Dr hab. n. med. Maciej Wróbel, prof. UMK / Fot B.Witkowski/UMB
– Pacjentów przychodzących na ocenę słuchu zawsze pytam: czy problem bardziej przeszkadza pani, panu, czy też otoczeniu? – mówi dr hab. n. med. Maciej Wróbel, prof. UMK, kierownik Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. dr. Jurasza w Bydgoszczy, Collegium Medicum UMK w Toruniu
Roman Laudański: – Skąd się biorą problemy ze słuchem?
Dr. Maciej Wróbel: – Nie dbamy o siebie.
– Przecież takie problemy stwierdzacie już u niektórych noworodków!
– Wiele czynników składa się na to, że rodzimy się z potencjałem na słyszenie lub niesłyszenie. Ważnym czynnikiem jest genetyka. Szacuje się, że nawet w jednej trzeciej odpowiada za to, że dziecko przestaje słyszeć. Następną grupą są czynniki środowiskowe i zewnętrzne: infekcje, obciążenia chirurgiczne, lekowe po stronie matki. Jedna trzecia pozostałych czynników jest wypadkową tego, co mamy zapisane w genach oraz tym, co na nas oddziałuje ze strony środowiska.
– Kilkunastolatek, kilkunastolatka nagle zaczyna się skarżyć np. na trzaski w jednym uchu podczas głośnego koncertu.
– To już gorsza sprawa. Kiedy rośniemy, oprócz zaburzeń wrodzonych dziedziczonych z pokolenia na pokolenie pojawiają się czynniki infekcyjne jak np. wirusy. One mogą doprowadzić do tego, że gorzej słyszymy. Mają na to wpływ również choroby ucha środkowego, pochodne nawracających infekcji, stanów zapalnych. Przy okazji, przez kolejne lata będziemy zapewne zbierali pokłosie mniej lub bardziej zdiagnozowanych pocovidowych przypadków.
– A czy nieustanne słuchane muzyki przez słuchawki może uszkodzić słuch?
– To kwestia ilości energii akustycznej docierającej do receptorów narządu słuchu. Zwracamy uwagę studentom na zrozumienie sposobu, w jaki dźwięk dociera do ośrodków słuchowych. To nie jest proste wejście fali akustycznej, która przez tajemne ośrodki dotrze do naszej świadomości. Drogę dzielimy na część mechaniczną, czyli drgania fal akustycznych podążające przez przewód słuchowy zewnętrzny, który może być chory lub zapchany. Sama tajemnica słyszenia, odbierania bodźców dźwiękowych jest związana ze zmianą energii mechanicznej w impuls elektryczny. Pojedyncze komórki rzęsate odpowiadają za zmianę energii akustycznej w impuls elektryczny, który przekazywany nerwami dochodzi do kory mózgowej. Jako chirurdzy jesteśmy bardziej przygotowani do pomocy pacjentom w przypadku problemów na odcinku drogi mechanicznej. A jeśli mamy do czynienia z uszkodzeniami na odcinku elektrycznym, to na razie nie jesteśmy w stanie tego naprawić.
– Im więcej przybywa nam lat, tym słabiej słyszymy. Dlaczego?
– Odsetek osób mających problemy ze słuchem wzrasta z wiekiem. To wynik, jak mówiłem, naszej predyspozycji i działania z zewnątrz. Otacza nas hałas. Jeżeli komórki rzęsate, o których już mówiłem z jakiejkolwiek przyczyny ulegną zniszczeniu, to tracimy możliwość słyszenia na różnych poziomach. Mogą to być problemy ze zrozumieniem tego, co mówią do nas inni, aż po utratę słuchu uniemożliwiającą komunikowanie się z otoczeniem. Odsetek osób z problemami słuchu wzrasta. U najmłodszych, na różnym poziomie niedosłuchu, odsetek szacuje się od jednego do trzech przypadków na tysiąc; w przedziale 30 – 50 lat to już jedna czwarta; a powyżej 80 roku życia problem ten dotyczy połowy populacji.
– Co robić, kiedy zauważymy pierwsze kłopoty ze słuchem?
– Pacjentów przychodzących na ocenę słuchu zawsze pytam: czy problem bardziej przeszkadza pani, panu, czy też otoczeniu? Bo to są zawsze dwie grupy. W pierwszym przypadku to najbliżsi wysyłają nas na badania, bo zauważają, że gorzej słyszymy, a my zaprzeczamy, a w drugiej grupie pojawia się autorefleksja: coś jest ze mną nie tak, bo nie zawsze rozumiem, co się do mnie mówi. Wielu pacjentom trudno połączyć to, co postrzegają jako brak zrozumienia z niedosłuchem. Dla specjalistów laryngologów informacja, że większość ludzi albo niewyraźnie mówi, albo straciła możliwość rozumienia jest wyraźnym sygnałem, że taka osoba po prostu nie słyszy w określonej częstotliwości.
– Co można z tym zrobić?
– Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że mamy problem ze słuchem i badanie – ocena laryngologiczna, audiologiczna, szukanie przyczyny. W zależności od rozpoznania, mając zdiagnozowany niedosłuch na jednym, drugim lub trzecim poziomie, zastanawiamy się nad sposobem leczenia. W przypadku części niedosłuchów możemy pomóc.
– Pomogliście pacjentowi podczas nagłośnionej medialnie operacji z końca ubiegłego roku.
– Rozpoczęliśmy program implantów słuchowych z nowoczesnymi systemami aktywnymi na przewodnictwo kostne. Jednocześnie operacja ta pokazuje, że nie można wszystkich niedosłuchów i problemów z postrzeganiem dźwięków wrzucać do jednego worka. Nie ma jednego, wspólnego rozwiązania. Jest grupa pacjentów, dla których implanty na przewodnictwo kostne będą bardzo dobrym rozwiązaniem, a są i tacy, którym takie implanty nie pomogą. To kwestia znalezienia przyczyny, miejsca, odpowiedniego rozwiązania. W pracy ze studentami bardzo zwracamy uwagę na to, że naprawa jednego elementu niekoniecznie rozwiąże problem, ponieważ na każdym odcinku drogi słuchowej może dojść do uszkodzenia. Pomijając kwestię, że u najmłodszym dzieci musimy również brać pod uwagę np. autyzm, który może być odbierany jako niedosłuch. Jeżeli dziecko nie reaguje na dźwięki z otoczenia, bardzo łatwo jest uznać, że nie słyszy. A problem jest zupełnie inny. Dlatego zwracamy uwagę na kompleksowość badań. Kluczem jest uświadomienie sobie, że mamy problem, który wpływa na nasze działanie. Musimy ustalić, gdzie tkwi przyczyna i szukać rozwiązania.
Zapisz się na newsletter Bydgoszcz Informuje!