Zniszczona zagłuszarka na Wzgórzu Dąbrowskiego / Fot. Materiały IPN
Kiedy milicjanci zaczęli pałować pod kinem ludzi, tłum nie wytrzymał i ruszył na komendę. Skończyło się na spaleniu zagłuszarki Radia Wolna Europa. W piątek obchodzimy 66. rocznicę Bydgoskiego Listopada.
– To było ważne wydarzenie wpisujące się w historię walki Polaków przeciwko komunizmowi. Bydgoszczanie stawili opór i jako pierwsi zaprotestowali przeciwko Gomułce – mówi Stefan Pastuszewski, były radny i działacz społeczny, autor książki „Bydgoski Listopad 1956”. – Była walka, były też ofiary. Jedenaście osób zostało skazanych. Nikt z nich już teraz nie żyje – dodaje Pastuszewski.
Idziemy na komendę
Iskrą do listopadowego protestu była kłótnia o bilety na północnokoreański film „Zwiadowcy”. 18 listopada 1956 roku to była niedziela. W Bydgoszczy było wtedy dziewięć kin, ale chętnych było zawsze więcej niż biletów, nawet na „Zwiadowców” sławiących wojaków Kim Ir Sena. Grali go wtedy w kinie „Bałtyk”. Dziś już nie istnieje, ale wąska brama na Gdańskiej prowadząca na podwórko ciągle jest. Tłum był wówczas tak wielki i naciskał na kasę, że bileterka się przestraszyła. Zadzwoniła na milicję. Najpierw przyszedł dwuosobowy patrol, potem dołączyło jeszcze trzech milicjantów, którzy przyjechali samochodem. Kilkuset osobowy nie zamierzał ustępować sprzed kina. Zaczęły się przepychanki i okrzyki „Czerwone parobki”. Milicjanci pałowali ludzi i to rozwścieczyło bydgoszczan. Zaczęły krążyć plotki: o pobitych przed kinem „Orzeł”, zastrzeleniu trzech kolejarzy, którzy nie chcieli prowadzić pociągu do ZSRR – wszystko działo się pięć miesięcy po tragicznych wydarzeniach Czerwca 1956 w Poznaniu.
W tłum poszło hasło „Idziemy na MO”. Krzyczano: „Precz z Ruskimi” i „Niech żyje wolna Polska!”. Około 1000 osób wyruszyło pod komendę przy ul. Chodkiewicza 20. Sforsowali bramę, zdemolowali dyżurkę, ale nie doszło do szturmu na budynek.
Tadeusz Gulcz, skazany na 6 lat więzienia po wydarzeniach z 18 listopada
Zamiast tego idący na czele pochodu Tadeusz Gulcz zawołał: „Idziemy na radiostację”. Potem został dlatego uznany za przywódcę i skazany najsurowiej z jedenastu osób, które stanęły przed sądem.
Z Chodkiewicza na Wzgórze Dąbrowskiego jest daleko. Tam znajdowała się radiostacja zagłuszająca audycje Radia Wolna Europa. W Polsce było ich niemal 250 – zamiast programu RWE słychać było głównie piski, buczenia i trzaski.
Na Wzgórzu Dąbrowskiego został rozbrojony pracownik ochrony zagłuszarki, który strzelał w powietrze, żeby zatrzymać ludzi. Zdemolowano wnętrze radiostacji zagłuszającej, podpalono i przewrócono maszt. Potem rozpoczął się kontratak milicji i wojska. Demonstrację rozgoniono ok. godz. 22. Władza postawiła przed sądem szesnaście osób. Oskarżyła ich o wywołanie chuligańskich zajść. Jak ognia unikano wspominania politycznych motywów. Skazano 11 bydgoszczan. Tadeusz Gulcz dostał 6 lat więzienia. Inni otrzymali wyroki: od 5 lat do 5 miesięcy. Najmłodszy był Józef Borowski – miał 17 lat.
„Chuligaństwo” było też na rękę podsądnym, bo oznaczało niższe kary. Oskarżeni dostali zarzuty zaatakowania i pobicia funkcjonariuszy MO, najścia na komendę i zdemolowania dyżurki, zakłócenia porządku publicznego, zdemolowania i podpalenia urządzeń byłej radiostacji zagłuszającej i znajdującego się tam domu. Pięć lat temu doszło wreszcie do ich rehabilitacji przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy i unieważnienia wyroków.
Masz radiostacji zagłuszającej – na zdjęciu urządzenie, które znajdowało się niedaleko Warszawy
Wydarzenia bydgoskie i późniejsze, w Szczecinie, władza PRL wykorzystały jako pretekst do wzmocnienia sił milicyjnych. Jeszcze w trakcie procesu powołane zostały Grupy Operacyjne Milicji Obywatelskiej, protoplasta ZOMO. Były zmotoryzowane, wyposażone w gazy łzawiące i specjalne pałki, dłuższe i mocniejsze niż tradycyjne, którymi milicjanci tłukli ludzi przed kinem „Bałtyk”.
Najciekawsze informacje z Bydgoszczy. Zapisz się na nasz newsletter!
Upamiętnią wydarzenia sprzed 66 lat
W niedzielę (20 listopada) o godz. 10 odbędą się uroczystości organizowane przez Społeczny Komitet Obchodów Bydgoskiego 18 listopada 1956. Zaczynają się od mszy w kościele pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy przy ul. Ugory z udziałem pocztów sztandarowych. Potem delegacje, wśród nich władze miasta złożą kwiaty przy tablicy upamiętniającej protest
– W poniedziałek, o godz. 11. w Urzędzie Wojewódzkim odbędzie się premiera filmu dokumentalnego poświęconego Bydgoskiemu Listopadowi – mówi Pastuszewski.