Rejs Wisłą dostarczą niezwykłych wrażeń i emocji / Fot. Nadesłane
Kolejna atrakcja w mieście. Z fordońskiego nabrzeża można popłynąć w rejs łodzią wiślaną. Przy odrobinie szczęścia, w jego trakcie zobaczyć można czaple, sarny i bieliki.
Hanna Rzadkosz-Florkowska, jest fordonianką w trzecim pokoleniu, od 9 lat angażuje się w Stowarzyszenie Miłośników Starego Fordonu, szczególnie wspiera inicjatywy promujące nadwiślańskie pochodzenie Bydgoszczy. To właśnie ona była przewodnikiem w trakcie rejsu łodzią wiślaną po rzece.
Podkreśla, że coraz intensywniej rozwija się oferta rejsów po Wiśle, dzięki m.in. takim projektom, jakie prowadzi Bydgoska Lokalna Organizacja Turystyczna, ale też między innymi dlatego, że pojawiła się łódź wiślana z firmy „Bydgoszczanka”, prowadzona przez szyper Anitę Błaszkiewicz (której mąż podobną łodzią pływa po Brdzie). Pojawienie się takiej łodzi to wydarzenie sporej rangi, bo łodzi w Fordonie nie było kilkadziesiąt lat. Dzięki rejsom obejrzeć można nie tylko Wyszogród i most Fordoński, ale płynąc z nurtem mieć okazję do podziwiania przyrody na nieregulowanych brzegach rzeki. Liczne ptactwo wodne, zaglądające nad brzeg sarny i latające nad głowami bieliki pozwalają zapomnieć, że znajdujemy się kilka kilometrów od centrum miasta.
W czasie rejsu można dowiedzieć się wiele o historii Wisły, jej walorach ekologicznych, ale także o spływach i ciężkiej pracy flisaków, którzy na Wiśle obecni byli przez setki lat, a ich pracę widać było jeszcze w latach 50-tych ubiegłego wieku. Czasy się zmieniły, sposoby żeglugi i transportu towarów również, jednak teraz korzystać z obecności królowej polskich rzek można inaczej. O tych meandrach wiślanej historii opowiadała ze swadą Hanna Rzadkosz-Florkowska. Jednak na Wiśle wszyscy patrzą już w przyszłość.
– Toruński magistrat ogłosił przetarg na budowę pięciu batów (łodzi wiślanych), zostały już wykonane i wyłoniono operatora, który wozi mieszkańców i turystów po Wiśle. Kilka dni temu zakończył się konkurs na dwa baty wiślane, które ogłosił Włocławek i w przyszłym roku miasto będzie miało taką ofertę dla turystów. To pokazuje, że miasta wracają nad rzeki, nad Wisłę. Bydgoszcz twarzą do Brdy odwróciła się już kilkanaście lat temu, najlepszym przykładem jest rewitalizacja Wyspy Młyńskiej. Wisła ma trochę pecha, że jest tą drugą rzeką w Bydgoszczy i trochę czasu zajęło tłumaczenie, że jesteśmy miastem nadwiślańskim. Ta świadomość już jest i musimy nasze działania skonsolidować. Cieszę się, że marka wodna Bydgoszczy, nad którą ByLOT również pracuje, już się pojawia – mówiła Hanna Rzadkosz-Florkowska.
Największe miasta nadwiślańskie rozwijają swoją ofertę związaną z rzeką. Pomost i przystań w Warszawie tętnią życiem, właściciele łodzi „biją się” o miejsce do cumowania, jednostek jest mnóstwo, niemal co dzień organizowane są rejsy z malowaniem, śpiewaniem, warsztatami, przewodnikami, jest nawet pełnomocnik prezydenta ds. Wisły, który ma koordynować działania związane z rzeką.
– W mojej ocenie transport śródlądowy nigdy się nie zwróci, sposobem na „pozyskanie” Wisły jest jej wykorzystanie turystyczne i rekreacyjne. Możliwości spędzania czasu na wodzie to jest to, do czego możemy „zaprząc” Wisłę, Kanał Bydgoski i całą wodę w Bydgoszczy – mówi Hanna Rzadkosz-Florkowska, która prowadzi w mediach społecznościowych FP dla miłośników Wisły.
Na razie cykliczne rejsy po Wiśle organizuje tylko firma Bydgoszczanka. Na łódź wiślaną zaprasza szyper Anita Błaszkiewicz, która zna rzekę jak własną kieszeń. Rejs, w którym mieliśmy przyjemność wziąć udział odbył się w ramach projektu Wiślane Wici Doliny Dolnej Wisły, który jest współfinansowany przez Kujawsko-Pomorską Organizacje Turystyczną, operatora marki Kujawsko-Pomorskie Konstelacje Dobrych Miejsc. W trakcie projektu odbywają się rejsy z przewodnikiem i rejsy z elementami kulinarnymi. Cały projekt promuje Dolinę Dolnej Wisły.
Zapisz się do newslettera Bydgoszcz Informuje!