Walka na boisku jest zacięta / Fot. Polski Związek Rugby na Wózkach / Sławomir Kowalski
Co sobotę w hali sportowej Polskiego Związku Niewidomych przy ul. Powstańców Wielkopolskich słychać trzaski i huki. To trenuje drużyna rugby na wózkach – Jokers Bydgoszcz.
– Jeżdżę wózkiem od ponad czterech lat po wypadku na basenie. Podczas rehabilitacji w szpitalu przyjechał do mnie Krzysiu, który opowiedział mi trochę o tym sporcie, wyjaśnił mi, że to będzie doskonała forma terapii, jak i rehabilitacji. Zaprosił mnie na trening. Ruch jest bardzo wskazany w naszym przypadku. Poszedłem na trening, zobaczyłem, spróbowałem, no i od trzech lat jestem zawodnikiem drużyny. Poznałem chłopaków, ich historie – opowiada Karol Kuspa, zawodnik bydgoskiej drużyny.
Jokers Bydgoszcz. Dobry sposób na wyżycie się
Drużyna działa od 2009 roku. To jedyna ekipa rugby na wózkach w województwie kujawsko-pomorskim. – Będąc jeszcze zawodnikiem drużyny z Wielkopolski, podejmowałem próby założenia zespoły w Bydgoszczy. Początkowo miałem problem ze znalezieniem chętnych, ale po jakimś czasie udało się, przetrwała z powodzeniem do dnia dzisiejszego. W zespole jest teraz sześć osób uczestniczących w turniejach. Na treningi przyjeżdżają również osoby, które nie mogą grać na zawodach, bo są zbyt sprawne (w tym np. nie poruszające się na co dzień przy użyciu wózka), ale chcą po prostu poćwiczyć i pobawić się. Mamy u siebie zawodników z Bydgoszczy i okolic – wyjaśnia Krzysztof Kranz, założyciel drużyny i trener.
– Krzysiek powiedział mi o meczu pokazowym rugby na wózkach. Przyszedłem, spodobało mi się i umówiłem się na trening. Można się tutaj wyżyć, bo wjeżdżamy w siebie wózkami, zderzamy się. Trenujemy i przede wszystkim spędzamy chwile w miłej, rodzinnej atmosferze – opowiada Karol Grabowski, członek ekipy.
Na treningi przychodzi rodzina i przyjaciele. Nad przygotowaniem sprzętu czuwa niezawodny pan Rysiu. Pomaga przy naprawie wózków i w przygotowaniach do treningów: zapina zawodników (pasami) w siedziskach, pompuje powietrze w opony, pomaga przy przesiadaniu się na wózki. Takie szykowanie drużyny do treningu trwa nawet godzinę. Koszt wózka dostosowanego do takiej gry sięga 30 tys. złotych. – Staramy się zdobyć pieniądze z różnych źródeł, ale zależy nam także na promowaniu dyscypliny, żeby zainteresować inne osoby, które mogłyby sprawdzić się w tym sporcie. Wiemy, że w okolicy są osoby spełniające wymagania. Może brakuje im trochę odwagi lub chęci. Warto przyjść, zobaczyć i sprawdzić się. Sprzęt zapewnimy. Szukamy też osób pełnosprawnych do pomocy przy treningach. Gwarantujemy dobrą zabawę – dodaje Krzysztof Kranz.
Rugby na wózkach. Sport jako rehabilitacja
Rugby na wózkach powstało w latach 70-tych ubiegłego wieku. Dyscyplinę tę uprawiają sportowcy z uszkodzonym rdzeniem kręgowym, amputowanymi kończynami czy problemami neurologicznymi. Za twórców uznaje się Kanadyjczyków, którzy nie mogli w pełni realizować się w koszykówce na wózkach. Ten paraolimpijski sport trafił do Polski w latach 90-tych. To bardzo kontaktowa i dynamiczna dyscyplina, ale oprócz fizyczności ważniejsze jest odczytywanie gry na boisku. Zasady są tak ułożone, że zawodnicy mogą przyjmować różną taktykę. Dozwolone jest blokowanie przy użyciu wózka, a także wypchnięcie zawodnika z piłką poza pole gry.
To połączenie zasad rugby, koszykówki i piłki ręcznej. Na boisku może znajdować się czterech graczy w jednej drużynie. Suma ich punktów sprawności nie może przekraczać ośmiu. Zawodnicy są podzieleni na różne kategorie sprawności. Otrzymują punkty od 0,5 do 3,5, w zależności od poziomu uszczerbku na zdrowiu, orzeka to specjalna komisja. Na zdobycie punktu, w każdej akcji, drużyna ma 40 sekund. Członek zespołu, aby zdobyć punkt, musi przejechać z piłką linię bramkową – to jak przyłożenie w rugby.
Rugbyści z mniejszą sprawnością częściej wykonują zadania obronne. Ci z większą ruchowością w rękach grają w ataku. Łatwo ich poznać po sprzęcie. Wózki ofensywne są krótsze, z małymi zderzakami i zaokrąglonymi skrzydłami. Dzięki temu mogą zawracać i manewrować w ciasnych przestrzeniach. Obronne wózki są dłuższe i mają szeroki zderzak z przodu, zaprojektowany tak, aby uderzać i przytrzymywać wózki przeciwnika. W rugby na wózkach razem z mężczyznami grają kobiety..
Rugby poczułem na własnej skórze
Sprawdziłem na własnej skórze, jak się gra w rugby na wózku. Zostałem przypięty do wózka. Skręca się nim bardzo sprawnie. Każdy ruch ciałem powodował zmianę kierunku jazdy. Czułem się na nim bezpiecznie. Trudno się przewrócić – są te dodatkowe kółka stabilizujące. Potem zagrałem treningowy mecz. Ekipa nie dawała mi taryfy ulgowej, blokowali mnie przy wybijaniu piłki. Zostałem mocno zatrzymany przez uderzenie innym wózkiem. Siła i huk zrobiły na mnie wrażenie, gdyby nie pas zabezpieczający, pewne wyleciałbym z wózka. Na boisku spędziłem zaledwie 15 minut i już czułem mocne zmęczenie, a bydgoscy rugbyści podczas jednego treningu spędzają na parkiecie około pięciu godzin.
Sport dla wszystkich, ale bez miękkiej gry
Polski Związek Rugby na Wózkach w ciągu roku organizuje cztery turnieje, w których rywalizują polskie drużyny, obecnie jest ich dziesięć w dwóch ligach. W polskich zawodach występują też drużyny z Czech i Szwecji. Jokers Bydgoszcz grają w II lidze. Ostatni turniej w tym roku odbędzie się na Arenie Toruń w dniach 3-5 listopada, wstęp jest bezpłatny. Zawody można śledzić z trybun oraz za pośrednictwem transmisji internetowej.
Bydgoska drużyna zaprasza też na trening wszystkich chętnych, którzy chcą usiąść na wózek rugbowy i spróbować na własnej skórze, jak wygląda i na czym polega gra. Treningi odbywają się w każdą sobotę od godziny 9.30. Kontaktować można się przez stronę na Facebooku.
Zapisz się do newslettera Bydgoszcz Informuje!