Leśnicy: Las nie jest wieczny, z wiekiem obumiera. Będzie więcej wycinek, gdy ruszy budowa S10

Skoro wycinane są ponad stuletnie drzewa, to co zostanie dla naszych dzieci i wnuków?

W Nadleśnictwie Bydgoszcz szacuje się, że gdy rusza budowa S10 pod siekiery może pójść około 135 hektarów! A przy drodze do Torunia są jeszcze lasy podlegające pod nadleśnictwa w Solcu Kujawskim, Cierpiszewie i Gniewkowie.

Sami leśnicy przyznają, że wycinają więcej niż do tej pory, a wytną jeszcze więcej, kiedy między Bydgoszczą a Toruniem ruszy wreszcie budowa „dziesiątki” nazywanej „drogą śmierci”.

– Zamiast stawiać na nowoczesne technologie, to my ciągle jesteśmy krajem „dechami” słynącym – irytuje się bydgoszczanka, która wybrała się na spacer w okolice Nadleśnictwa Solec Kujawski i zobaczyła skutki kolejnych wycinek drzew. – Nikt nie wyciąga wniosków z tego, co dzieje się w przyrodzie. Wycinacie jeszcze więcej lasów, to będziemy mieli jeszcze gorsze zjawiska klimatyczne! Jestem wkurzona i jest mi smutno – podkreśla.

Niestety, nie jest to jedyny sygnał od Czytelników.

– Nadleśnictwa Bydgoszcz i Solec Kujawski musiały, niestety, zwiększyć ilość wycinek, to wynika z operatów – przyznaje Przemysław Jurek, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Bydgoszcz. – Starzeją się drzewostany, nie możemy ich przetrzymywać, bo to sosna na ubogich siedliskach, te drzewostany za jakiś czas rozpadałyby się. Ilość wycinek jest dosyć spora, ale – powtórzę, wynika z wieku drzewostanów. W następnym operacie będzie mniej wycinek.

Wygląda to tak, jakby wycinane były całe hektary lasów. – W takich miejscach nie wycinamy więcej niż cztery hektary, ponadto zostawiamy pięć procent starodrzewu – tłumaczy Przemysław Jurek, zastępca nadleśniczego. – Niestety, musimy trochę odmłodzić drzewostany, bo w przyszłości nie będzie drewna dla ludzi, którzy teraz się oburzają, sami mieszkając w domach z drewna a w ich mieszkaniach jest dużo drewna. Jeśli w sosnę wejdą choroby, to będzie się nadawać tylko na opał lub sama uschnie.

Gdzie ta puszcza?

Tylko czy po wycięciu drzew, które rosły w tym miejscu ponad sto lat, będzie jeszcze można mówić o Puszczy Bydgoskiej? – pytam

– Współczesne leśnictwo naśladuje procesy naturalne – odpowiada Przemysław Jurek, zastępca nadleśniczego. – W dawnych czasach, kiedy w puszczy nie było jeszcze człowieka, też powstawały dwustuhektarowe zręby, kiedy spaliła się część puszczy lub drzewa usychały zaatakowane przez owady. Las nie jest wieczny, też z wiekiem obumiera. My te procesy tylko wyprzedzamy. Wycinamy to, co jest najzdrowsze, to co nadaje się na meble, papier czy do budowy domów.

Tylko w dzisiejszych czasach ludzie chcą wybierać się do lasu. Gdzie wybiorą się, kiedy lasy zostaną wycięte?

– Przyjmujemy każdą krytykę i cierpliwie tłumaczymy, jaka jest nasza rola. Chyba wszystkie nadleśnictwa wokół Bydgoszczy są już po rozmowach z mieszkańcami. Stworzyliśmy tzw. lasy społeczne i tam nie wycinamy wielkich powierzchni. Przebudowujemy drzewostan, żeby stary odszedł w zdrowym stanie i mógł nam służyć, żeby pojawiło się nowe pokolenie i wycinki nie były robione wielkopowierzchniowo. Przypomnę, że las jest podatny na wichurę czy pożar. Dawniej człowiek nie gasił pożarów. Kiedy wybuchały – spaliło się 200, 300 czy 500 hektarów. Przypomnę wichury z 2017 roku, która połamała drzewa w Borach Tucholskich na powierzchni siedmiu tysięcy hektarów – mówi Przemysław Jurek, zastępca nadleśniczego.

135 hektarów do wycinki

Oprócz obecnych wycinek drzewa będą jeszcze wycinane, jeśli ruszy budowa „dziesiątki”.  W Nadleśnictwie Bydgoszcz wycinka jest jeszcze szacowana, ale pod siekierę może pójść około 135 hektarów! A przy drodze do Torunia są jeszcze lasy podlegające pod Nadleśnictwa: Solec Kujawski, Cierpiszewo i trochę także Gniewkowa.

Poprzednio Nadleśnictwo Bydgoszcz miało wycinkę na poziomie niecałych 60 tysięcy metrów sześciennych, teraz na 74 tysiące m. sześciennych rocznie. To różnica 14 tys. – Nie jest to specjalnie zauważalne w hektarach – zapewnia. – Dawniej wycinaliśmy około 100-120 hektarów co roku i odnawialiśmy te zręby, a teraz 130 hektarów, ale to są drobne zręby odnawialne dębem czy bukiem.

Schemat dawnego ułożenia gatunków drzew w Puszczy Bydgoskiej wyglądał następująco: na wydmach rosły sosny z brzozami, a w dolinach dęby, buki i trochę jesionów. Tak pracownicy Lasów Państwowych starają się odtwarzać wycięte drzewa.

Nie wysyłamy drewna do Chin

Nadleśniczy Przemysław Jurek rozwiewa mit o sprzedaży drewna do Chin. – Od kiedy tu pracuję, przez 30 lat nie sprzedaliśmy do Chin ani jednej sztuki drewna. Wszystko sprzedajemy dla polskich firm, które później być może handlują meblami lub drewnem konstrukcyjnym m.in. z Niemcami i innymi krajami Europy Zachodniej. Do Chin sprzedawane jest drewno z Czech, Słowacji, Lity czy Łotwy. Ono trafia do naszych portów i ładowane jest do Chin, ale to nie jest nasze drewno.

Czy za 40-50 lat będzie jeszcze rosła Puszcza Bydgoska, czy też pozostanie po niej wspomnienie?

– Jeśli nie wytniemy puszczy pod drogi, przemysł, to będzie i to ładniejsza – zapewnia Przemysław Jurek. – Mieszkańcy szybko odnaleźli 20-30-letnie dęby i buki, bo tam chodzą po borowiki. Pojawi się też więcej zwierzyny: dzików, jeleni, a co najważniejsze – puszcza będzie odporniejsza na ataki wszelkich szkodników. Wiem, że kiedy ktoś mieszka przy wielkim i pięknym lesie, a teraz widzi, że ten las jest wycinany, to jest to dla niego przykrość. Proszę mi wierzyć, że dla leśnika to również przykrość. Następnie sadzony jest młody las, który rośnie i zabliźnia tę ranę. Taka jest kolej rzeczy.

Przemysław Jurek, zastępca nadleśniczego: – Nie udaje się, i nie tylko nam, odejść od węgla, a jak mielibyśmy odejść od drewna? Rodzimy się, kładą nas do kołyski z drewna. Umieramy, kładą nas do trumny z drewna. Cały nasz żywot jest związany z drewnem.

Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter