Regina Wasilewska – seniorka z Bydgoszczy z sukcesem w telewizyjnym Voice Senior i wydaną płytą: Ciągle mi za mało śpiewania

Regina Wasilewska / Fot. B.Witkowski/UMB

Od małego marzyła o scenie – o aktorstwie i śpiewie. Dziś mówi, że na aktorstwo jest już za późno, ale po osiemdziesiątce zrealizowała marzenie o śpiewaniu. I śpiewa dalej. Także dużo czyta, bo to jej kolejna pasja.

Regina Wasilewska z Bydgoszczy w 2022 roku wystąpiła w telewizyjnym programie The Voice Senior. Później nagrała swoją płytę, którą promowała podczas wieczoru autorskiego w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury. Niedawno wystąpiła w Filharmonii Pomorskiej podczas poranku muzycznego dla seniorów.

Nadal chce śpiewać.

Scena

Występy pociągały ją od małego. Deklamując i śpiewając, brała udział w akademiach szkolnych. Marzyła o wykształceniu aktorskim, wokalnym, ale codziennością wsi była ciężka praca w gospodarstwie.

Kilka razy wystąpiła w jednoaktówce granej przed lokalną społecznością. Szwagier, księgowy z zacięciem kulturalnym zaproponował jej rolę. Postanowiła, że przedstawi swoją wersję „Romantyczności” Mickiewicza. Wyzwaniem dla niej było zagranie roli obłąkanej dzieweczki.

– Szwagier, człowiek wielu talentów, malował obrazy – wspomina Regina. Słowa „Romantyczności” pamięta do dziś. Opowiada, że przygotowywała się do występu w… stodole, gdzie miała ciszę i spokój. Tu mogła próbować figur ruchu scenicznego czy obrotów. Sama przygotowała choreografię. Do dziś opowiada o tym z błyskiem w oku, jakby rzecz działa się wczoraj. Kilka razy wystawili tę jednoaktówkę m.in. w Lipnie. Zatańczyła jeszcze „Walc na falach Dunaju”.

– Widzom to się podobało, szwagier też mnie chwalił – dodaje Regina.

– Kiedy przedstawiałam „Romantyczność” – byłam tą dzieweczką. Kiedy występowałam – publiczność dla mnie nie istniała. Na scenie śmiałam się i płakałam – wspomina Regina Wasilewska.

The Voice Senior

Skoro przez całe życie Regina Wasilewska lubiła śpiewać, to kiedy w telewizyjnej „Dwójce” pojawił się program The Voice Senior, wnuk Darek zaproponował jej, żeby wzięła w nim udział. Wypełnił internetowe zgłoszenie i tak pani Regina trafiła do telewizyjnego studia.

– Jak się czułam na scenie w telewizji? Była trema, ale nie paraliżująca – wspomina Regina Wasilewska. – Podczas nagrania usłyszałam, że powinnam zajść wysoko. Trenerami w programie byli Alicja Majewska, Maryla Rodowicz, Witold Paszt i Piotr Cugowski.

– Śpiewałam arię operową „Przetańczyć całą noc” znaną z wykonania Grażyny Brodzińskiej. Uwielbiam ją, ma przepiękny głos i jest bardzo naturalna. Piotr Cugowski zapytał, czy mogę zaśpiewać piosenkę „Mamo” z repertuaru  Violetty Villas. Wzruszyło się jury oraz publiczność. Były oklaski na stojąco.

Przeprowadzka do Bydgoszczy

 Urodziła dwie córeczki, którym poświęciła się bez reszty. – To moje największe skarby. Nic więcej się wtedy nie liczyło, tylko macierzyństwo – mówi.

Po sprzedaży gospodarstwa przeprowadzili się do Bydgoszczy. Zamieszkali w 1966 roku na Glinkach, a pani Renata znalazła pracę w „Zachemie”. – Czuję się bydgoszczanką. Pociągała mnie opera. Często bywałam w filharmonii – opowiada. – Bydgoszcz, oczywiści była wtedy inna. Dziś mieszkam na Kapuściskach, a w miejscu bloków rosło wtedy zboże i kapusta – opowiada Regina Wasilewska. – Marzenia miałam zawsze. Kiedy pojawiła się telewizja, to proszę mi wierzyć, że często zdarzało mi się uronić łezkę, kiedy słuchałam ukochanych arii operowych. Śpiewałam razem z wykonawcami. Myślałam wtedy: „przecież i ja tak bym mogła”. Wzruszam się nawet w tej chwili, bo to jest ciągle we mnie żywe. Marzyłam, żeby wystąpić na scenie i zaśpiewać tak, żeby ludzie płakali.

A jeśli chodzi o aktorów, to najbardziej lubiła Gustawa Holoubka i jemu podobnych. Zachwycała się ich grą aktorską.

Płyta

Po udziale w The Voice Senior zaczęła marzyć po nagraniu płyty. Z pomocą pospieszyło Top Floor Studio. 

– Klaudia Kaczyńska (przygotowywała Reginę Wasilewską do nagrania płyty, przy. red) z Kacprem Kasprzakiem (akompaniował jej na fortepianie) już orzekli, że powinnam śpiewać – mówi Regina Wasilewska. – Pomógł także profesjonalny trener wokalny Marek Stawiński z Torunia, którego poleciła mi pani reżyser.

Jeśli chodzi o dobór repertuaru, to na płytę wybrała te piosenki, które zawsze lubiła. Jest m.in. : „Dla Ciebie mamo”, „Przetańczyć całą noc”, „Walc Embarras”, „Powróćmy jak za dawnych lat”, „Gwiazda miłości”, „Miłość Ci wszystko wybaczy”, „Uliczka w Barcelonie” oraz „Jak drogie są wspomnienia”.

Romantyczna

Repertuar – jakże romantyczny. – Bo ja od stóp do głów jestem romantyczna – uśmiecha się Regina Wasilewska. – Romantyczność pozostała mi od młodości. Lubię piosenki z wysoką frazą, tak żebym mogła przeciągać głosem. W jednym z wywiadów mówiła o tym Irena Santor, że lubi przeciągać frazy i tak właśnie śpiewa. Wyznała, że życie spędziłaby w hucie szkła, gdzie uczyła się i pracowała. Wujek zawiózł ją do „Mazowsza” na przesłuchanie. I jej kariera ruszyła. Dlatego ktoś musi nas wesprzeć, ukierunkować, pomóc. Musi znaleźć się jakiś anioł stróż, który nas poprowadzi.

– Jak siebie samą lansować? – pyta. – To musi robić ktoś inny. Gdybym robiła to sama, czułabym się zażenowana.

– Powinniśmy realizować swoje marzenia. Jeśli ktoś lubi śpiewać – niech się zgłasza do takich programów. Jeśli ma się ochotę występować na scenie, to trzeba się zdecydować. Ja przez całe życie pielęgnowałam w sobie chęć śpiewania, występowania na scenie. Nadal o tym marzę. Chciałabym kontynuować to, co zaczęłam, gdyby była taka możliwość. Marzą mi się większe sceny, takie jak w filharmonii. Tam już spełniło się moje wielkie marzenie.

Kocha książki

– Moją miłością jest śpiew, a także książki – opowiada Regina Wasilewska. – Jestem od nich uzależniona. Czytam w każdej wolnej chwili. Kiedy nie mam co czytać, po prostu źle się czuję. Córka zaraz idzie do biblioteki i przynosi mi coś ciekawego. Chociaż czytanie muszę ograniczać, bo wzrok już nie ten. Kiedy byłam mała, na wsi nie było elektryczności tylko lampy naftowe. Czytałam przy lampie, choć mama krzyczała, że wzrok sobie zepsuję. Ciągnęło mnie do takich powieści jak „Hrabia Monte Christo”. Tato był światłym rolnikiem. Czytanie mam po nim. Nie zapomnę widoku taty siedzącego w wygodnym krześle w kuchni i czytającego na głos książkę mamie przygotowującej obiad. Później o niej rozmawiali. Tato miał piękną dykcję.

Czasem razem śpiewali, ale nie grali na żadnych instrumentach. Tylko brat, Tadeusz Kucio, bo to jej rodowe nazwisko, rodzina wywodzi się z Kresów, grał na trąbce. – Kiedy wieczorem siadał na schodach przed domem i grał, to było widać jak z okolicznych domów wychodzą sąsiedzi, żeby posłuchać. Brat uczył się u muzyka w Lipnie. Grał też w wojsku, nawet chcieli go do orkiestry reprezentacyjnej. Po powrocie z wojska założył orkiestrę w Lipnie. Jak oni pięknie grali – wspomina.

Teraz Regina najchętniej czyta książki obyczajowe, bo w nich jest romans i wartka akcja. Przypomina, że tato prenumerował m.in. miesięcznik „Plon”. W nagrodę, żeby – jak mówiono – książka trafiała pod strzechę – redakcja wysyłała prenumeratorom książki. I było ich sporo w domu. Cała polska klasyka. Pamiętajmy, że na wsi nie było specjalnie czasu na czytanie. – Najwięcej czytam teraz, kiedy jestem na emeryturze mowi.

Regina Wasilewska
Regina Wasilewska / Fot. B.Witkowski / UMB

Trema? Nie!

Po nagraniu płyty Regina Wasilewska miała wieczór autorski w Salonie Hoffmana w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury przy placu Kościeleckich w Bydgoszczy. – Wszystkim się bardzo podobało, choć akurat tutaj miałam nie tyle tremę, co obawę, jak zostanę przyjęta. W telewizji nie wystąpiłam przed publicznością, która niby była, ale z boku. A w Salonie Hoffmana miałam publiczność przed sobą. Zainteresowanie było duże. Występ się bardzo podobał. Pomyślałam sobie: zdałam egzamin. Marzą mi się następne koncerty. Uważałam, że mój wiek jest atutem, można promować nie tylko siebie, ale i aktywność, żeby zachęcić seniorów do realizowania swoich marzeń. Może wielu jest takich, którzy mają obawy czy tremę. Jestem przekonana, że może są nawet lepsi ode mnie, ale nie mają w sobie odrobiny odwagi. Od młodości śpiew i aktorstwo było moją miłością. Teraz aktorstwo już odpada, ale zaśpiewać jeszcze mogę. Marzenia tkwią głęboko w sercu i duszy. Kiedy wychodziłam na scenę w filharmonii – proszę mi wierzyć – nie miałam tremy. Owszem, lekkie drgnienia były, ale naprawdę nie miałam tremy. Przed koncertem troszkę sobie podśpiewuję, ponucę piosenki, które mam zaśpiewać.

– Byłabym chętna do następnych koncertów, ale nie ma się kto tym zająć – mówi Regina Wasilewska. – A poza tym, czy jeszcze będę mogła śpiewać? Kiedy ma się już dziewięćdziesiątkę na karku, to trudno coś z wyprzedzeniem planować. Na zbyt wiele liczyć nie można. Powtarzam często, że ciągle mi za mało śpiewania, ale przecież udało mi się osiągnąć już wiele. Wystąpiłam w telewizji, dwukrotnie w „Modraczku”, w Salonie Hoffmana, a ostatnio w filharmonii, a także w bibliotece na Kapuściskach.

Rodzina i zdrowie

Co jest najważniejsze w życiu? – Dla mnie zawsze najważniejsza jest rodzina, jej zdrowie. To przede wszystkim. Dzieci, wnuki i prawnuczki to moja miłość. Później ważne jest spełnianie swoich marzeń. Nie należy nigdy działać wbrew sobie. Zawsze zgodnie z wewnętrzną potrzebą. Człowiek nie jest szczęśliwy, jeśli robi nie to, co chciałby robić. Najszczęśliwsi są ci, którzy wykonują taki zawód, jaki im odpowiada. Kocham śpiew. Śpiewam sercem. Dlatego wszystkim się podoba. Największą nagrodą za śpiewanie jest uznanie publiczności. Kiedy ktoś mnie pochwali, że mam piękną barwę głosu, ładnie śpiewam, to mnie uskrzydla. A tak w ogóle, to przez życie trzeba iść z optymizmem, to naprawdę pomaga. Optymizm jest ogromnie ważny w życiu.

Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter