Miasto przeciwne rządowym pomysłom na tereny po Zachemie: To zrzucanie odpowiedzialności na samorządy

Składowisko Zielona, tereny po Zachemie / Fot. B.Witkowski/UMB

– Rząd chce przerzucić na samorządy odpowiedzialność za rozwiązywanie problemów zdegradowanych terenów. Nie jesteśmy do tego przygotowani. Państwo nie gwarantuje także żadnych pieniędzy – mówił o projekcie ustawy, która dotyczy także terenów po Zachemie prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski.

Zanieczyszczone niebezpiecznymi substancjami tereny po dawnych Zakładach Chemicznych Zachem to nierozwiązane do tej pory niebezpieczna spuścizna po PRL. Najbardziej znana jest tzw. Zielona. To składowisko odpadów po produkcji fenolu, które znajduje się w południowo-wschodniej części byłego Zachemu, u zbiegu ulic Zielona i Wypaleniska. Cztery hektary księżycowego niemal krajobrazu, gdzie przez lata magazynowano trujące odpady chemiczne.

Na sesji o Zachemie

Rząd opracował specjalny projekt specustawy. Chce, aby za remediację terenów pozachemowskich w Bydgoszczy oraz zdegradowanych obszarów w Jaworznie, Tarnowskich Górach, Tomaszowie Maz. i Zgierzu odpowiadały samorządy. – To jest nieakceptowalne i niezrozumiałe – pisał już w opinii do ministerstwa klimatu i środowiska, prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski. W środę na sesji rady miasta rozmawiano o tej sprawie po raz kolejny. – Specustawa w ponad połowie dotyczy naszego miasta. Problem terenów pozachemowskich nie znajduje rozwiązania. Projekt ustawy przeszedł już Komitet Stały Rady Ministrów, a jej zapisy nie doprowadzą do rozwiązania problemu. Przerzuca to na samorząd. Nie jesteśmy do tego przygotowani. Rząd nie gwarantuje żadnych pieniędzy na realizację tego zadania. Jego koszt jest ogromny, obliczany na kwotę od 2 do 4 miliardów złotych – dodał prezydent. Przypomnijmy, że źródłem finansowania miały być pieniądze europejskie w Krajowego Programu Odbudowy. Nie wiadomo, kiedy KPO dla Polski zostanie uruchomiony, bo jest ciągle zablokowany z powodów sporu Unii z rządem w kwestii praworządności.

Zastępczyni prezydenta, Maria Wasiak dodała – W najnowszych zapisach projektu samorząd, który nie podejmie żadnych działań, zostanie ukarany. Będzie musiał zapłacić 100 tys. złotych. Ustawa jest konfliktogenna. W samorządach nie ma odpowiednich specjalistów. Nie ma także zapewnionego finansowania. Proszę radę o poparcie stanowiska, aby nasze postulaty były procedowane i uwzględniane. Trzeba namówić rząd, aby zmienić zapisy ustawy.

Specustawa o remediacji

W październiku 2021 roku wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba poinformował o przygotowaniach ustawy o terenach zdegradowanych. Bydgoszcz podkreślała od początku szczególnie mocno, że przejęcie zadań związanych z rekultywacją terenów pozachemowskich jest nierealne z punktu widzenia finansowego, ale również merytorycznego, bo do tej pory żaden samorząd się tym nie zajmował. W projekcie pominięto rolę RDOŚ i GIOŚ, choć już zajmowały się tematem. Projekt ustawy przygotowano specjalnie pod cztery samorządy na terenie których leżały zakłady chemiczne (poza Zachemem to „„Organika-Azot” w Jaworznie, „Tarnowskie Góry” w Tarnowskich Górach, Zakłady Przemysłu Barwników „Boruta” w Zgierzu oraz Zakłady Włókien Chemicznych „Wistom” w Tomaszowie Mazowieckim).

Kancelaria rządu komunikuje

 Po południu PAP przedstawiła komunikat Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, która przyjęła na wtorkowym posiedzeniu projekt ustawy o wielkoobszarowych terenach zdegradowanych. Projekt ma na celu „usunięcie i ograniczenie negatywnego oddziaływania na środowisko i zdrowie ludzi wielkoobszarowych terenów zdegradowanych. Efektem nowych przepisów będzie zagospodarowanie lub zabezpieczenie odpadów stwarzających zagrożenie oraz oczyszczenie tych terenów” – wyjaśniono. Są w nim zapisy, przeciwko którym protestują zainteresowane samorządy.

Wskazuje organy administracji, które będą odpowiedzialne za poprawę stanu środowiska na wielkoobszarowych terenach zdegradowanych. Chodzi o wójta, burmistrza, prezydenta miasta lub – dla terenów zamkniętych – regionalnego dyrektora ochrony środowiska „Organy administracji będą musiały podejmować działania dotyczące poprawy stanu środowiska na wielkoobszarowym terenie zdegradowanym – w miarę dostępności środków na ten cel – w tym wykonania kompleksowej oceny stanu środowiska oraz opracowania i wykonania planu jego poprawy”.

Źródła finansowania na likwidację takich bomb ekologicznych to KPO. Jak czytamy w komunikacie PAP – na finansowanie prac badawczo-koncepcyjnych zarezerwowano kwotę 55 mln euro. Prace terenowe związane z poprawą stanu środowiska będą musiały być sfinansowane z innych źródeł – krajowych i europejskich. „Rozbrajanie” takich bomb ekologicznych będzie można sfinansować m.in. z programu FEnIKS – na ten cel zarezerwowano 40 mln euro; Regionalnych Programów Operacyjnych czy z funduszu InvestEU – na zasadach gwarancji kredytowej ze strony UE. Dodano, że finansowanie w formie zwrotnej i bezzwrotnej mogą udzielać NFOŚiGW oraz wojewódzkie fundusze ochrony środowiska.

Udostępnij: Facebook Twitter