Młyny Rothera prawie 30 lat temu. Gdy Wyspa Młyńska była królestwem młynarzy

Bogna Derkowska-Kostkowska z Kujawsko-Pomorskiego Centrum Kultury fotografowała Młyny Rothera, gdy działały jeszcze jako Państwowe Zakłady Zbożowe w Bydgoszczy. Te zdjęcia pochodzą z połowy lat 90.

– Zapraszam do obejrzenia kilku fotografii sprzed zaledwie 27 lat, czyli z 1995 roku. Związanych z tym miejscem, w tym i wcześniejszym czasie zapraszam do podzielenia się wspomnieniami z lat, kiedy Wyspa Młyńska była królestwem młynarzy z zakładów zbożowych – pisze Bogna Derkowska-Kostkowska z Pracowni Dziedzictwa Kulturowego K-PCK.

Wnętrze Młynów Rothera i Wyspa Młyńska Fot. Bogna Derkowska

– Prezentowane zdjęcia zrobiłam w 1995 roku, ale pamiętam, że w Młynach Rothera byłam także trzy lata wcześniej, kiedy one jeszcze działały. Niestety te zdjęcia mi zaginęły – mówi Derkowska-Kostkowska, która zajmuje się badaniem historii urbanistyki i architektury Bydgoszczy i regionu. Jest autorką i współautorką wielu książek m.in.  „Bydgoszczanin i budowniczy. O Józefie Święcickim, architekturze i Bydgoszczy 1859-1913”. – Obecnie przygotowujemy w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury założenia projektu, dzięki któremu zbierzemy historie różnych obiektów przemysłowych i poprzemysłowych na terenie województwa oraz oczywiście Bydgoszczy – tłumaczy Derkowska-Kostkowska.

Wielu bydgoszczan zna ją, bo wielokrotnie była przewodnikiem wycieczek poświęconych dziejom miasta m.in. w ramach projektu „Bydgoszcz do odkrycia” sfinansowanego dzięki Bydgoskiemu Budżetowi Obywatelskiemu. – Za PRL często opisywano Bydgoszcz jako miasto robotnicze, a przecież nie rozwinęłaby się, gdyby nie rzesza inteligencji technicznej, która ją tworzyła.

Młyny Rothera – dawniej i dziś

Wśród fotografii z 1995 roku, które przypomniała widać wnętrza młyna Rothera oraz tzw. kaszarni i turbinowni. Są także budynki i obiekty stojące na samej Wyspie Młyńskiej m.in. odrestaurowany obecnie komin. – Pamiętam, że ogromne wrażenie budził niezwykły system pasów napędowych, które przenosiły energię z dwóch wielkich kół młyńskich na urządzenia w młynie. Ciekawe, że koła zębate wykonano z drewna. Jeden z pracowników opowiadał, że kiedy wyłamał się jakiś element koła, wystarczyło wbić deskę i dalej działało – wspomina Derkowska-Kostkowska.

Jak opisuje Radosław Sochaczewski w pracy „Młyn Rothera w Bydgoszczy. Badanie dawnego obiektu przemysłowego w kontekście architektury i technologii” budowa młyna i spichrzów kosztowała w połowie XIX wieku 150 tys. talarów. Obsługiwało go tylko 11 osób: kierownik, czterech młynarzy i sześciu pomocników.

Maszyny i urządzenia w Młynach Rothera Fot. Bogna Derkowska-Kostkowska

Dziś młyn (środkowa część kompleksu na Wyspie Młyńskiej) ma wewnątrz zbudowaną na potrzeby zwiedzających windę i klatkę schodową, ale w czasach, gdy działał – dwie trzecie miejsca na wszystkich
pięciu kondygnacjach budynku zajmowała część technologiczno-napędowa. W pozostałej części budynku znajdowała się klatka schodowa, korytarz oraz pomieszczenia biurowo-administracyjne. Przestrzeń maszynerii wydzielono po zachodniej stronie budynku, bliżej kanału wodnego Od pozostałej części piętra oddzielały ją ściany o grubości około 120 cm, stanowiące zabezpieczenie dla pracowników poruszających się wewnątrz budynku.
Motorem napędowym całej maszynerii były dwa identyczne koła wodne, umieszczone poza budynkiem młyna, w tzw. sterówce, o średnicy 4,5 metra.

Udostępnij: Facebook Twitter