– To miejsce, w którym bydgoszczanie mogą się przeglądać jak w lustrze – opowiada Małgorzata Grosman. W Miejskim Centrum Kultury dostępna jest jej nowa książka – „Czytanki miejskie: zeszyt 10. Ostromecko w opowiadaniach”.
Za co pokochała pani Ostromecko?
Małgorzata Grosman*: – To piękne i wciąż nieodkryte do końca miejsce. Dużo podróżujemy, jeździmy po Polsce, zachwycamy się magicznymi miejscami, choćby takimi jak zamek Książna Dolnym Śląsku, a Ostromecko jest takim samym cudem.
W „Czytankach Miejskich” odkrywa pani tajemnice tego cudu.
– Chciałam opowiedzieć historie nieznane wielu bydgoszczanom. Ostromecko to miejsce, w którym rodowici mieszkańcy naszego miasta mogą się przeglądać jak w lustrze. Stworzone ciężką pracą całych rodzin, zbudowane na ich wizjach i marzeniach, które czasem udało się ziścić, a czasami niestety kończyły się fiaskiem, bo w tle Ostromecka pojawiają się także bankructwa, tak jak w przypadku rodziny Mostowskich. To dzieje utkane z emocji, przetykane marzeniami, szczęściem i niepowodzeniami kilku rodzin prowadzące nas przez wieki. Pisząc o Ostromecku nie chciałam skupiać się na datach i nazwiskach, ale nie pomijając ich – przygotować coś, co da się przeczytać siedzącw ostromeckim parku na ławce.
Jak udało się dotrzeć do tych opowieści i wydarzeń?
– Czerpałam garściami z publikacji poświęconych Ostromecku. Jedną z nich jest dziś w zasadzie niedostępna książka Anny Sucharskiej „Czas jak strumień… Z dziejów Ostromecka”. Autorka miała kontakt z potomkiem Alvenslebenów, ostatnich przedwojennych właścicieli Ostromecka. Są też liczne publikacje autorstwa Jerzego Świetlika, pasjonata lokalnej historii, a także inne książki i dokumenty, z których czerpałam.
„Czytanki miejskie” to forma przewodnika po Ostromecku?
– W zasadzie tak. Zależało mina publikacji, która zawiera wiele istotnych faktów, podanych w przystępny sposób, by można się było też pośmiać z opisywanych perypetii rodzinnych. Tę lżejszą warstwę wprowadzają choćby legendy o Ostromecku, w tym historia o złotej szczęce.
Nawiązując do Dolnego Śląska, to brzmi jak historia o złotym pociągu.
– Rzeczywiście, podobno do dziś niektórzy tej złotej szczęki w Ostromecku szukają. Nie zdradzę szczegółów, żeby nie psuć zabawy tym, którzy są przed lekturą moich opowiadań, ale powiem tylko, że rzecz dotyczy końskiej szczęki.
W Ostromecku częściowo toczy się fabuła pani kryminału, osadzonego w przedwojennej Bydgoszczy „Mordu na Zimnych Wodach”.
– Pracując nad kryminałem niepostrzeżenie zebrałam sporo materiału o Ostromecku i wykorzystałam go, pisząc opowiadania. Najpierw w mojej głowie zamieszkali Alvenslebenowie, hrabina Bnińska i niesamowita historia tego cudownego miejsca. Poznałam tak wiele interesujących szczegółów, że było mi żal zachować je dla siebie. Postanowiłam je wszystkie zebrać i efektem są „Czytanki miejskie”.
*Małgorzata Grosman – rodowita bydgoszczanka. Przez wiele lat była dziennikarką ekonomiczną „Gazety Pomorskiej”, pracuje dla pism branżowych. W 2020 r. zadebiutowała na rynku księgarskim powieścią kryminalną.