Stulatek z Bydgoszczy: Jak przyjechałem tutaj pierwszy raz, wiedziałem już, że chcę zostać na dużej

Pan Zdzisław służył przez większość kariery wojskowej w II Korpusie Obrony Powietrznej w Bydgoszczy / Fot. R. Sawicki/UMB

Pułkownik Zdzisław Rakowski świętował 100 lat. Był wojskowym lekarzem w bydgoskim garnizonie i trafił do tego miasta z własnego wyboru. – Od Zdzisia zawsze możemy usłyszeć ciepłe słowo. Jest dobrym duchem naszej wspólnoty wojskowej – mówi Mirosław Malicki, prezes Związku Żołnierzy WP.

– Nie mieliśmy trzech miesięcy wakacji, tak jak inni studenci. Przez dwa miesiące byliśmy skoszarowani. Wracając z takiego poligonu jechałem z kolegą, który służył już w Bydgoszczy. Mieliśmy przesiadkę z godzinnym czekaniem na stacji w tym mieście. Więc ten mój znajomy postanowił pokazać mi trochę miasta. Od razu rzuciło mi się w oczy, że jest bardzo zielono i jest piękna rzeka. A ja uwielbiam przyrodę. Tak mi się podobało, że postanowiłem wybrać właśnie to miasto do odbycia służby wojskowej – tak wspominał nam jubilat w dniu swoich setnych urodzin.

Badał pilotów myśliwców w Bydgoszczy

Zawodową służbę rozpoczął w bydgoskim III Pułku Lotnictwa Szturmowego. Później pan Zdzisław przez większość kariery pracował jako wojskowy lekarz naczelny w II Korpusie Obrony Powietrznej w Bydgoszczy. Zanim przybył do naszego miasta rozpoczął studia na Akademii Medycznej w Łodzi. W tym mieście też się urodził 30 października 1925 roku. Dyplom lekarza uzyskał w 1957 roku. Jako jeden z pierwszych w Polsce ukończył kurs medycyny lotniczej na samoloty ponaddźwiękowe, które zaczynały pojawiać się we flocie powietrznej polskiej armii. Dzięki bardzo dobrym wynikom na studiach mógł wybrać sobie garnizon, w którym chce służyć. Postawił na Bydgoszcz, przez wspomnianą krótką wizytę podczas podróży pociągiem. W naszym mieście zamieszkał z żoną Zofią.

Zdzisław Rakowski w mundurze wojskowym.

– Mieszkaliśmy przy ulicy Ikara. Na tym osiedlu wszyscy byli wojskowymi. Znaliśmy się dobrze z sąsiadami. To były piękne czasy. Jestem dumny z tego, że jego podwładni, a miał ich kilka tysięcy i sąsiedzi, nigdy nie powiedzieli o nim złego słowa – mówił ze łzami w oczach o swoim tacie Waldemar Rakowski.

Koledzy ze Związku Żołnierzy Wojska Polskiego przygotowali stulatkowi specjalną uroczystość w Domu Kultury „Orion”, dokładnie w jego setne urodziny, 30 października 2025 roku. Jubilat na salę wszedł w asyście syna. Zasiadał na specjalne przygotowanym dla niego fotelu. Życzenia składali mu m.in. Zbigniew Ostrowski, wicemarszałek województwa kujawsko-pomorskiego i Anna Mackiewicz, zastępczyni prezydenta Bydgoszczy. Jubilat otrzymał kilka wyróżnień, w tym Krzyż Wielki Związku Żołnierzy Wojska Polskiego. Mimo tego, że nie musiał ze względu na wiek, przed uhonorowaniem wstał i wypowiedział: „Ku chwale ojczyzny”.

– Od Zdzisia zawsze możemy usłyszeć ciepłe słowo. Jest dobrym duchem naszej wspólnoty wojskowej – powiedział nam Mirosław Malicki, prezes bydgoskiego okręgu Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, który zrzesza emerytowanych wojskowych.

Miał tysiące podwładnych, którzy go szanowali

Pan Zdzisław urodził się w rodzinie z mocnymi wartościami patriotycznymi. Jego tata Bolesław, w 1920 roku walczył z bolszewikami, a w 1939 roku z hitlerowcami. Dzisiejszy stulatek, jako młodzieniec, podczas II wojny światowej został wzięty do prac przymusowych w zakładzie stolarskim. Po wojnie, w 1946 roku ojciec namówił pana Zdzisława, aby zgłosił się do wojska. Przed studiami ukończył szkołę laborantów w sanatorium uzdrowiskowym w Krynicy, gdzie poznał przyszłą żonę. Pomagał tam żołnierzom poszkodowanym podczas wojny.

Zdzisław Rakowski długo przyjmował życzenia od gości / Fot. R. Sawicki/UMB

Dawny sąsiad patronem jego ulicy

Małżonka Zofia zmarła w 2007 roku. Była wojskową pielęgniarką. Pan Zdzisław mieszka do dzisiaj obok bydgoskiego lotniska wojskowego przy ul. Marka Orłowskiego. Co ciekawe, jubilat znał patrona tej ulicy na Górzyskowie. Był on pilotem, który zginał tragicznie w 1960 roku w katastrofie lotniczej w Czarnowie pod Toruniem. Orłowski był wtedy sąsiadem rodziny Rakowskich.

Zapytaliśmy pana Zdzisława o jego receptę na długowieczność.

Trzeba się dobrze odżywać. Warto jeść dużo roślin. Polecam też picie oleju lnianego. Podczas wojny wiele chorób znikało po stosowaniu tego tłuszczu, na przykład łuszczyca. Wtedy piliśmy to, bo nie było czego innego. Dzisiaj mam nawet książkę o jego właściwościach. Nigdy nie miałem problemów z sercem – mówił pan Zdzisław.

Pan Zdzisław znany jest z zamiłowania do przyrody. Uwielbia wędkowanie. Po przejściu na emeryturę w 1986 roku zaczął zajmować się działalnością społeczną, prowadząc prelekcje o tematyce zdrowotnej dla młodzieży bydgoskich szkół. Brał udział także w społecznej akcji badania dzieci wiejskich ówczesnego województwa bydgoskiego. Był ławnikiem bydgoskiego sądu. Przez wiele lat pełnił funkcję prezesa w Polskim Związku Wędkarskim. Otrzymał medal od Polskiego Czerwonego Krzyża za udział w akcjach krwiodawstwa. Był również przez kilka lat prezesem Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych, za co otrzymał najwyższe odznaczenie związkowe – Krzyż Komandorski. Posiada stopień pułkownika w stanie spoczynku.

Jubilatowi życzymy kolejnych pięknych lat w zdrowiu i otoczeniu kochających go osób.

Zapisz się do newslettera „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter