Michał Jankowski z najnowszą książką Fot. B. Witkowski/UMB
– Jak to się stało, że ciuchcia w Bydgoszczy jeździ bez węgla?! – o tym specjalnie dla dzieci napisał Michałem Jankowski, autor książki „Mała ciuchcia. Wielka przygoda Zuzi i Szymka”. Zilustrował ją Andrzej Wróblewski.
Roman Laudański: – Chyba już wszystko lub prawie wszystko napisał pan o małej kolejce Bydgoszcz – Koronowo w poprzedniej książce, tymczasem…
Michał Jankowski – …ciągle brakowało mi czegoś, co postawiłoby przysłowiową kropkę nad „i”. Teraz każdy – duży i mały – ma dostęp do tej historii. Chodziło nam – mnie i wydawnictwu także o małego miłośnika kolei. Dlaczego tego małego czytelnika nie zainteresować historią naszej ciuchci? Akcja książki toczy się w Bydgoszczy, a także w miejscowościach przez które przejeżdżała mała kolejka. Dowiemy się jednak także, jak działała kolej wąskotorowa w całej Polsce, nie tylko w Bydgoszczy. Wąskotorówki były kiedyś wszędzie. Każde większe miasto miało swoją kolej wąskotorową. I o tym jest ta opowieść.
– Książkę dla dzieci wymyśliło wydawnictwo, pan?
– Pomysł jest mój, wydawnictwo chętnie go podchwyciło, zaproponowało ilustratora, bo ta opowieść bez obrazów byłaby niepełna. Bydgoszczanin Andrzej Wróblewski jest świetnym rysownikiem, byłem szczęśliwy, kiedy dowiedziałem się, że to on zilustruje książkę, którą teraz po prostu chce się oglądać.
– Mamy parę dziecięcych bohaterów, którzy wsiadają do ciuchci, dowiadują się jak działa parowóz, spotykają po drodze malarza Leona Wyczółkowskiego.
– Aby odrobić zadanie domowe, dzieci przenoszą się w czasie. Ich przewodnikiem po świecie z lat 30. XX wieku jest Otton Zgirski, dyrektor małej kolejki, który w pewnym momencie rozsławił Bydgoszcz na całą Polskę. On opowiada dzieciom, jak działała kolej – nie tylko nasza, ale w ogóle. Jak wtedy podróżowano, jak spędzano wolny czas, jak wyglądały dawne restauracje i jak bawili się mieszkańcy miasta podczas takich wyjazdów. Pamiętajmy, że mówimy o życiu codziennym sprzed stu lat.
– Wspomniał pan, że dyrektor Otton Zgirski rozsławił Bydgoszcz.
– Był prekursorem działań, które dziś uznajemy za szeroko pojętą promocję miasta. To on włączył popularny środek transportu, lokalną kolej wąskotorową w działania bydgoskiego Związku Popierania Turystyki, a ta dzięki atutom, jakie zyskała za jego kadencji, stała się rozpoznawalna w całym kraju.
– Znakomity pomysł!
– Organizowano mnóstwo imprez, wycieczek, podróży. Kolej wąskotorowa stała się lokomotywą lokalnej turystyki typu: „pociągiem w nieznane”. Zdarzały się wycieczki poszczególnych grup zawodowych, np. jechał pełny pociąg fryzjerów czy kominiarzy. Otton Zgirski zmodernizował także kolejkę, pojawiły się wagony motorowe, które wówczas uznawane były za cud techniki. Wszędzie składy ciągnęły parowozy, a u nas wagony motorowe wyglądały zupełnie inaczej. To sprawiło, że o bydgoskiej kolejce zaczęto mówić w całym kraju. No bo jak to się stało, że ciuchcia w Bydgoszczy jeździ bez węgla?! A gdy dodać do tego most nad Brdą, rzekę, kajaki, restauracje i kąpieliska wzdłuż całej trasy, to rzeczywiście mieliśmy w kolejce wspaniały „produkt turystyczny”.
– Młodzi bohaterowie książki spotykają nie tylko znanych ludzi, ale również dowiadują się o nieistniejących dziś miejscach, fabrykach.
– Chociażby o papierni, przejeżdżają obok kopalni czy cmentarza ewangelickiego na Czyżkówku, dziś zamienionego na park. To możliwość przeniesienia się do miejsc, których dziś już nie ma. Z kolei dzieci opowiadają Ottonowi, co dziś się tam znajduje. Jak to się zmieniło? Może to uświadamiać dzieciom, jak szybko zmienia się otaczający nas świat. Minęło zaledwie kilkadziesiąt lat, a w mieście zaszły ogromne zmiany. Nawet tak ogromna fabryka, jaką była papiernia na Czyżkówku, zupełnie zniknęła z powierzchni miasta. Podobnie jak sama kolejka.
– Otwiera pan książką kolejne możliwości opowiadania o byłym transporcie rzecznym czy tramwajowym.
– Tramwajami zajmują się Stanisław Sitarek i Dariusz Walczak, napisali książkę na ten temat. Teraz pracują nad książką o autobusach. To wszystko było ze sobą powiązane. Po to powstała kolej wąskotorowa, żeby uzupełnić transport rzeczny i odciążyć kolej normalnotorową. Można było przewozić towary, które trafiały do portów rzecznych w Nakle czy w Bydgoszczy. Także tramwaje połączone były ściśle z koleją wąskotorową. Były wagony tramwajowe przeznaczone do przewozu kajaków, które następnie jechały ciuchcią, także wagony letnie dla tych, którzy szukali wytchnienia nad rzeką. Po drodze do Koronowa było tyle atrakcji, że można było w nich przebierać. Kolejką jeździło się przede wszystkim do pracy i szkoły, choć w weekendy była to atrakcja turystyczna.
Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!