O bydgoskich ptakach opowiada Monika Wójcik-Musiał, przyrodniczka, ornitolożka, wiceprezeska Towarzystwa Przyrodniczego „KAWKA”, pracownik Wydziału Nauk Biologicznych i edukatorka Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Autorka przewodników i broszur przyrodniczych dotyczących awifauny i przyrody Bydgoszczy.
PUSTUŁKA (Falco tinnunculus)
Co roku odnotowuję stanowiska lęgowe bydgoskich pustułek, obserwowanie jak kolejne pokolenia rosną, uczą się pierwszych lotów i stają się powoli samodzielne dostarcza niezwykłych emocji. Pustułki zakładają gniazda na parapetach wieżowców i czteropiętrowych bloków, na wieżach kościołów, w otworach w stropodachach, czy też w specjalnie dla nich wywieszanych budkach lęgowych. Pustułka ze zdjęcia wykluła się z jaja w gnieździe na parapecie okienka strychowego bloku przy ul. Wyszyńskiego. Co sezon, w czerwcu i lipcu, kiedy to młode pustułki rozpoczynają pierwsze loty i zmęczone lądują na parapetach i balustradach balkonów, rozdzwaniają się telefony z pytaniami, czy ptakom nic nie grozi? Takim lotnym już pustułkom nie trzeba pomagać, a dać im spokojnie odpocząć i cieszyć się obserwacją.
KAWKA (Corvus monedula)
Jak bardzo złożone i interesujące są zachowania społeczne tego gatunku przekona się ten, kto ma możliwość obserwować te ptaki od świtu do zmierzchu. Ja tę możliwość mam, naprzeciwko mojego okna, w bloku przy ul. Chodkiewicza, w stropodachowych otworach gniazdują co roku kawki. Same zresztą wydłubały kratki z otworów wentylacyjnych, ale bynajmniej nie zrobiły nam tego na złość, tylko w celu znalezienia miejsca na założenie gniazda podczas nadchodzącego okresu lęgowego, a takich miejsc w mieście jest coraz mniej. Wybór nie jest też przypadkowy, to natura (biologia i ekologia) tych ptaków sprawia, że szukają miejsc, które strukturą przypominają pierwotne stanowiska ich gniazdowania. Kawka ze zdjęcia na swój dom wybrała drewnianą podbitkę kamienicy przy ul. Długiej, była tam dziura o średnicy idealnej dla tego gatunku, para kawek szybko się nią zainteresowała, a zwlekać z wyborem nie można, ponieważ już dwie kolejne pary czaiły się, aby się tutaj wprowadzić. Zasady w ptasim świecie są twarde i nie ma sentymentów – kto pierwszy, ten lepszy…
KOPCIUSZEK (Phoenicurus ochruros)
Od dzisiaj proszę już nie myśleć o kopciuszku tylko jako o bohaterce z bajki, ale też jako o niezwykle zaradnym ptaku. Jeśli akurat budujecie dom, w którym znajdzie się drewniana belka albo mały gzyms, a stan budowy jest otwarty, to bądźcie uważni, bo sprytny kopciuszek z pewnością się takim miejscem zainteresuje. Skorzysta też np. z komina, zresztą sam kolor jego upierzenia (poza rdzawym ogonkiem) sugeruje, że właśnie z komina wyszedł, cały ubrudzony sadzą. Obecność kopciuszka w pobliżu Waszego domostwa oznajmi wydawany przez niego odgłos przypominający trzeszczące radio bardzo specyficzny „chrzęst” wpleciony w jego głośną piosenkę. Samiec na zdjęciu wita nas piosenką codziennie rano na starej portierni przy szlabanie w bramie wjazdowej Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego (tak naprawdę oznajmia swoją obecność innym samcom i nawołuje partnerkę), gdzie ja pracuję, a on ma swoje stałe miejsce.
PLESZKA (Phoenicurus phoenicurus)
Te małe ptaki, czasem mylone z kopciuszkiem, gnieżdżą się w drewnianych podbitkach naszych domów, ale gustują też w większych lokalach, i choć to bardzo ryzykowne, potrafią na miejsce do założenia gniazda wybrać, na przykład, budkę lęgową dla kawki. Prawdziwi amatorzy mocnych wrażeń, przez tak duży otwór wlotowy do małych pleszek może z łatwością dostać się jakiś drapieżnik – inny ptak albo ssak. Jeśli w Waszym ogrodzie zamieszka pleszka, na pewną ją usłyszycie, ponieważ pleszki głośno… gwiżdżą. Są też bardzo charakterne i odważne, kiedy na ich terytorium pojawi się kot, potrafią zaciekle i wytrwale przeganiać intruza, latając nad nim i głośno alarmując całą okolicę. Rodzina pleszek ze zdjęcia (samica i dwójka młodych) miała gniazdo w budce lęgowej za parkingiem Urzędu Miasta przy ul. Grudziądzkiej. Szczęśliwie, akurat czekaliśmy z mężem na parkingu na odbiór dokumentów, kiedy usłyszeliśmy te małe „wydzieraki”, które wymuszały na rodzicach kolejną porcję jedzenia. Dorosłe pleszki kursowały z pokarmem, raz po raz dolatując do młodych z dziobem pełnym owadów.
PLISZKA SIWA (Motacilla alba)
Ten filigranowy, czarno-biało-szary ptak bez przerwy podryguje i macha swoim długim ogonkiem, czego nie widać na zdjęciu, widać za to, że to kolejny z miejskich pogromców owadów. Oj, czegoż w tym dziobie nie było! Pliszka ze zdjęcia przysiadła na dachu jednego z domków jednorodzinnych na osiedlu Glinki, na terenie którego w gruzowisku przy starej szopie miała swoje gniazdo. Właściciele, świadomi obecności tego nietypowego mieszkańca, spokojnie dali pliszkom wychować pisklęta, nie zaglądali do gniazda i nie płoszyli ptaków. Bądźmy zatem uważni, bo gniazdo pliszek może znajdować się nawet pod kilkoma kamieniami, pod deską lub belką na bydgoskim Moście Miłości. Swego czasu pliszki siwe lubiły przesiadywać na przystankach Bydgoskiego Tramwaju Wodnego i tam zwykłam je obserwować.