Nemeczek, Boka i Czerwone Koszule na scenie Teatru Kameralnego. „Chłopcy z Placu Broni” to premiera sezonu

Scena ze spektaklu „Chłopcy z Placu Broni” / Fot. B. Witkowski/UMB

Klasyczna powieść Ferenca Molnara w musicalowym wydaniu to jedna z najbardziej oczekiwanych premier w historii Teatru Kameralnego. „Chłopców z Placu Broni” na dużej scenie zobaczymy premierowo 23 marca.

Od ponad 100 lat opowieść o walce dwóch grup chłopców o tytułowy plac w węgierskiej stolicy zachwyca i wzrusza czytelników na całym świecie. Szkolną lekturę na język teatru przeniósł Wojciech Kościelniak – jeden z najważniejszych współczesnych, musicalowych twórców, który realizował przedstawienia m.in. w Teatrze Muzycznym w Gdyni („Chłopi”, „Lalka”), wrocławskim Capitolu („West Side Story”, „Mistrz i Małgorzata”) czy krakowskim Teatrze im Słowackiego („Chicago”).

W dziecięcych zabawach odbija się nasze społeczeństwo

O swojej pracy nad musicalem „Chłopcy z Placu Broni” opowiedział podczas pokazu medialnego Wojciech Kościelniak. Przyznał, że praca z tekstem Ferenca Molnara nie była trudna, a sama powieść jest gotowym materiałem scenicznym. Twórca podzielił się również swoją wizją musicalu i przekazem, z jakim chciał dotrzeć do widzów.

– Dla mnie przede wszystkim ten spektakl jest o tym, jak w dziecięcych zabawach odbija się nasze społeczeństwo i całe państwo. Tak to zostało napisane przez Ferenca Molnara, że chłopcy z Placu Broni i Czerwone Koszule reprezentują pewne grupy społeczne, pochodzą z różnych klas społecznych. Można to wyczytać między wierszami lub jest opisane wprost. Relacje które są tam opisane są odbiciem nie tylko społeczeństwa, ale i sytuacji politycznej Węgier tamtego czasu. Mam wrażenie, że to jest w jakimś stopniu aktualne również dzisiaj. Nie tylko skłócenie społeczeństwa, ale też fakt, że przy różnych sytuacjach dotyczących naszego wspólnego bezpieczeństwa, nie zawsze umiemy się pogodzić i wybrać wspólną drogę. Starałem się po prostu dobrze opowiedzieć tę książkę, tak jak została ona napisana – mówił Wojciech Kościelniak. – Mam poczucie, że ta książka została tak napisana, że wystarczy jej nie przeszkadzać. Często to, co czytamy prozą, trzeba na rozmaite sposoby przekładać na język teatru. Tutaj niewiele trzeba było, aby postaci ożyły – dodał reżyser.

Nemeczek jest kobietą

W najnowszym musicalu Teatru Kameralnego na scenie oglądamy bardzo wielu utalentowanych aktorów. Chociaż głównymi bohaterami sztuki są chłopcy, w role niektórych z nich wcieliły się kobiety. Tak więc Nemeczka gra Julia Witulska, Feri Arcz to Katarzyna Chmara zaś Katarzyna Kłaczek wcieliła się w Gereba. Aktorki poruszają się jak chłopcy, siedzą jak chłopcy i przemawiają delikatnym, dziecięcym głosem.

– Niezależnie od tego, czy wcielamy się w chłopca, czy w dziewczynkę, wymaga to powrotu do takich dziecięcych, prostych emocji i do dziecięcych zabaw. Zawsze jest to trochę trudne, jak wyznaczyć granicę, aby postać nie była zbyt infantylna, jak grać prawdziwie nie przekłamując czegoś. Wydaje mi się, że mimo wszystko każdy z nas tą dziecięcość w sobie ma i jak tylko się to złapie i znajdzie, to potem człowiek sam zaczyna w tym funkcjonować. To jest też dla nas moment, gdzie my możemy się pobawić, powygłupiać. Mamy do tego fantastyczną przestrzeń. Świetnie, że możemy się na tym Placu Broni umorusać, wybiegać i wykrzyczeć. Jest ogromna frajda – mówi Julia Witulska.

Czerwone mury Budapesztu w sercu Bydgoszczy

„Chłopcy z Placu Broni” to spektakularna produkcja, w której na uwagę zasługuje każdy detal – od scenografii do kostiumów aktorów. Widzowie Teatru Kameralnego mogą przeżyć podróż w czasie do Budapesztu z przełomu XIX i XX wieku. Scenę okalają okazałe, pnące się do sufitu ceglaste „mury”. Nie brakuje na nich dziecięcych „graffiti” – podpisów chłopców z grupy, łobuzerskich haseł i przechwałek. Każdy napis w innym stylu i wielkości, lecz wszystkie białe, jakby wykonane kawałkiem kredy.

Pośród tej scenografii biegają (i tańczą do folkowo-bałkańskich rytmów) „chłopcy” w szkolnych mundurkach. Jak na aktywne dzieci przystało, po każdym widać ślady zabiegania i ulicznych walk o swój plac. Tak więc ich kolana są obdarte, nosy i uszy przybrudzone, włosy potargane a każda z wełnianych kolanówek opuszczona do kostek. W strojach głównych bohaterów, widzowie mogą dostrzec status materialny rodzin, z których chłopcy pochodzą.

Premiera w sobotę (23 marca) o godz. 16. Kolejne spektakle w niedzielę (24 marca) oraz 26 i 27 marca. W kwietniu od 4 do 14.

Zapisz się do naszego newslettera!

Udostępnij: Facebook Twitter