Dr. Sławomir Sadowski, politolog/Fot. Nadesłane
– Z głównego nurtu wykluczyli część społeczeństwa. Uważali, że tylko zwolennicy PiS to elektorat, który trzeba hołubić i doceniać, a resztę trzeba wykluczyć. No to wykluczeni wykluczyli PiS – o przyczynach wyników wyborów rozmawiamy z dr. Sławomirem Sadowskim, politologiem z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
Roman Laudański: – Czy polityk Jarosław Kaczyński już się zużył? Jego wystąpienia podczas kampanii wyborczej inspirowały twórców memów.
Dr Sławomir Sadowski z UKW
Dr Sławomir Sadowski: – Uważam, że część naszych polityków powinna odejść na mniej lub bardziej zasłużoną emeryturę. Pierwszym, który, jak się wydaje, poważnie potraktował czerwoną kartkę od wyborców jest Janusz Korwin – Mikke. To przykład dla Jarosława Kaczyńskiego. Byłoby też dobrze, gdyby Donald Tusk nie zdecydował się na bycie premierem, bo poprzednio był przeciętnym premierem i nie sądzę, żeby nabrał do tego większej ochoty. Pokolenie solidarnościowe, które ukształtowało poglądy polityczne w czasie walki z komunizmem, powinno odchodzić do rezerwy. Pytanie, kto miałby zastąpić Tuska w Platformie? Przecież on skutecznie „wyciął” konkurentów, a jego następcy są dość miałcy.
– Czym sobie zasłużyło Prawo i Sprawiedliwość na wygraną, która okazała się przegraną?
– Przede wszystkim tym, że z głównego nurtu wykluczyli część społeczeństwa. Uważali, że tylko zwolennicy PiS to elektorat, który trzeba hołubić i doceniać, a resztę trzeba wykluczyć. No to wykluczeni wykluczyli PiS. Partia Kaczyńskiego wykluczała mniejszości, wykluczała kobiety. Znaczna część kobiet poczuła się nie tylko wykluczona, a wręcz wypychana ze społeczeństwa. Cała kampania PiS miała charakter zamknięty – ich „imprezy” wyborcze były tylko dla swoich. Na spotkanie z prezesem Kaczyńskim można było się dostać wyłącznie na zaproszenia. To negatywny sposób prowadzenia kampanii. Skoro ludzie poczuli się wykluczeni, to dlaczego mieliby głosować na PiS, który zaprezentował również ubogie propozycje programowe? PiS prowadził kampanię negatywną i nie proponował specjalnie niczego nowego. Nie zadziałało 800 plus. Dla wyborców było to powielenie tego, co było w przeszłości.
– Jak na niby Zjednoczoną Prawicę byli też wyjątkowo skłóceni. Publicznie skakali sobie do oczu.
– I nawet po wyborach nic się nie zmieniło! Podczas wieczoru wyborczego PiS nie było Zbigniewa Ziobro. Nawet w samej Suwerennej Polsce trwały spory. Część ich kandydatów fotografowała się z Patrykiem Jakim, czyli jakieś walki wewnętrzne trwały. Niby mówili o Zjednoczonej Prawicy, a wszyscy widzieli nie bardzo skrywaną walkę buldogów pod dywanem. To również mogło być odbierane negatywnie, chociaż trzeba przyznać, że elektorat PiS nie bardzo wycofał się z poparcia. PiS zebrał mniej więcej tyle samo głosów, co w poprzednich wyborach. Czyli nie tylko opozycyjny elektorat ruszył tłumnie do urn. A jednak większość nie chciała kontynuacji rządów PiS.
– A co z gospodarką, w jakiej jest kondycji?
– Jeżeli chodzi o wyniki makroekonomiczne, to poza inflacją są całkiem przyzwoite. Na tle Europy, to nawet całkiem przyzwoite.
– Słychać narzekania na stagnację.
– W krajach europejskich mamy często ujemny wzrost, dlatego nie jest ona taka straszna. Gdybyśmy prowadzili bardziej restrykcyjną politykę zwalczania inflacji przez podnoszenie stóp procentowych, na pewno mielibyśmy do czynienia z ujemnym wzrostem. Trzeba przyznać, że całkiem sprytnie udało im się przejść przez rafy związane ze sztucznie wywołaną inflacją. Przecież w znacznej mierze wynikała ona z tych wszystkich tarcz antyinflacyjnych, kiedy wpompowywano w gospodarkę potężne pieniądze, a ona niewiele produkowała, zwłaszcza w czasie pandemii. To wszystko powodowało, że inflacja narastała, a teraz mamy przesunięty efekt działań antyinflacyjnych. Przeciętny uczestnik życia gospodarczego nie interesuje się tym, czy produkujemy więcej lokomotyw, tylko chce zarabiać więcej.
– Do tego dochodzą cuda na stacjach benzynowych Orlenu przed wyborami. Obniżka cen paliw wywołała efekt odwrotny od zamierzonego.
– Otrzymałem wczoraj mema z prezesem Obajtkiem, który ze złą miną mówi: „To jutro paliwo po 12 złotych”. Manipulacje kończą się śmiechem. Nie wiem, czy to ludzi zdenerwowało, bo przecież każdy chciał kupić taniej paliwo. Znam przypadek bardzo poważnego człowieka, profesora znaczącej uczelni, który tak się zbiesił na prezesa Obajtka, że zaprosił gości na spotkanie towarzyskie, podczas którego zapytał, kto ma kartę orlenowską, a kiedy ktoś się przyznał, to go wyprosił ze spotkania.
– A może działacze PiS uwierzyli, że będą u władzy już zawsze i wszystko im wolno?
– Na pewno wierzyli w zwycięstwo. Nie spodziewali się tak potężnej mobilizacji, chociaż powinni. Był wcześniej Marsz 4 Czerwca czy Marsz Miliona Serc, kiedy w Warszawie zgromadziły się tłumy zwolenników opozycji. Przekaz był jasny: społeczeństwo ma dość PiS!
Jednak po tych wyborach nęka mnie coś innego: w jaki sposób mamy żyć i działać razem po zwycięstwie? Czy na początku będzie próba zemsty? Przecież nie chodzi o samą władzę, tylko o elektorat PiS. Jeśli oni będą tak samo potraktowani, jak PiS traktował elektorat opozycji, jeśli będą marginalizowani, to w następnych wyborach wahadło odbije w drugą stronę. To byłby najgorszy scenariusz, który można by sobie wyobrazić. Na razie mamy niewiele głosów o potrzebie jakiegoś pojednania. Podstawowe pytania po rządach PiS: Jak pozszywać społeczeństwo? Jak miałoby wyglądać pojednanie?
– A co z Trybunałem Stanu, co z rozliczeniem rządów PiS? Przecież na to czekają wyborcy opozycji.
– Słuchałem Barbary Nowackiej w „Rozmowie Piaseckiego”. Mówiła, że z prezydentem trzeba się jakość dogadać. Dziennikarz pytał, a co z postulatem, że prezydenta trzeba postawić przed Trybunałem Stanu? Odpowiedź sugerowała, że może należałoby tak mówić podczas kampanii, a teraz już mniej. Podobnie jak z postulatem, że następnego dnia odblokują pieniądze na KPO. Ta zapowiedź nie była zbyt mądra. Pamiętajmy, że ogromna część elektoratu opozycyjnego została przyciągnięta w wyniku niechęci do PiS, a nie niechęci do PO czy innych partii. Taki elektorat może szybko się zniechęcić do rządzących, którzy kiedy już przejmą władzę, to niespecjalnie będą się przejmowali elektoratem. Osiem lat rządów PiS-owi zapewniła zasada: może kradną, ale z innymi się dzielą. Oczywiście pewnych postulatów trzeba dotrzymać, ale wszystkich nie uda się zrealizować w sto dni. Niech je przynajmniej rozpoczną. Do tego dochodzą kwestie związane z przywróceniem praworządności. Znowu wątpliwość: jak zgodnie z prawem przywracać praworządność?
Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!