Otwarcie warsztatów szkolnych Zespołu Szkół Drzewnych / Fot. B.Witkowski/UMB
W sierpniu 2022 roku rozpoczęła się gruntowna modernizacja warsztatów i pracowni kształcenia praktycznego w Zespole Szkół Drzewnych w Bydgoszczy. Po niespełna półtora roku poznaliśmy efekty prac. Ich koszt to aż 14 mln złotych.
9 listopada 2023 roku to data, która na stałe zapisze się w kalendarzu szkoły przy ul. Toruńskiej 44. Tego dnia nastąpiła oficjalna prezentacja „nowych” warsztatów. Zmieniło się w nich niemal wszystko. Prace obejmowały wymianę posadzek, okien oraz sufitów, które zaczynały przeciekać. W budynku wyremontowano też oświetlenie, toalety i instalację centralnego ogrzewania. W warsztatach stanęły nowe maszyny. Zostało wymienione 90 proc. urządzeń – w tym szlifierki szerokotaśmowe, strugarka, pilarka. Wymienione zostały także stare i wysłużone stoły stolarskie.
Szkoła dla „wysuniętych” robotników
– Zespół Szkól Drzewnych swoją historię pisze od 1947 roku, czyli jakieś 76 lat. Wtedy otworzono technikum przemysłu drzewnego dla wysuniętych robotników. Swoją siedzibę miało przy ul. Królowej Jadwigi. Młodsi słuchacze pewnie nie wiedzą o co chodzi. Wysunięty robotnik to taki, który robił dobrą robotę. Przodownik pracy. Jak taki robotnik skończył 25 lat, mógł iść do szkoły i się uczyć, podwyższyć swój status społeczny – opowiadała przybyłym na uroczystość Iwona Chilicka, dyrektor ZSD.
Następnie przedstawiła zakres prac remontowych w części warsztatowej. – Jak to się zaczynało dziać, gdy powstał pomysł i przetargi, miała kosztować niespełna 9,5 mln zł. Natomiast wyszło „małe, drobne” 14 mln. Miasto dało nam 8,5 mln. Kwota naprawdę duża. Za to bardzo dziękuję – dodała.
Zespół Szkół Drzewnych odżywa na nowo
Obecną siedzibę ZSD objął już w 1967 roku. Rok później powstały warsztaty szkolne, które służą uczniom do dziś.
W zmodernizowanych warsztatach można było podejrzeć uczniów ZSD przy pracy. Po jednej z pracowni oprowadzał nauczyciel przedmiotów praktycznych i teoretycznych w zawodzie stolarz i technik technologii drewna, Piotr Szymanowski. – Na tym stanowisku tniemy elementy na wymiar, tutaj z kolei wiercimy otwory „z boku”. Tam chłopacy robią otwory na wprost. Tutaj widzimy efekt końcowy, łączymy te elementy drewniane ze sobą i wszystko pasuje. Z tego robimy różne rzeczy. Proszę spojrzeć, tutaj mamy ścianki egzaminacyjne do szkół. Co roku je sprzedajemy w całą Polskę.
Nauczyciel dostrzega wzrost zainteresowania wśród młodzieży edukacją zawodową. – Kilka lat temu byliśmy blisko tego poziomu minimalnego, gdzie już każdy stawia sobie duże znaki zapytania: co się dzieje? Ja sam jestem absolwentem tej szkoły, obserwowałem jak zmniejszył się ten poziom zainteresowania. W czasach, gdy byłem uczniem, mieliśmy siedem klas pierwszych. Teraz jest jedna. W poprzednich latach bywało, że było to pół klasy o danym profilu, łączyliśmy je. Teraz odbijamy się od dna. Od mniej więcej pięciu lat jest stały poziom naboru, to tendencja rosnąca. Co ciekawe, prowadzimy weekendowe kursy zawodowe dla dorosłych. To już dziewiąta edycja. Mamy bardzo wielu chętnych. Chwalą sobie zajęcia praktyczne w warsztatach – tłumaczył.
Jedyny taki drewniany rower
Metamorfozę przeszły nie tylko sale warsztatowe, lecz także korytarze i toalety. Przestrzenie pomiędzy warsztatami zapełniły wyjątkowe eksponaty. Z okazji uroczystego otwarcia goście mogli podziwiać m.in. wystawę fotograficzną. Przedstawiała warsztaty w wersji „przed i po”. Autorką współczesnych zdjęć jest uczennica ZSD, Paulina Krack. Uczestnicy uroczystości mieli okazję przekonać się, że z drewna można zrobić niemal wszystko – nawet rower. Przestrzenie ZSD ozdobił jedyny w swoim rodzaju drewniany trójkołowiec. To dzieło Wojciecha Łuszpińskiego. Swój projekt zrealizował w przydomowym warsztacie. Na co dzień nie pracuje z drewnem. To jego pasja i hobby. – Zapewniam, on jeździ. Skąd pomysł na ten rower? Kiedyś na You Tube szukałem filmiku, w jaki sposób odciąć szyjkę z butelki, ponieważ potrzebowałem wazon do mojego kwietnika. Przypadkowo znalazłem filmik z jakiegoś miejsca w Polsce, jak uczniowie szkoły drzewnej stworzyli drewniany motocykl elektryczny. Stwierdziłem – zrobię rower. Mieszkam w Bydgoszczy, mieście rowerowym – dlatego rower. On ma tutaj swoje docelowe miejsce. Myślę sobie, że to najlepsze miejsce dla niego. Nie jestem absolwentem tej szkoły, ale jest nim mój najstarszy syn. Nie jestem stolarzem z zawodu. To moje hobby. Dałem rowerowi nazwę Traper. Założyłem, że ma być rowerem do długodystansowych, nawet międzynarodowych tras. Rama jest pusta. To pudło, w którym jest 40 metrów kabla elektrycznego. Obsługuje całą instalację – w tym światła i kierunkowskazy – opowiada konstruktor.
Zapisz się do naszego newslettera!