Zobacz, jak wyglądają malowidła w refektarzu sióstr Klarysek. Nie każdy może tu wejść

Planowali gruntowny remont, a dokonali przełomowego odkrycia. Pracownicy Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy na półmetku konserwacji bezcennych malowideł w refektarzu sióstr Klarysek.

Odrestaurowany budynek muzeum przy ulicy Gdańskiej 4, przez wieki skrywał bezcenne, historyczne dzieło. Znalezisko równie tajemnicze, jak jego dawne mieszkanki, zakonnice z klasztoru Klarysek.

Z gruzu wyłoniła się sztuka

Chociaż pracownicy muzem wiedzieli, że dawniej znajdował się w tym miejscu klasztor, nie szukali śladów działalności sióstr.  – Budynek przeszedł na przestrzeni wieków poważne przekształcenia: klasztor, szpital, muzem. Nie spodziewaliśmy się tak przełomowego i ważnego odkrycia. W związku z nim musieliśmy zmienić program funkcjonalny. W miejscu w którym się znajdujemy, miały powstać biura i pomieszczenia socjalne – mówi Lesław Cześnik, konserwator muzeum. To on prowadzi prace w dawnym refektarzu, jadalni zakonnej, w którym dokonano odkrycia.

XVII-wieczne źródła dostarczają niewielu informacji o refektarzu i jego wnętrzu. W protokołach z wizyt biskupich odnaleziono szczątkowy, mało precyzyjny opis malowideł. Kronikarz wspomniał o malunkach przedstawiających drogę krzyżową. Dzięki pracom konserwatorskim wiemy, że ścian nie zdobi droga krzyżowa, lecz cykl pasyjny. Rozpoczyna go przedstawienie ostatniej wieczerzy, umieszczone naprzeciw dawnego wejścia głównego. – Malowidła reprezentują malarstwo w stylu północnym, natomiast ukazane na nich sceny odwołują się do analogii, które znamy z kompozycji włoskich. Sam układ malowideł na poszczególnych ścianach był typowy dla Włoch tego okresu – dodaje Lesław Cześnik.

Refektarz
Refektarz / Fot. B.Witkowski / UMB

Do tej pory udało się odrestaurować część malowideł. Połowę prac konserwatorskich wykonały trzy dyplomantki kierunku konserwacja i restauracja dzieł sztuki UMK w Toruniu: Kamila Bucior, Dominika  Piekarska, Maria Juszkiewicz, pod kierunkiem prof. dr hab. Roberta  Rogala. Ich praca została doceniona – uzyskały Wyróżnienia Wydziału Sztuk Pięknych i  Nagrody Związku Polskich Artystów Plastyków.

Malowidła przedstawiają ostatnią wieczerzę, modlitwę w Ogrójcu, Judasza całującego Chrystusa postawionego przed Herodem, Chrystusa postawionego przed Kajfaszem oraz Chrystusa sądzonego przez Piłata. Na odkrycie wciąż czeka wielofiguralna kompozycja. Badacze odkrywają też rzadkie przedstawienie Maryi i Św. Weroniki. Niestety, nie poznaliśmy autora tych dzieł. – Na chwilę obecną możemy jedynie snuć domysły, nie mamy twardych dowodów. Osobiście skłaniam się ku artyście ze środowiska gdańskiego, być może z kręgu Hermana Hana, który tworzył dla klasztorów i świątyń katolickich m.in. w Pelplinie czy Oliwie. Przez jakiś czas mieszkał w Tucholi – mówi Cześnik.

Zakon, szpital, muzeum

Siostry Klaryski do nowego zakonu przybyły z Poznania w roku 1615. Ich  fundatorem i głównym darczyńcą był Andrzej Rozdrażewski. Pierwszą ksienią, czyli przełożoną klasztoru wybrano jego siostrę, Zofię Annę Smoszewską z Rozdrażewa. Do dziś zachowało się epifatium na jej cześć. Znajdziemy je w sąsiednim kościele Klarysek, na rogu ul. Gdańskiej i Focha. Siostry prowadziły też ogród – obecnie to park Kazimierza Wielkiego.

Władze pruskie rozwiązały zakon w 1835 roku. Dziewięć lat budynek zajęła miejska lecznica. Wtedy też część malowideł skuto, a na użytek szpitalny położono białe tynki. – W momencie powołania szpitala nastąpiła zmiana funkcji – z sakralnej na świecką. Profanum wyparło sacrum. Dla protestantów był to element obcy, w dodatku polski. Nikt nie miał w czasach zaboru pruskiego powodu, żeby te malowidła zachować – opowiada Cześnik.

W miejscu dawnego refektarza ekipa remontowa znalazła wiele historycznych przedmiotów osobistych. Mogły należeć do dawnych pacjentów szpitala, lub znaleźć się tu przypadkowo. Dzięki odnalezionym dziennikom możemy dowiedzieć się, jak wyglądała codzienność niemieckiego ucznia i jak żył polski żołnierz tuż przed wybuchem wojny.

Sztuka z bliska

Pierwsi zwiedzający mogli obejrzeć malowidła w czasie tegorocznej Nocy Muzeów. Wciąż trwają tu prace, stoją rusztowania. Ze względu bezpieczeństwa grupy nie mogły przekroczyć 25 osób. W refektarzu wzrok przykuwają nie tylko ściany. Na wprost od wejścia, w prawym rogu pomieszczenia warto zajrzeć pod nogi.  – Odkryliśmy w podłodze fragmenty sklepienia kolebkowego piwnic. Zabezpieczają je ponad 100 kilogramowe szyby, na których będzie mógł stanąć każdy zwiedzający –  zachęca Lesław Cześnik.

Kiedy refektarz otworzy się dla świata zewnętrznego? Szczegółowa data nie jest znana. Zakończenie prac jest planowane w przyszłym roku.

Udostępnij: Facebook Twitter