Pan Agatka z osiedla Bajka w Fordonie: Dzięki wam mogłem zwalczyć swoje słabości

Przez 16 lat dbał o bezpieczeństwo, dzielił się uśmiechem i doradzał na przejściu dla pieszych na os. Bajka. Dzięki pracy pokonał trudne, życiowe zakręty. Teraz przechodzi na zasłużoną emeryturę.

Adam Bagiński ze skromnością przyznaje, że takich historii jak jego – jest wiele. Ale to nie do końca oczywista historia. Oto opowieść o „Panu Agatce” z przejścia dla pieszych na ul. gen. Władysława Andersa, obok przystanku tramwajowego Bajka. Podzielił się nią z nami, żeby pokazać, że swoje życie można zmienić.

Najtrudniejsza batalia w życiu

Zacznijmy od 2006 roku. Uśmiechnięty i wygadany facet, którego codziennie mijają setki przechodniów, toczy wówczas jedną z najważniejszych batalii w swoim życiu. Rozstaje się z żoną i trafia do Centrum Pomocy dla Bezdomnych Mężczyzn przy ul. Fordońskiej – To był trudny dla mnie czas, miałem duży problem z alkoholem. Chciałem z tego wyjść, chociaż wiedziałem, że będzie trudno, bo nie miałem wtedy silnej woli – wspomina. Proponowano mu terapię, ale wiedział, że tylko od niego zależy, czy zmieni się coś w jego życiu.

Pierwszym krokiem w przełamaniu słabości miało być znalezienie pracy. Trafił do Zakładu Robót Publicznych. Okazało się, że jest wakat na stanowisku „agatki” w Fordonie. – Nie wiedziałem czy się nadaję do tej pracy. Gdy ją zacząłem mieszkałem jeszcze w schronisku dla bezdomnych. Miałem też problemy z nogami, zmagałem się z zapaleniem żył – mówi. Gdy pojawił się na przejściu w listopadzie 2006, nie ukrywał przed przechodniami swoich problemów. – Jestem bardzo wdzięczny ludziom za wszelkie wsparcie. Wiedzieli, że walczę ze słabościami. Zawsze usłyszałem od nich dobre słowo. Zauważyłem, że dzięki tej pracy zaczynam sobie radzić w życiu. Można powiedzieć, że z czasem pokochałem tę robotę. Zacząłem układać sobie życie na nowo. Poznałem wiele wspaniałych osób. Mieszkańcy nawet przychodzili do mnie się zwierzać, a ja im starałem się pomóc, nie wiem czy mi się to udawało, ale po pewnym czasie wracali i mi dziękowali – opowiada z entuzjazmem.

Ciągle do kogoś macham

Jest rozpoznawalny w Fordonie. Na przejściu, co chwilę z kimś się wita i życzy miłego dnia. – Ciągle do kogoś macham, albo to ktoś mnie pozdrawia z drugiej strony ulicy lub kierowca autobusu czy motorniczy. Wyglądam, jakbym odganiał od siebie komary – śmieje się Bagiński. Na co dzień dba, aby uczniowie Szkoły Podstawowej nr 65 przybyli bezpiecznie na lekcje. Ale nie ogranicza się tylko do przeprowadzania przez ulice. Rozdaje cukierki czy gumy do życia dzieciom. Podczas Dnia Dziecka przebiera się dla najmłodszych pieszych.

Skąd bierze pan tyle zapału?

To dla mnie ważne, żeby być autentycznym człowiekiem i pracować z przyjemnością. Zawsze staram się wysłuchać każdego. Przez te wszystkie dni pracy chciałem dzielić się z ludźmi uśmiechem. I zwykle odpowiadali mi tym samym. Dbają o mnie. Gdy jest zimno, przynoszą mi gorącą kawę czy herbatę

Adam Bagiński

O złych momentach na ulicy nie chce mówić. – Oczywiście, zdarza się, że ktoś ma zły humor. Ale nie ma co tego roztrząsać. Każdy ma taki dzień, gdy w nosie są muchy. Ja wolę wspominać te miłe chwile, a jest ich zdecydowanie więcej – mówi.

Często odwiedzają go dawni koledzy ze schroniska. – Rozmawiam z nimi. Są tam jeszcze osoby, z którymi przebywałem. Chcę na nich jakoś wpłynąć i opowiadam im swoją historię – zaznacza.

We wrześniu przejdzie na zasłużoną emeryturę. Za pośrednictwem żony Elżbiety, z którą od trzech lat tworzy udany związek dodał wpis na facebookowej grupie:

„Drodzy Piesi i Kierowcy!

Nadszedł czas pożegnań. Od września odchodzę na zasłużoną emeryturę. Praca na tym przejściu przez ostatnie 16 lat była dla mnie wielkim przywilejem. Jestem wdzięczny niebiosom, że dane mi było Was wszystkich poznać. Dziękuję Wam za wszystkie dowody sympatii, za Wasz uśmiech, miłe gesty i słowa, które dawały mi siłę i wiarę w siebie i ludzi. Dzięki Wam mogłem zwalczyć swoje słabości i złe nawyki oraz stać się lepszym człowiekiem. Dziękuję Wam wszystkim, maluszkom, młodzieży, kobietom, mężczyznom i kierowcom za wspólne lata. Życzę wszystkim długich lat życia, w zdrowiu i szczęściu. Pamiętajcie Kochani, niech na Waszych twarzach jak najczęściej gości uśmiech – to nic nie kosztuje, a tak wiele czyni dobrego.

Żegnajcie Kochani! Jeszcze prośba, abyście okazali wiele życzliwości i wyrozumiałości osobie, która przyjdzie po mnie.”

Po przejściu na emeryturę planuje odpocząć z żoną, cieszyć się z wolnego czasu i wyleczyć nogi oraz kręgosłup.

Udostępnij: Facebook Twitter