Mateusz Biskup, siedzi jako trzeci w czwórce podwójnej / Fot. J. Kowacic / PZTW
– Wiemy, że jak dobrze popłyniemy i zrobimy to, co potrafimy najlepiej, to się dla nas dobrze skończy – mówi bydgoski wioślarz Mateusz Biskup. Czy skończy się olimpijskim medalem – pierwszym dla Bydgoszczy na igrzyskach w Paryżu – zobaczymy w środę (31 lipca) około godziny 12.30.
– Fizjologicznie bardzo dobry. Nie ma u niego żadnych słabych momentów. Spełniający rolę człowieka, który rozbawia towarzystwo – tak o swoim zawodniku mówi trener czwórki podwójnej Aleksander Wojciechowski w filmie przygotowanym przez Polski Związek Towarzystw Wioślarskich przed igrzyskami.
W środę (31 lipca) o godz. 12.26 czwórka z Mateuszem Biskupem wystartuje w olimpijskim finale. Sportowi statystycy jeszcze przed igrzyskami wieszczyli, że zdobędzie medal. Nielsen’s Gracenote oraz specjaliści z francuskiego dziennika L’Equipe prognozowali zgodnie srebro.
– Wiemy, że jak dobrze popłyniemy i zrobimy to, co potrafimy najlepiej, to się dla nas dobrze skończy – opowiadał sam Mateusz Biskup. – Jeśli chodzi o naszą osadę, dogadujemy się nie tylko na wodzie. O tym świadczą wyniki. Ale również poza wodą i to jest nasz największy atut – mówił w filmie przygotowanym przez PZTW.
Płynie razem z Fabianem Barańskim (WTW Włocławek), Mirosławem Ziętarskim (AZS UMK Toruń) oraz Dominikiem Czają (AZS AWF Warszawa).
30-latek z Lotto Bydgostii to zawodnik już doświadczony i utytułowany. Pierwsze sukcesy odnosił, startując w dwójce podwójnej (srebro i brąz mistrzostw świata oraz srebro mistrzostw Europy). Dwa lata temu już w czwórce podwójnej wywalczył tytuł mistrza świata. Wcześniej było także srebro w ME. Startuje już w trzecich igrzyskach. W debiucie, w Rio de Janeiro w 2016 roku otarł się o medal – był czwarty, do brązu brakowało 1.44 sek.
W środowym finale polska czwórka podwójna popłynie na piątym torze. Obok, na szóstym będą mieli Niemców. Z drugiej ich strony startują osady ze Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Włoch i Holandii.