O cudownej mocy ziół, które każdy z nas może zebrać, a nawet wyhodować sobie w ogródku czy na balkonie opowiada Zofia Stypczyńska z Politechniki Bydgoskiej, wielka miłośniczka i znawczyni zielarstwa
Zielarstwo w Polsce od zawsze bije rekordy popularności. Na mnóstwo porad dotyczących ziół można trafić np. w Internecie. Gdzie jednak szukać wiarygodnych i sprawdzonych informacji?
Zofia Stypczyńska*: – Nie odkryję Ameryki – podstawowym źródłem wszystkiego, co związane z medycyną i leczeniem są lekarze. Jeśli ktoś bierze leki, a chce przystąpić do terapii ziołowej, powinien skontaktować się ze swoim lekarzem i zapytać, czy zwyczajnie sobie nie zaszkodzi.
Jakie zioła i w jakich dawkach mogą mu pomóc? Najbardziej wiarygodną i szczegółową literaturą będą publikacje naukowe i popularnonaukowe. Jest ich całe mnóstwo. Można też oczywiście korzystać z Internetu, sieć też może być dobrym źródłem wiedzy o danych roślinach.
Tutaj jednak trzeba zrobić zastrzeżenie, że źródła muszą być wiarygodne i sprawdzone. Postarajmy się mądrze je selekcjonować i konsultować.
Powiedzmy, że wiemy już, jakich ziół potrzebujemy. Czy możemy zebrać je „nadziko”? W Bydgoszczy są miejsca szczególnie bogate w naturalnie rosnące zioła?
– Bez przeszkód możemy zbierać rośliny, które rosną w stanowiskach naturalnych.Zawsze trzeba jednak dobrze znać dany gatunek. Szukajmy miejsc, które są czyste pod względem zapylenia środowiska, wpływów pojazdów, czy tam, gdzie luzem nie biegają psy. Będą to głównie obrzeża miasta lub tereny poza granicami Bydgoszczy. Każdy może się więc wybrać na wycieczkę i skorzystać z dobrodziejstw natury.
A co z uprawą ziół w ogródku lub na balkonie? To trudne?
– Jeżeli chcemy uzyskać dobre plony, trzeba włożyć sporo wysiłku. Gatunki mają różne wymagania, zarówno pod względem gleby, jak i nasłonecznienia. W zależności od tego, w jakim rejonie Bydgoszczy mieszkamy, możemy pokusić się o uprawę konkretnych gatunków. Z mojego punktu widzenia najłatwiej uprawia się rośliny, które wykorzystujemy na liście: bazylia, majeranek, mięta, szałwia czy oregano. Jeśli mamy dostatecznie duży ogród, zasadźmy pokrzywę zwyczajną, bluszczyk kurdybanek, krwawnik pospolity lub dziewannę. Możemy wyznaczyć jedna grządkę poświęconą ziołom w naszym ogródku warzywnym. Również na naszych przydomowych trawnikach pojawiają się inne rośliny, które traktujemy jako chwasty. Szereg z tych gatunków można wykorzystać użytkowo. Kwiatostany koniczyny białej i czerwonej sprawdzą się np. w naparach dla kobiet w okresie menopauzy.
Czy takie zioła możemy też hodować na balkonie lub parapecie w kuchni?
– Na balkonie czy tarasie uprawa wyjdzie nam całkiem nieźle. Jeśli chodzi o kuchnię, będzie trudniej. Gatunki, które sprawdzają się na zewnątrz niekoniecznie polubią wnętrze domu. Mamy inne naświetlenie, inną wilgotność powietrza.
Zioła w doniczce z supermarketu postoją nam przez jakiś czas, ale nie będą miały siły odrastać, w przeciwieństwie do tych posadzonych na balkonie.
Co z herbatami ziołowymi sprzedawanymi w supermarketach?
– Herbaty w supermarketach często mają różne dodatki. Nie wiemy do końca co się w nich dokładnie znajduje. Jak zawsze, należy czytać skład. Wybierajmy jednak herbaty „sypane” czyli tzw.susz, a nie torebki ekspresowe. Susz jest z pewnością bardziej wartościowy.