Miłośnicy Bydgoszczy zebrali się we wtorkowy wieczór (12 lipca) w Młynach Rothera. Swoimi przemyśleniami na temat miasta podzieliły się Zofia Ruprecht i Anna Perlik-Piątkowska – współautorki albumu „Bydgoszcz Nastrojowa”. Razem z mieszkańcami odpowiedziały, czy Bydgoszcz zachwyca.
Spotkanie odbyło w ramach cyklu „Rozmowy o sercu miasta”. Zbiegło się z promocją wydanego niedawno albumu „Bydgoszcz Nastrojowa”. Miłośniczki miasta nad Brdą opowiedziały o swoich doświadczeniach.
Bydgoszcz zachwyca? Dwie odpowiedzi
Zofia Ruprecht jest doktorem medycyny. Pracuje jako diabetolog w Klinice Endokrynologii i Diabetologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr. A. Jurasza w Bydgoszczy. Miłośnikom miasta znana jest jako administrator grupy na Facebooku – „Zabujani w Bydgoszczu (Brombergu)” i konta na Instagramie „ajfonowa_bydgoszcz”. Udostępnia na nich zdjęcia z różnych miejsc w Bydgoszczy wykonane iPhonem. Znajdziemy je też w albumie „Bydgoszcz Nastrojowa”. Sporo jej zdjęć powstaje podczas dojazdu i powrotu z pracy – na jednym z trzech rowerów. Urodziła się na Kujawach, ale nie w Bydgoszczy. Później wyjechała w rejony Puszczy Białowieskiej. Studia ukończyła w Białymstoku. Jednak w tym czasie już rozwijała się jej miłość do Bydgoszczy.
– Prawie co roku przyjeżdżałam do Bydgoszczy na wakacje do mojej ukochanej cioci i wujka, który był wtedy dyrektorem Eltry. Radość z każdego przyjazdu do tego miasta była ogromna – mówiła w trakcie spotkania do niemal stu uczestników. Nie spodziewała się, że jej życiowa droga tak blisko zwiąże się z Bydgoszczą. Po ukończeniu studiów zamieszkała w Bydgoszczy.
W przypadku Anny Perlik-Piątkowskiej było zupełnie inaczej. Miłość do miasta poczuła… kiedy je opuściła. – Gdy wyjechałam na studia do Warszawy, doszłam do wniosku, że coś, co wydawało mi się zwykłe, jest wspaniałe. Odwiedzałam inne miasta w Europie, i wtedy zdałam sobie sprawę, że Bydgoszcz nie jest zwykła, tylko wspaniała. Wpadłam wtedy w „ośli zachwyt” i nie wstydzę się tego. Po dziesięciu latach w stolicy postanowiłam wrócić do Bydgoszczy – opowiadała. Autorka tekstów do „Nastrojowej Bydgoszczy” znana jest z kolekcjonowania dawnych kartek pocztowych z Bydgoszczą w roli głównej.
– Mój mąż podarował mi pierwszą pocztówkę na Mikołajki. Było to szczęście początkującego, ponieważ okazało się, że jest ona rzadka. Kiedy zaczęłam później kupować pocztówki, musiałam poznawać więcej informacji o mieście, bo często są one podpisane po niemiecku lub zawierają błędy. Żeby weryfikować, co kupuję, zaczęłam się przyglądać kamienicom – wyjaśnia.
Za co można kochać Bydgoszcz
Autorkom towarzyszyła też, pochodząca z Gdańska, dr Marta Jaskulska, socjolożka wykładająca na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. Opowiedziała ona uczestnikom o sprawach związanych z życiem miasta.
Zapytała, co ich zdaniem jest symbolem Bydgoszczy
– Łuczniczka! – ktoś wykrzyknął.
– Brda! – wtórował inny uczestnik.
– A co jest państwa ulubionym miejscem? – ponownie zapytała.
Padały odpowiedzi: Wyspa Młyńska, Myślęcinek.
– To, co czyni miasto pięknym, to przede wszystkim nasze doświadczenie. Gdy myślimy o naszych ulubionych miejscach, wyobrażamy sobie jakąś konkretną sytuację, ludzi, zapachy. Są to też często rynki na osiedlach, gdzie kupujemy świeże owoce i warzywa. Może to być stukot konkretnej maszyny, dźwięki z ulicy czy przejeżdżający pociąg. To właśnie tworzy krajobraz miasta, dzięki czemu mówimy, że jest to nasze miejsce – tłumaczyła Jaskulska.
Do znaczenia dźwięku w mieście nawiązała również Ruprecht. – Gdy jeździłam po mieście rowerem podczas pierwszej fali pandemii, zapamiętałam dojmującą ciszę i pustki na Starym Rynku, gdzie normalnie kręci się sporo osób. Miasto było kompletnie pozbawione ludzi.
Autorka zdjęć w albumie opowiedziała, w jaki sposób wybiera miejsca na zrobienie dobrej fotografii – Staram się pokazywać miasto z piękniejszej strony. Nie sztuką jest pokazać co brzydkie, bo wszyscy wiemy, gdzie są takie miejsca. Sztuką jest pokazać miasto tak, żeby zachwyciło ludzi. Najbardziej się cieszę kiedy zauważę coś, czego jeszcze nikt nie zobaczył – mówiła Ruprecht.
Perlik-Piątkowska zwiedza Bydgoszcz na piechotę. – Mamy z mężem taki rytuał, że w każdą sobotę idziemy na śniadanie i później udajemy się na długi spacer. Wybieramy stałe trasy i kontrolujemy teren. Patrzymy na przeprowadzki w kamienicach i na zieleń – opowiadała.
Wracamy do Śródmieścia
Możliwość organizowania długich spacerów dała Perlik-Piątkowskiej przeprowadzka do Śródmieścia.
– Porzuciłam mieszkanie w nowym osiedlu na rzecz lokum w 140-letniej kamienicy. Decyzja ta spotykała się ze zdziwieniem. Ale uważam, że to był strzał w dziesiątkę – deklarowała. I dodała – W Bydgoszczy ceny kamienic są o połowę tańsze, jak w bloku na osiedlu, tylko trzeba dobrze szukać. Myślę, że to zacznie się kończyć, bo ludzie coraz mocniej doceniają kamienice. Jest to taka nieracjonalność rynku nieruchomości w naszym mieście, którą warto wykorzystać.
Powrót do Śródmieścia nie jest nowym zjawiskiem. W wielu miastach Europy mieszkańcy wracają do najstarszych dzielnic w centrach metropolii. – Coraz częściej mówi się o idei miasta 15-minutowego. Ludzie chcą w ciągu kwadransa dotrzeć do wszystkiego, co jest niezbędne: sklepu, szkoły, lokalu usługowego czy miejsca kultury – zaznaczyła Jaskulska.
Bydgoszczanie nie doceniają swego miasta
– Widzę to wśród studentów na uczelni w Gdańsku. Te osoby, które są z Bydgoszczy, nie doceniają miasta. Inaczej patrzą osoby, które przyjeżdżają do Bydgoszczy. Zdarza się, że bolączki miasta wysuwają się na pierwszy plan, ale czasami brakuje wydarzenia fundamentującego tożsamość. Może być nim ten album – podsumowała Jaskulska.
Album „Bydgoszcz Nastrojowa” ukazał się w maju br. nakładem bydgoskiego wydawnictwa Pejzaż.