Jacek Kwiatkowski pokonuje po 450 km dziennie. Jedzie po rekord podczas rywalizacji o tytuł Rowerowej Stolicy Polski

Ultrakolarz z Torunia Jacek Kwiatkowski bije rekord Polski w jeździe rowerem przez miesiąc / B.Witkowski/UMB

Jacek Kwiatkowski podjął się podczas czerwcowego wyzwania „Rowerowa Stolica Polski” pobicia zeszłorocznego rekordu dystansu pokonanego przez jednego uczestnika. Nie jeździ codziennie, ale uwielbia jazdę długodystansową. Swój pierwszy rower szosowy kupił w Bydgoszczy ponad 40 lat temu za pieniądze z komunii.

Pod koniec maja, na konferencję zapowiadającą rywalizację o Puchar „Rowerowej Stolicy Polski” do Bydgoszczy z Torunia na czerwonym rowerze szosowym Spiegiel przyjechał Jacek Kwiatkowski, ultrakolarz, amator. Ze zdziwieniem, ale i podziwem patrzyli na niego przybyli na spotkanie, kiedy z przekonaniem mówił, że chce pobić rekord Polski w jeździe rowerem przez miesiąc, i to o… 4 tys. km. Kto wie, może i okazać się to najdłuższym dystansem na świecie.

„Stać mnie na więcej”

Przez cały czerwiec trwa wyzwanie „Rowerowa Stolica Polski” organizowane przez miasto Bydgoszcz. Tysiące rowerzystów z całej Polski „kręci” kilometry z aplikacją mobilną „Aktywne Miasta” dla swojego prywatnego wyniku oraz miejsc zamieszkania czy też pochodzenia. W miastach i gminach organizowane są rajdy, aby zmobilizować jak najwięcej osób do wejścia na jednoślad. Rywalizacji towarzyszą różne dodatkowe akcje. W zeszłym roku głośno było o rekordzie Polski w jeździe rowerem w ciągu miesiąca. Krzysztof Fechner i Jacek Kwiatkowski przejechali 10044 km przez 30 dni. W tym roku ten drugi chce jeszcze bardziej „wyśrubować” te statystki. Podjął się samotnego pobicia rekordu. Planuje wyjechać ponad 13,5 tys. km, czyli 450 km dziennieJak ktoś mnie zna, to wie, że będę chciał „wykręcić” więcej. Jak nic się nie wydarzy poważnego, to może będę chciał „dociągnąć” do 14 tys. – przekonuje ultrakolarz.

Po 12 dniach rywalizacji przekroczył 5 tys. km. Kwiatkowski z nikim się nie umawia na wspólną jazdę, ale na relacjach w mediach społecznościowych znajomi kolarze wyjeżdżają mu czasem na trasę, by pokibicować lub pomóc jazdą „na kole”. W przeciwieństwie do zeszłorocznego czerwca nie jeździ po całej Polsce. Przypomnijmy, że wtedy oprócz ustanawiania rekordu, promował z Krzysztofem Fechnerem wyzwanie i aplikację „Aktywne Miasta”, biorąc udział codziennie, nawet w kilku spotkaniach i konferencjach w różnych miejscach. – Szczerze, miałem wtedy niedosyt, że trzeba się ciągle zatrzymywać. Teraz będę mógł trochę „popłynąć”, czyli będę robił to, co kochamdużo jeździł na rowerze – przyznaje.

Rowerzysta od 1 czerwca codziennie porusza się między Toruniem, Lubiczem, Chełmżą, Rypinem, Brodnicą i Wyszkowem. Jeździ po 14-16 godz. Jego dokonania można obserwować przez prywatny profil na Facebooku. Przed rozpoczęciem wyzwania opowiadał nam, dlaczego będzie jeździł tymi trasami. Zwracał szczególnie uwagę na jazdę między Toruniem a Wyszkowem (woj. mazowieckie). W jedną stronę jest 225 km, więc w dwie strony będzie wychodził mu zakładany dzienny dystans. – Mam zagwarantowane noclegi i serwisowanie w obu miejscach. Wybrałem tę trasę, ponieważ można się na niej bezpiecznie poruszać po ciemku. Na drodze wojewódzkiej od Torunia do Warszawy mam miejsce przy krawędzi jezdni, później jadę drogami pobocznymi, gdzie ruch jest znikomy o każde porze dnia – wyjaśnił. Na razie „kręci się” wokół Torunia, ale trzyma zakładany przebieg kilometrowy. Niestety, pogoda na początku czerwca mu nie sprzyjała. Często padało. W drugiej połowie miesiąca prognozy pogody są bardziej pozytywne.

Był wpatrzony w dawnych mistrzów

Mieszka w rodzinnym Toruniu. W Rowerowej Stolicy Polski reprezentuje podtoruńską gminę Łysomice, która objęła go po raz kolejny patronatem podczas próby pobicia rekordu. Na co dzień zajmuje się tresowaniem psów. Oczywiście, na miesiąc musi zrezygnować z prowadzenia własnej działalności, na rzecz rowerowej rywalizacji.

Od zawsze miał smykałkę do długodystansowej jazdy na rowerze. Jako młodzieniec podziwiał kolarskich idoli – Andrzeja Majewskiego czy Lecha Piaseckiego. Chciał być jak oni. Jako student starał się wykręcić 100 km dziennie, nawet jadąc tylko na zajęcia czy do sklepu, naddawał sobie dystansu. – Pierwszą kolarzówkę kupiłem w 1984 roku w Bydgoszczy za pieniądze z komunii, był to granatowy Romet Passat. Wcześniej jeździłem sprowadzonym z Holandii rowerze Batavus, ale skradziono mi go – wspomina.

Jego dzienny rekord na rowerze wynosi 524 km. Ale przyznaje, że nigdy nie jechał tak, aby sprawdzić swoje maksymalne możliwości przez dobę. Tak więc dopytujemy się, w jakich okolicznościach to uczynił. – Zawsze chciałem pokonać trasę z Torunia do Zakopanego. I tak kiedyś postanowiłem sobie, że ruszę. Dojechałem do celu w 21 godzin z przystankami na odpoczynek – odpowiada.

Konferencja RSP
Jacek Kwiatkowski w tegorocznej koszulce RSP / Fot. B.Witkowski / UMB

Zdarzało mu się, że w ciągu tygodnia przejeżdżał po 3 tys. km. – Już tak robiłem, że dojeżdżałem 300 km na zawody ultrakolarskie, po czym następnego dnia miałem start o godz. 7, po którym jechałem 500 km. Rywalizowałem z osobami, które po zawodach musiały mieć kilka dni regeneracji. A ja po wjeździe na metę byłem jeszcze bardziej głodny jazdy. Dla mnie to było naturalne, że po ukończeniu zawodów, wracałem następne 300 km do domu. Nie potrzebowałem regeneracji.

Nie jeździ rowerem codziennie. Ale też nie robi sobie przerw sezonowych. Zimą porusza się rowerami niższej jakości, które wygrał podczas startów w biegach przełajowych, aby zaoszczędzić lepszy sprzęt.

Jak radzi sobie z tak dużymi obciążeniami fizycznymi? – Najwięcej zależy od tego, co mamy w głowie. Organizm dużo szybciej wysyła sygnały, że czas odpocząć, poddać się. Jeśli wkradnie się do tego lenistwo, odpuścimy. Jeśli wyznaczymy sobie jakiś cel i będzie rządziła głowa, a nie ciało, jesteśmy w stanie osiągnąć dużo. To spore wyzwanie, a i pewnie pojawią się głosy czy to ma sens. Ale podczas bicia rekordu chcę też pokazać innym, że można ustanawiać własne rekordy, każdy może pokonywać własne granice, niekoniecznie tak wielkie pod względem dystansu. To jest jeden z kluczowych celów mojego wyzwania – mówi Jacek Kwiatkowski.

W obecnej edycji RSP bierze udział ponad 200 miast i gmin, dla których jeździ kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Rywalizacja trwa do 30 czerwca. Stowarzyszenie Bydgoska Masa Krytyczna wraz „Aktywną Bydgoszczą” organizują rajdy rowerowe dla mieszkańców Metropolii Bydgoszcz. Zaplanowane są jeszcze przejazdy: 14 czerwca do Solca Kujawskiego, 28 czerwca do Nakła nad Notecią. W międzyczasie odbędą się jeszcze Bydgoska Masa Krytyczna (27 czerwca) i nocny rajd na zakończenie RSP (30 czerwca). Zapisy na rajdy dostępne są TUTAJ. Do rywalizacji RSP można dołączyć przez cały miesiąc.

Zapisz się do newslettera „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter