Tereny po Zachemie. Składowisko Zielona / Fot. B.Witkowski/UMB
Sejmowa komisja obraduje nad projektem specustawy dotyczącej remediacji terenów po Zachemie. – Nie jestem w stanie pójść do mieszkańców Bydgoszczy i powiedzieć: Bierzemy środki własne z budżetu, żebyście zapłacili za PRL-owską gospodarkę odpadami, a wam nie zbuduję drogi, przedszkola, żłobka – mówił posłom prezydent Rafał Bruski.
Rząd opracował specjalny projekt specustawy. Chce, aby za remediację terenów pozachemowskich w Bydgoszczy oraz zdegradowanych obszarów w Jaworznie, Tarnowskich Górach, Tomaszowie Maz. i Zgierzu odpowiadały samorządy. Pisaliśmy już o tym. Teraz projekt specustawy zrzucającej na pięć miast odpowiedzialność za oczyszczenie niebezpiecznych obszarów mają przejąć miasta, a nie wyspecjalizowane, państwowe służby ochrony środowiska.
Do Warszawy, na posiedzenie sejmowej komisji, pojechał prezydent Rafał Bruski. -To jest ustawa, która może nawet w 70 procentach dotyczy Bydgoszczy i mnie jako osoby, która miałaby ją wykonywać, gdyby została przyjęta w takim kształcie. Zachem w Bydgoszczy to była kiedyś pod względem obszaru jedna czwarta miasta, ogrodzona bez wstępu dla zwykłych ludzi, z produkcją zbrojeniową i inną. Gospodarka odpadami polegała na tym, że kopano wielkie dziury, do których wrzucano setki, tysiące ton ciężkiej chemii. I to dzisiaj leży w ziemi, przysypane, zalesione. Woda gruntowa wypłukuje to w stronę Wisły. Co roku o kilkadziesiąt metrów to zakażenie zbliża się do Wisły – mówił posłom i przedstawicielom rządu.
Przypomnijmy: zanieczyszczone niebezpiecznymi substancjami tereny po dawnych Zakładach Chemicznych Zachem to nierozwiązane do tej pory niebezpieczna spuścizna po PRL. Najbardziej znana jest tzw. Zielona. To składowisko odpadów po produkcji fenolu, które znajduje się w południowo-wschodniej części byłego Zachemu, u zbiegu ulic Zielona i Wypaleniska. Cztery hektary księżycowego niemal krajobrazu, gdzie przez lata magazynowano trujące odpady chemiczne. Takich zdegradowanych obszarów jest znacznie więcej. Rząd chce, aby za remediację odpowiadały samorządy.
Bydgoszcz ma pomysły w Sejmie
– Trzeba się tym problemem zająć i zgadzam się z pierwszym zdaniem pana ministra, ale przecież mamy wykwalifikowane służby ochrony środowiska np. RDOŚ – mówił na posiedzeniu komisji prezydent Bruski – Nikt tu nie zadał pytania, dlaczego ta służba, która jest do tego powołana, ma kompetencje i kadrę nie wykona zadań nałożonych przez ustawę. Jeśli samorząd ma się tym zająć, muszę zbudować grupę ludzi mających umiejętności działania w tym obszarze. Potrzebna jest specjalistyczna wiedza i obawiam się, że mogę mieć problem ze znalezieniem osób o tych kompetencjach. Znalazłem część odpowiedzi w projekcie, w którym napisano: Nie zdecydowano się na powołanie spółki celowej Skarbu Państwa z uwagi na czasochłonny i kosztowny proces powoływania tego rodzaju podmiotu. Od dwóch lat ministerstwo pracuje nad tym projektem. Można by było tych spółek założyć dziesięć – argumentował Rafał Bruski.
Jedną z kluczowych kwestii jest sprawa pieniędzy. Koszt remediacji terenów po Zachemie specjaliści obliczają na 2,65 miliarda złotych. A jakie źródło finansowania wskazuje ministerstwo klimatu w projekcie specustawy? To mają być głównie pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy – 200 mln euro, czyli ok. miliarda złotych. Fundusze z KPO są jednak ciągle niedostępne. Polska ciągle nie wypełniła tzw. kamieni milowych ustalonych z Brukselą, a dotyczących kwestii praworządności. Drugim źrodłem, także unijnym, ma być Program Fundusze Europejskie na lata 2021-2027 (40 mln euro), ale o przydziale pieniędzy na poszczególne tereny ma decydować dopiero konkurs.
– Nie jestem w stanie pójść do mieszkańców Bydgoszczy i powiedzieć: Bierzemy środki własne z budżetu, żebyście zapłacili za PRL-owską gospodarkę odpadami, a wam nie zbuduję drogi, przedszkola, żłobka. Wszystkie źródła wskazane w ustawie są bardzo niepewne – podkreślił prezydent miasta w Sejmie.
Namawiał, aby w ustawie określić odpowiedzialność samorządy jako kolejne zadanie zlecone. Jednym z nich jest np. organizacja edukacji, ale razem z tym musiałoby obowiązkowo iść finansowanie z budżetu państwa. – Samorządy pięciu miast zgłaszały podstawową uwagę: Niech to będzie zadanie zlecone
Prezydent Bruski ostrzegał także, że ustawa może być martwa – Znalazłem w jej projekcie zapis, że jak nic nie zrobię, zapłacę 10 tys. złotych rocznie kary.