W ub. roku Waldemar Sawicki pokonał dystans 1/8 w Enea Bydgoszcz Triathlon w 2 godz. 30 sekund. Był 16. W kategorii 65+ / Fot. B.Witkowski/UMB
– Trzy lata temu dostałem dobre buty do biegania od szwagra. Kupił je dla siebie, ale były za małe. Zacząłem biegać. Schudłem 15 kilogramów i zniknęły kłopoty z nadciśnieniem – mówi Waldemar Sawicki, najstarszy uczestnik Enea Bydgoszcz Triathlon.
Waldemar Sawicki, rocznik 1941. Mieszka na Szwederowie. W niedzielę (9 lipca) wystartuje w Enea Bydgoszcz Triathlon. To będzie jego siódmy triatlon w życiu.
Na nasze spotkanie przyjechał na rowerze. – Tym gorszym jeżdżę po mieście. Ma drugi do startów w triathlonie, kupiłem niedawno. Używany, ze zwykłą kierownicą, ale dobry.
Zawsze lubił pływać. Jeździł na rowerze. – Tylko z bieganiem już było słabo. Zaczęło się od tego, że szwagier kupił sobie buty do biegania. Za małe. Dał mi je. Dobra marka, wziąłem. Miałem już buty, więc pomyślałem, że muszę spróbować. Nie mogą się zmarnować – opowiada Waldemar Sawicki – O triathlonie dowiedziałem się od sąsiadów, ale najpierw pomyślałem, że to nie dla mnie. Maraton trzeba przebiec. Ale potem w internecie wyszukałem, że są krótsze dystanse. 1/8 była dla mnie jakby skrojona: 475 m pływania, 22,5 km jazdy rowerem oraz 5,25 km biegu.
Pływanie, rower, bieg – triathlonowa trójca skompletowana. 82-letni bydgoszczanin zapisał się najpierw do lekarza – Żeby mnie przebadali, czy się do tego triathlonu jeszcze nadaję. Usłyszałem, że mam nadciśnienie, cholesterol za wysoki, że mam być ostrożny. Wysłali mnie do kardiologa i na badanie wysiłkowe. Potem pandemia wybuchła. A wiadomo też, jak to u nas z kolejkami do lekarzy. Jak już zrobiłem te badania i dowiedziałem się, że mogę startować, miałem za sobą już sześć triathlonów – mówi senior ze Szwederowa.
A zdrowie? – pytam
– Schudłem 15 kilo i biorę już słabsze tabletki na nadciśnienie.
Zadyszka i pięć kilometrów
– Pierwsze próby nie były łatwe. Przebiegłem 50 metrów, a tu zadyszka. Myślę: coś niedobrze. Ale na drugi dzień zrobiłem już więcej. Trochę przeszedłem marszowym krokiem. Z dnia na dzień było lepiej. Teraz mam swoją miarkę, 5 kilometrów, tyle, co biegam na moim dystansie triatlonie. Odkąd zacząłem znowu biegać, zaczęło się nowe życie. Jak na drugie piętro niosłem zakupy, dostawałem zadyszkę. Teraz czuję się świetnie – opowiada Sawicki. Jego rekord życiowy na 5 km to niewiele powyżej 34 minut.
Swoją pierwszą 1/8 triathlonu pokonał z córką Aldoną w Borównie. – W kategorii powyżej 80 lat sam byłem. W Borównie jest limit czasowy, 2.5 godziny. Trochę się bałem, że nie zdołam się zmieścić. Płynąłem w swoim normalnym tempie. Spacerkiem na rowerku, ale jak się zaczął bieg, spojrzałem na czas i zaczął się bać, że nie zdążę w limicie. Udało się dwie minuty przed końcem. Sądzę, że pewnie by mi dali skończyć, jedynemu w kategorii 80 plus – mówi najstarszy triathlonista.
W wagonie z Wilna na grzyby
Waldemar Sawicki urodził się w Wilnie. Do Bydgoszczy przyjechał z rodzicami w 1946 roku. Miał 5 lat. – Jechaliśmy ponad tydzień z całym transportem takich jak my, ludzi z Kresów. Nasz pociąg zatrzymał się w Łęgnowie. Był kwiecień. Wielkanoc. Staliśmy gdzieś w lesie. Wyskoczyłem za starszymi chłopakami i razem nimi do tego lasu na grzyby… w kwietniu. Słyszymy najpierw jeden sygnał z lokomotywy. To znak, że trzeba się przygotować do wyjazdu. Potem dwa gwizdki, a my zbieramy się z tego lasu. Potem trzy. Pociąg rusza, a my dopiero wskakujemy do wagonu. Zostaliśmy w Bydgoszczy. Dostaliśmy mieszkanie na Szwederowie, niedaleko lotniska. Wokół ciągle było pełno dział przeciwlotniczych i amunicji – wspomina – W Wilnie byłem potem z ojcem kilka razy. Pokazywał górki, gdzie miał ogrodnictwo. Zimą zjeżdżał z nich na nartach. Mama była mistrzynią Wilna w pływaniu na 2 km z prądem. W Wilii pływali – dodaje.
Startuje nie tylko w triathlonie. 17 czerwca w Toruniu, w mistrzostwach Polski mastersów, zmierzył się z pięciobojem lekkoatletycznym. Pokazuje wyniki:
– Skok w dal – 2.32 m. Limit był metr dwadzieścia. Bieg na 200 m – 48,31 s. Dysk, 13 m. Oszczep – ponad 11 m. 1500 m – prawie dziesięć minut. Ale to dało 400 pkt, dużo więcej niż wielu młodszych miało – opowiada senior ze Szwederowa, który na rozmowę przyjechał w niebieskiej koszulce Rowerowej Stolicy Polski. – Mam swoje trasy do trenowania. Rowerem jeżdżę do Zielonki. Biegam z domu na wiadukt na Szubińskiej i z powrotem. Razem to 5 kilometrów. Na pływanie najczęściej chodzę na basen Bryza. Mam kartę seniora. Płacę 5 zł. Chodzę rano i mam dla siebie cały tor. Przepływam 30 basenów, 20-25 minut i starczy.
W niedzielę (9 lipca) wystartuje po raz kolejny w Enea Bydgoszcz Triathlon. – Nie ma tam mojej kategorii, 80 plus. Najstarsza jest tylko powyżej 65 roku. Ale co tam. Wystartuję z tymi smarkaczami.