Marcin Lewandowski postawił na rodzinę. Przez 11 lat startów w barwach Zawiszy Bydgoszczy zdobył dwanaście medali mistrzostw świata i Europy.
Z kibicami pożegnał się 3 czerwca, na stadionie Zawiszy Bydgoszcz, w trakcie memoriału Ireny Szewińskiej. Ponad trzy tysiące kibiców oklaskiwało go na stojąco – Dziękuję za wszystko, jesteście najlepsi. Pobiłem na tym stadionie kilka rekordów. Do mnie należy rekord mityngu. Tutaj poprawiłem rekord Polski na 2000 metrów – mówił Lewandowski do kibiców, który po oficjalnym pożegnaniu długo rozdawał autografy i stawał do zdjęć z kibicami, szczególnie tymi najmłodszymi.
Marcin Lewandowski chciał zejść jako mistrz
– Miejsca poza podium mnie nie interesują, a po nieszczęśliwym wypadku mojej córki podczas zajęć gimnastyki artystycznej zdecydowałem, iż pozostanę w domu, dopóki nie odzyska pełnej sprawności. W związku z tym, iż nie miałem możliwości wyjeżdżać na zagraniczne zgrupowania, nie byłem w stanie się należycie przygotować, aby mieć możliwość obrony brązowego medalu mistrzostw świata oraz srebra mistrzostw Europy – tak wyjaśniał zakończenie kariery jeden z najlepszych lekkoatletów w dziejach polskiego sportu.
Córka Marcina Lewandowskiego uległa wypadkowi w lutym. Już wtedy sportowiec zrezygnował z występu w halowych mistrzostwach świata. Został w domu, nie wyjechał na zgrupowanie. Pod koniec maja ostatecznie zrezygnował ze startów. – Nawet sekundy się nie zastanawiałem, bo rodzina jest priorytetem – tłumaczył lekkoatleta, zdobywający medale na dystansach 800 i 1500 metrów, także te złote. Lewandowski triumfował trzykrotnie w halowych mistrzostwach Europy.
Wyprawy do Afryki
Najbardziej napędzała go rywalizacja z niedościgłymi biegaczami z Afryki. Musiał z nimi zwyciężać, aby walczyć o miejsca na podium mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Dlatego decydował się na wyjazdy na mordercze treningi w Kenii, aby biegać razem z nimi w okolicach Iten, wzdłuż herbacianych plantacji. Udało się – najcenniejszą zdobyczą był dla niego brąz z mistrzostw świata z Dohy, z 2019 roku. Nie spełnił jeszcze jednego marzenie – medalu olimpijskiego. W 2008 roku, w Pekinie, biegł w półfinale. W 2012 roku w Londynie znów dostał się tej fazy zawodów. Cztery lata później, w w Rio de Janeiro, był w finale i zajął szóste miejsce. W 2021 roku, w Tokio, musiał opuścić bieżnię z powodu kontuzji.
Do Bydgoszczy trafił jesienią 2010 roku. Był już wówczas złotym medalistą mistrzostw Europy na 800 metrów. W ciągu następnych jedenastu lat zdobył dla miasta i klubu Zawisza aż dwanaście medali na międzynarodowych imprezach. W ub. roku został zawodnikiem AZS UMCS Lublin. Pod koniec maja, po szesnastu latach biegania, powiedział: Koniec.
Z bydgoskimi kibicami pożegnał się 3 czerwca, podczas Memoriału Ireny Szewińskiej.