Są przy swoich chorych dzieciach. Dostały niezwykłe prezenty. Piękny Dzień Mamy w szpitalu Jurasza

Dzień Mamy w szpitalu Jurasza / Fot. B. Witkowski/UMB

Już po raz szósty Fundacja Piękny Dzień Mamy uhonorowała mamy dzieci zmagających się z chorobą nowotworową. Tego dnia każda z nich oddała się w ręce profesjonalistów, którzy zadbali o ich dobry nastrój i piękny wygląd.

W czwartek (23 maja) tuż przed południem w Klinice Pediatrii, Hematologii i Onkologii szpitala im. Jurasza zapanowało niecodzienne ożywienie. Na korytarzach ustawiano stoły, krzesła i stanowiska do masażu. W oddziałowej świetlicy na talerzach urosły góry domowego ciasta i owoców. Z wind wciąż wychodzili kolejni wolontariusze. Tak wyglądały przygotowania do obchodów jednego z najważniejszych świąt w roku – Dnia Mamy.

Jeśli Wy będziecie szczęśliwe, Wasze dzieci będą zdrowsze

-Marzymy o tym, aby ta inicjatywa rozlała się na całą Polskę. Idzie nam to opornie. Nie każdy szpital jest tak otwarty jak szpital im. Jurasza. Jesteśmy dziś również w Szpitalu Dziecięcym, ale to tutaj wszystko się zaczęło – mówi Julia Rozworowska-Wolańska, honorowy prezes Fundacji Piękny Dzień Mamy.

Historia fundacji rozpoczęła się na oddziale dziecięcej onkologii sześć lat temu. To miejsce, gdzie rodzice długo przebywają razem z leczonymi dziećmi. Najpierw Julia Rozworowska-Wolańska wspomagała chorującego na nowotwór Mikołaja. Chłopiec chciał, aby jego mama była piękna. Wtedy po raz pierwszy w szpitalu odbyła się akcja Piękny Dzień Mamy. Mikołaj zmarł niestety dwa miesiące później, inicjatywa została. Z niej narodziła się fundacja, która dziś skupia wokół siebie wielu zaangażowanych wolontariuszy, partnerów i darczyńców.

Dzień Mamy na szpitalnym oddziale wspierała także Fundacja na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową. O słodki poczęstunek dla mam chorych dzieci zadbały gospodynie z sołectwa Czarże. Świeżą kawę przygotowywali przedstawiciele Bromberg Café. W tym samym czasie na oddziale działało kilka stoisk „beauty”. Włosami mam zajęły się fryzjerki z Salonów Fryzjerskich Zaremba. – Teraz zaplatamy włosy. To ładne i praktyczne uczesanie. Mama będzie mogła nosić taką fryzurę jeszcze przez dzień lub dwa. Wygodne uczesanie jest ważne, gdy ma się pod opieką chore dziecko – usłyszałam. Tuż obok przy swoich stoiskach pracowały makijażystki. – Zdecydowałam się na odważny makijaż, kolorowy. Ostatnio byłam u kosmetyczki chyba w lipcu zeszłego roku. Miło jest na chwilę coś zmienić, zadbać o siebie – opowiadała malowana mama. Inne z pań oddały się w tym czasie relaksującym masażom. Po zabiegach upiększających na mamy i ich dzieci czekała kolejna niespodzianka. Sesję fotograficzną niczym w profesjonalnym studio zapewniła im Aurelia Ratajczak. – Wsparło nas dziś naprawdę wielu wspaniałych ludzi i firm. Podziękowania dla Bydgoskiej Szkoły Wyższej, Szkół Policealnych Cosinus, Adrianny BIałki, Branżowej Szkoły I Stopnia Rzemiosła i Przedsiębiorczości, Zespołu Szkół Chemicznych i Zespołu Szkół nr 1. Nasi darczyńcy to również Cukiernia Sowa, Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Bydgoszczy i APIS. Dzięki nim przygotowaliśmy dla każdej mamy drobny kosmetyczny upominek – dodaje Julia Rozworowska-Wolańska.

W czasie, gdy mamy oddały się swoim przyjemnościom, ich dziećmi zajmował się sztab zaangażowanych animatorów-wolontariuszy.

66 powodów do szczęścia

Mamy małych pacjentów onkologicznych w ich dniu odwiedził specjalny gość. 93-letnia Teresa Godlewska przyjechała z Warszawy. Autorka książki „66 powodów do szczęścia” opowiadała o tym, jak w najciemniejszych chwilach znajdować promyki radości. Swoje życie spędziła jak kolorowy ptak, podróżując po najdalszych zakątkach świata. Dla bydgoskich mam przygotowała podarunek w postaci książek z autografem. – Podziwiam te mamy, ich wytrwałość i dzielność. Mają strasznie ciężko przez chorobę swoich dzieci. Dlatego przyjechałam tu dziś, żeby je jakoś trochę rozweselić, porozmawiać, poplotkować. Kiedy mieszkałam w Dubaju opiekowałam się niepełnosprawnymi dziećmi, ale nie chorymi na raka. Zdaje mi się, że w każdej najtrudniejszej sytuacji jest możliwość odskoczni, zajęcia się czymś. Ważne, aby nie być wciąż skoncentrowanym na problemie. Miałam 81 lat, kiedy napisałam swoją biografię. Ja to wszystko napisałam po angielsku i kiedy wróciłam do Polski, trudno mi było znaleźć wydawcę. W końcu się udało. A 66 powodów do szczęścia, ponieważ byłam w 66 krajach. Najbardziej egzotyczne z nich to kraje Afryki: Sudan, Etopia, Kenia, Madagaskar. Byłam już kiedyś w Bydgoszczy ale to było wieki temu, w latach 70. XX wieku. Bardzo mi się tu podoba, jest zielono. Tego brakuje mi w centrum Warszawy – opowiedziała pisarka.

Teresa Godlewska ze swoją książką/fot. D.Bołka

Zapisz się do naszego newslettera!

Udostępnij: Facebook Twitter