Bydgoszcz jest od 20 lat w Unii – na zdjęciu uroczystości z okazji 10-lecia / Fot. R. Pyszka
– Na chwilę przed wejściem Polski do Unii Europejskiej w dużych miastach było widać euroentuzjazm. Wejście do UE bardzo nas zmieniło – nie ma wątpliwości Zofia Smolińska, dyrektorka Wydziału Funduszy Europejskich bydgoskiego ratusza.
– Pracuję przy unijnych projektach od samego początku, a jako dyrektor Wydziału Funduszy Europejskich – od siedmiu lat. Podsumowanie wszystkich projektów unijnych jest trudne, były ich setki. Wiem na pewno, że w ciągu 20 lat naszego członkostwa w UE do Bydgoszczy (wliczając projekty miejskich spółek) spłynęły z funduszy europejskich ponad 3 miliardy złotych. Do tej kwoty nie wliczam środków, które na rozwój działalności pozyskały bydgoskie firmy, uczelnie, szpitale, stowarzyszenia i inne instytucje niepodlegające miastu – o dwudziestoleciu naszego miasta w UE mówi Zofia Smolińska, dyrektor Wydziału Funduszy Europejskich UMB.
Zofia Smolińska kieruje Wydziałem Funduszy Europejskich / Fot. B.Witkowski / UMB
Sławomir Bobbe: Jaka atmosfera panowała w Bydgoszczy przed wejściem do UE? Niektórzy pamiętają wielką fetę z okazji wejścia Polski do UE na Starym Rynku. Wynik, a właściwie ważność referendum, nie był taki oczywisty.
Zofia Smolińska, dyr. Wydziału Funduszy Europejskich Urzędu Miasta – Przed wejściem Polski do UE w gminach tworzone były ośrodki informacji europejskiej, by odpowiadać na pytania i rozwiewać wątpliwości towarzyszące członkostwu w UE. A tych było sporo, choć wszyscy spodziewali się „dużej kasy” z UE. Były pytania dotyczące swobodnego przemieszczania się po Europie, pracy w krajach UE, czy wprowadzimy euro, a jeśli tak – czy czekają nas podwyżki. Byli również tacy, którzy obawiali się utraty naszej niezależności. W dużych miastach czuło się euroentuzjazm, nie było wątpliwości, że większość z nas chce należeć do europejskiej wspólnoty. Ja skupiałam się już wtedy na pozyskaniu unijnych środków, których na początku nie było tak wiele jak później.
Wtedy były to jeszcze pieniądze z funduszy przedakcesyjnych…
– Podam przykład bydgoskich Wodociągów, by pokazać, jak rozwijało się z czasem podejście do sięgania po te środki, podobnie zresztą działało miasto. Pierwsze projekty koncentrowały się na poprawie, a raczej naprawie podstawowej infrastruktury. Pieniądze z programu przedakcesyjnego ISPA pomogły zmodernizować infrastrukturę wodno-kanalizacyjną. Potem pojawiły się fundusze na oczyszczanie ścieków. Następnie MWiK wszedł w temat rozwoju kanalizacji deszczowej i retencję, a teraz złożył kolejny wniosek na zagospodarowanie tej wody.
Aplikowania po te środki trzeba było się nauczyć, nigdy nie było o nie łatwo.
– Pozyskiwanie pieniędzy z funduszy unijnych, niestety, jest trudne. Jest sporo barier, w tym biurokratycznych, mnóstwo wymogów, które trzeba spełnić, a po zakończeniu inwestycji musimy latami dokumentować utrzymanie trwałości ich efektów. Jednak z każdą perspektywą unijną pozyskiwaliśmy więcej funduszy na coraz to bardziej różnorodne projekty. Każdy mieszkaniec odczuł wpływ tych środków, każdy z nich skorzystał. Nawet jeśli nie chciał, bo są gęsto utkane po całym mieście. Efektem naszych ostatnich starań jest pozyskanie środków na odnowę Młynów Rothera. To spory sukces, mamy tam trzy projekty europejskie, w każdym budynku inny. W sumie pozyskaliśmy na rewitalizację Wyspy Młyńskiej około 70 milionów złotych. Szukamy pieniędzy „ukrytych” w konkursach pod różnymi hasłami. Mieszkańcy nawet o tym nie wiedzą, że pewne projekty realizuje się w innym niż by się wydawało głównym celu. Most Pomorski czy kładki na Wyspie Młyńskiej miały w pierwszej kolejności przyczynić się do rozwoju przedsiębiorczości, infrastruktura szynowa, rowerowa czy buspasy nie dostały wsparcia unijnego na poprawę komfortu pasażerów tylko w celu zmniejszenia emisji spalin. Parki w projekcie UE to nie infrastruktura rekreacyjna, a tereny przystosowywane do zmian klimatu. Doposażanie i nowe miejsca w żłobkach powstały z myślą o rodzicach, którzy dzięki żłobkom mogą wrócić na rynek pracy. UE nauczyła nas patrzeć na cele w szerszej i dłuższej perspektywie.
Pieniądze na Zintegrowane Inwestycje Terytorialne są nam już właściwie przypisane, z ich otrzymaniem nie będzie kłopotu?
– Zawsze najbliżej nam było do pieniędzy z Regionalnego Programu Operacyjnego. Tylko naprawdę duże projekty, jak budowa połączenia tramwajowego do Fordonu czy spalarni odpadów były realizowane z programów unijnych zarządzanego na poziomie krajowym. Początkowo mieliśmy uzgodnioną z Urzędem Marszałkowskim listę projektów kluczowych dla kujawsko-pomorskiego, było na niej sporo zadań które realizowaliśmy poza konkursem. Obecny program regionalny wygląda nieco inaczej, część środków jest rozdzielona terytorialnie.
Jak wyglądałaby Bydgoszcz, gdybyśmy 20 lat temu w referendum powiedzieli UE „nie”?
– Nie dokonam takiej analizy, wiele czynników kształtuje rzeczywistość. Zwrócę jednak uwagę, że unijny projekt nie jest czymś punktowym, a wywołuje serię efektów, w większości dobrych, choć różnie bywa. Im mamy więcej ambitnych projektów, w tym większe wchodzimy ryzyko, że coś jednak się nie uda, zderzymy się z trudnościami, ale to nie powinno nas hamować chociaż uczyć jak ich unikać. A wracając do efektów – realizując inwestycje zapewniliśmy bazę dla działań kulturalno-społecznych – tzw. projekty twarde uzupełnialiśmy miękkimi. Stworzyliśmy instytucje kultury, wyremontowaliśmy, ociepliliśmy szkoły, kupiliśmy im innowacyjne wyposażenie i sieć komputerową – tym samym stworzyliśmy miejsca do prowadzenia szkoleń, działań kulturalno-edukacyjnych i integracyjnych. Tysiące mieszkańców, w tym seniorów, uczniów i nauczycieli skorzystało z atrakcyjnych zajęć i form kształcenia. Podobnie jest z odnowionymi, otwartymi przestrzeniami oddanymi mieszkańcom – jak np. w Starym Fordonie.
To może inaczej – czego by nie było, gdybyśmy nie weszli do Unii Europejskiej?
– W samym centrum inwestycji z unijnym znakiem jest najwięcej, ale już są wszędzie. Można by stworzyć szlak projektów unijnych i jego kolejne punkty byłyby naprawdę bardzo blisko siebie. Popatrzmy wokół – projekty unijne: Stary Rynek, przylegające uliczki, fragmenty Biblioteki, elewacja spichrzy nad Brdą, ulica Focha, Teatr Kameralny, Bydgoskie centrum organizacji pozarządowych przy ul. Gdańskiej 5, niedalekie Muzeum Farmacji i budynek główny Muzeum Okręgowego przy ul. Gdańskiej, Pałac Młodzieży, wszystkie parki, Most Uniwersytecki, tramwaj w ul. Kujawskiej i nowy tabor, 30 szkół i przedszkoli po termomodernizacji, bulwary nad Brdą, Wyspa Młyńska – to tworzyło się dzięki unijnemu wsparciu. Musimy do tego doliczyć infrastrukturę podziemną zmodernizowaną ze środków UE: wodno-kanalizacyjną czy grzewczą, i „podniebną”, jak fotowoltaikę na dachach.
Jakie są plany miasta w kontekście pozyskania unijnego wsparcia w najbliższym czasie?
– Skupiamy się teraz na wykorzystaniu środków w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. To pieniądze m.in. na tramwaje, termomodernizację budynków użyteczności publicznej i komunalnych, infrastrukturę kultury, szkół zawodowych i projekty edukacyjne. Złożyliśmy wnioski do dużego programu FEnIKS na projekty środowiskowe, w tym związane z utworzeniem nowych punktów zbierania odpadów. Mamy za sobą pierwsze aplikacje o fundusze z Krajowego Planu Odbudowy, wypatrujemy kolejnych, po jego odblokowaniu.
Zapisz się do newslettera Bydgoszcz Informuje!