Który bezdomny rudasek czy burasek potrzebuje pomocy, a który ma koci katar – rozmowa o kotach

Iga Giedo ze swoim ulubieńcem / Fot. R. Laudański/UMB

Gdyby ktoś wybrał się na spacer o czwartej nad ranem, spotka w mieście dużo kotów – mówi Iga Giedo z bydgoskiego Stowarzyszenia Stukot, współorganizatorka Kociego Festu.

Roman Laudański: – Przy okazji Festiwalu Miłośników Kotów pojawiła się informacja, że w ubiegłym roku dzięki pracy dwóch wolontariuszek udało się wykastrować ponad pięćset bezdomnych kotów w Bydgoszczy.

Iga Giedo: – Najpierw opowiem o pracy w naszym stowarzyszeniu. Dwie wolontariuszki tworzą tzw. zespół „łapankowy”. Czasem spędzają cały weekend w mieście, czekając na bezdomne koty. Rozstawiają klatkę – łapkę i czekają, aż kot lub ciężarna kotka do niej wejdzie. Chcemy ratować zwierzęta od cierpienia, bólu. Podczas czekania pojawiają się np. dwa inne bezdomne koty, które również można wykastrować. I je także łapią.

– Wiecie, ile bezdomnych kotów jest w mieście?

– To jest nie do policzenia. Nie jesteśmy w stanie tego określić.

– Mówicie, że kotów w mieście nie widać. Inaczej reagujemy na bezdomne psy, a inaczej na bezdomne koty.

– Pewnie wynika to z utrwalonego stereotypu: kot sobie poradzi. Złapie mysz lub ptaszka i nie będzie głodny. Jeśli to kot od zawsze wolno żyjący, to pewnie sobie poradzi. Natomiast nie poradzi sobie, kiedy zostanie potrącony przez samochód. Nie poradzi sobie również ten, który stracił swój dom. Albo kot, który przybłąkał się do stada przeganiającego intruza. Kotów nie widać, bo one zdają sobie sprawę, że nie są największe w miejskim ekosystemie. Czasami są przeganiane, niektórzy zamykają przed nimi piwnice, bo zapach, itd. Koty nauczyły się już, że najlepszą porą na wyjście z ukrycia jest wczesny ranek lub późny wieczór, kiedy ludzie śpią, a one wtedy wychodzą na żer. Mieszkam w Śródmieściu, pomiędzy kamienicami są ogrody, w których żyją jeże, koty, czasami pojawi się nawet wiewiórka. Gdyby ktoś wybrał się na spacer o czwartej nad ranem, spotka dużo kotów.

– Na osiedlach są też osoby zajmujące się bezdomnymi kotami.

– Tzw. karmicielki, panie dokarmiające kotki są dla nas skarbnicą wiedzy. Informacją, gdzie są stada, jak liczne, który rudasek czy burasek potrzebuje pomocy, a który ma koci katar. Tym osobom jesteśmy bardzo wdzięczni. Od razu możemy interweniować. Kot zostaje szybko wyleczony i nie musi trafiać na długi czas do lecznicy.

– Jednym z tematów podejmowanych podczas Kociego Festu  jest krąg żałoby po zwierzętach.

– Żałoba w Polsce jest tematem tabu. Mamy rodzinę, znajomych, przyjaciół, z którymi widujemy się od czasu do czasu. A mamy ukochanego pieska lub kotka, który codziennie przychodzi na nasze kolana, śpi z nami w łóżku. My się o niego troszczymy, on się troszczy o nas. I nagle odchodzi. Chcemy stworzyć miejsce, w którym taka strata wybrzmi. Chcemy, żeby każdy mógł opowiedzieć swoją historię, czasami ciężką, zdajemy sobie z tego sprawę. Czasem to ogrom emocji, który nie spotyka się ze zrozumieniem rodziny lub znajomych. Każda strata jest bolesna. O stracie można również mówić szerzej – kiedy ktoś bardzo długo pracował w jednym zakładzie pracy i zostaje zwolniony lub odchodzi, to również jest strata. Dlatego chcemy odczarować ten temat. Bez oceniania, chcemy wysłuchać tego, co nam ciąży. W stracie i w żałobie jest w nas przeświadczenie, że chcemy od kogoś zabrać ból, złe emocje. Pytanie: czy w ogóle możemy? No nie, każdy musi przeżyć stratę po swojemu. My mamy być wsparciem. Proszę nie bać się pytać osób będących w takich stanie czego potrzebują. Niech taka osoba wie, że ma nas obok.

Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter