Sandra z dumą pozuje z flagą Bydgoszczy przy swoim fiacie /fot. B. Witkowski/UMB
– Często jeździłam na różne zloty klasyków aż w końcu stwierdziłam: A czemu by nie mieć swojego? Czemu fiat 125 p? Pomyślałam, że fajnie byłoby mieć samochód taki jak miał mój dziadek. Jego auto było dokładnie w tym kolorze. To była sentymentalna decyzja i miłość od pierwszego wejrzenia – mówi Sandra, młoda bydgoszczanka, która promuje nasze miasto swoim motoryzacyjnym klasykiem.
Sandrę i jej kultowe auto spotykam w okolicy Wyspy Młyńskiej. To fiat 125 p, rocznik 1986. W ciepłe popołudnie jest na wyspie sporo spacerujących. Każdy z nich z spogląda z zaciekawieniem. Niektórzy podchodzą, robią sobie pamiątkowe zdjęcie, uśmiechają się. Podobne reakcje fiat 125 p wzbudza na bydgoskich ulicach. Kultowym, prawie 40-letnim autem, przemierzamy trasę ze Śródmieścia do Fordonu. Przechodnie machają, kierowcy trąbią. Wielu wydaje się zdziwionych, że młoda i drobna kobieta tak sprawnie prowadzi auto starsze od siebie – bez wspomagania, elektronicznych wyświetlaczy, za to z czterobiegową skrzynią.
– Tak jest praktycznie zawsze. Ludzie często nam machają, aż się dziwnie czasem jedzie. Zauważają też nasze bydgoskie oznaczenie – flagę i herb miasta. O to mi chodzi. Jest wiele zabytkowych aut ale moje ma się kojarzyć z Bydgoszczą. Sama szyłam flagi, nie było takich samochodowych. Kupiłam w Centrum Informacji zwykłą bydgoską flagę, kupiłam patyczki, zmodyfikowałam je i teraz z nimi jeżdżę. Zamówiłam też magnes z herbem Bydgoszczy – mówi miłośniczka motoryzacji.
Samochodziki lepsze od lalek
Pytam Sandrę, kto zaraził ją pasją do samochodów. Okazuje się, że w rodzinie nie miała miłośników. Za to od dzieciństwa lubiła samochody – najpierw były samochodziki, później własne cztery koła.
– Od dziecka zamiast lalkami bawiłam się samochodami. Jak dostałam lalkę, to płakałam. Zawsze były samochodziki. Szybko zrobiłam prawo jazdy i od 18 roku życia, musiałam mieć samochód. W rodzinie nikt nie był motoryzacyjnym zapaleńcem. A ja lubiłam oglądać, jak ktoś naprawia auto, majsterkuje. Mam 28 lat, miałam do czynienia zawsze z motoryzacją „współczesną”. Często jeździłam na różne zloty klasyków aż w końcu stwierdziłam: a czemu by nie mieć swojego? Czemu fiat 125 p? Pomyślałam, że fajnie byłoby mieć samochód taki jak miał mój dziadek. Jego auto było dokładnie w tym kolorze. To była decyzja z sentymentu. Niestety dziadek zmarł tragicznie na zawał w drodze do pracy. W hołdzie dziadkowi wożę z tyłu jego czapkę strażacką. Nie zdążył jej nawet założyć, wciąż ma metkę – opowiada Sandra Grudzińska.
Z tylu jest też aparat fotograficzny retro, miniaturka fiata i pluszowa przytulanka. Do gadżety, które mogą zainteresować pasażerów fiata 125 p. Wskazują również zainteresowania właścicielki. Drugą pasją Sandry, po samochodach, jest fotografia.
Napraw dokonuję samodzielnie z książką
Sandra kupiła swoje wymarzone auto w styczniu. Przez zimę prężnie działała, aby fiat był gotowy na wiosnę. Teraz rozpoczynają swój pierwszy wspólny sezon.
– Szukałam auta w internecie. W końcu znalazłam ogłoszenie starszego pana, który chyba już stracił miłość do samochodu. Przez ostanie 10 lat auto stało, a on go nie ruszał. Robił w nim jakieś naprawy, blacharka była odnowiona. Ja miałam wciąż całą listę rzeczy do zrobienia, samochód był zaniedbany pod względem mechanicznym. Od tego zaczęłam. Doprowadziłam go do stanu, że jeździ i się dobrze sprawuje. Fiat potrzebował po prostu trochę miłości – tłumaczy właścicielka fiata 125 p.
90 proc. napraw Sandra wykonuje w swoim aucie samodzielnie. Nie jest po żadnej szkole mechanicznej czy szkoleniach. Śmieje się, że jej skarbnicą wiedzy jest oryginalna książka o naprawach samochodu, która była „w komplecie” z Fiatem. To wydawnictwo z lat 80 XX w. -Tu nie ma praktycznie żadnej elektroniki i jest prosta budowa. Takie naprawy to przyjemność. To inna bajka niż współczesne samochody. Wszystko jest oryginalne, jak w danym roczniku. Nie było żadnych przeróbek i modyfikacji. Części można znaleźć na portalach internetowych. Niektórzy sprzedają takie zniszczone auta po dziadkach „na części”. Ciężko jest już znaleźć mechanika, który jeszcze potrafi naprawić takie auto. Młodzi mechanicy podłączają komputer i działają. Tu usterkę trzeba czasem wykryć na słuch – dodaje.
Bydgoski fiat na zlotach klasyków
Sandra wspólnie z narzeczonym zadebiutowała na pierwszym zlocie klasyków w Ostromecku. Tam jej fiat zdobył nagrodę dla najlepszego nowicjusza. Będzie ich można spotkać także 27 kwietnia w Lubostroniu. Na razie nie planują udziału w Złombolu, jednak nie wykluczają startu w przyszłorocznym Rajdzie Koguta.
Ze swoim klasykiem Sandra bierze także udział w City Raid. – Polega na rozwiązywaniu zagadek logicznych, z pomocą mapy musisz jechać od punktu do punktu, zrobić sobie zdjęcie. Ten, kto odgadnie zagadki dobrze i najszybciej, wygrywa. Jeździmy w tej nocnej grze miejskiej fiatem. Ostatnio mieliśmy drugie miejsce w Bydgoszczy – mówi bydgoszczanka.
Pytam Sandrę, jak opanowała prowadzenie fiata retro? – Muszę przyznać, że mam chyba naturalny dryg do jazdy. Tata wprowadził mnie w podstawowe rzeczym a dalej to już pociągnęłam sama – wyjaśnia z uśmiechem. I dodaje – Czasem mój narzeczony ma już dość mojej samochodowej pasji. Mówi wtedy chodź, poróbmy coś razem, wyjdźmy gdzieś. Odpocznij sobie, idź na paznokcie, a nie pierwsze, to biegniesz coś porobić przy aucie – śmieje się Sandra. Jej narzeczony wtrąca – Staramy się balansować. Za to ją kocham.
Sandrę i jej fiata 125 p można wynająć.- Ze względu na to, że to auto zabytkowe, które wymaga wyczucia, zawsze jest wypożyczane z kierowcą. Może to być ślub, sesja zdjęciowa event tematyczny. Można się też do mnie odezwać w ramach akcji charytatywnych. Jeśli będę mogła wspomóc zbiórkę dla dzieci czy spotkanie dla osób starszych, chętnie się pojawię – dodaje na koniec Sandra. A już w sierpniu miłośniczka motoryzacji zawiezie się sama na swój ślub.
Na Instagramie i Tik Toku retrofiat125p znajdziecie zdjęcia i filmy przedstawiające naprawy, czyszczenie samochodu, relacje ze zlotów czy śmieszne klipy.
Polski Fiat 125p – samochód osobowy klasy średniej, produkowany w Polsce w warszawskiej Fabryce Samochodów Osobowych od 1967 do 1991 roku, na podstawie licencji włoskiej firmy FIAT. Po wygaśnięciu licencji w 1983 roku nazwę zmieniono na FSO 125p. Spotykane są też oznaczenia FSO 1300/1500. Potocznie nazywany Dużym Fiatem, w odróżnieniu od Malucha, czyli fiata 126 p. Łącznie powstało 1 445 699 egzemplarzy modelu, z czego 586 376 sztuk trafiło na eksport.
Zapisz się do naszego newslettera!