdjęcia fotoreporterów prasowych Jarosława Prussa i Marka Chełminiaka, który wspomina nieprawdopodobną atmosferę towarzyszącą tamtym wydarzeniom. – Cieszę się, że udało mi się uratować zdjęcia z tamtych lat – mówi Marek Chełminiak. – Wiedziałem, że są cenne i ich pilnowałem.
Cel nas połączył
– Wtedy wszyscy byli „za”, ale był przeciwnik, który widział sprawy inaczej – przypomniał Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy. – Najważniejszy był cel, który połączył nas wszystkich, i który został zrealizowany. Groziło nam to, że nie będziemy jednym z miast wojewódzkich, choć ambicje Bydgoszczy były większe. To i tak lepsza sytuacja niż gdybyśmy znaleźli się na obrzeżach dużego województwa ze stolicą w Gdańsku.
– To już jest historia, ale historia, jak i samorząd, jest żywa. Nadal między Bydgoszczą i Toruniem przebiega granica. Niech młodzi zaproszą nas na wesele metropolii bydgosko-toruńskiej! – apelował Jan Rulewski.
Prezydent Bruski: – Będzie to możliwe dopiero wtedy, kiedy Urząd Marszałkowski przeniesiemy do Bydgoszczy!
Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!