Odsłonięcie tablicy pamiątkowej prof. Anny Balcar-Boroń /Mat. Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza
Klinika Pediatrii, Hematologii i Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza obchodzi 50-lecie. Zaczynała jako Klinika Chorób Dzieci stworzona przez prof. Annę Balcar-Boroń. Potem jej dzieło kontynuował prof. Mariusz Wysocki, a teraz nowoczesnym i coraz bardziej skutecznym leczeniem dzieci kieruje prof Jan Styczyński.
W czwartek (4 września) świętowano w Teatrze Kameralnym 50-lecie onkologicznej pediatrii w Bydgoszczy. Jej historię zapoczątkowała wielce zasłużona dla bydgoskiej medycyny prof. Anna Balcar-Boroń. Kilka dni temu w szpital im. Jurasza odsłonięto tablicę pamiątkową honorującą pamięć o twórczyni akademickiej pediatrii w Bydgoszczy. Prof. dr hab. n. med. Jan Styczyński, kierownik Katedry Pediatrii, Hematologii i Onkologii przypomniał znaczenie dorobku prof. Balcar-Boroń dla rozwoju bydgoskiej pediatrii. – Dokładnie 50 lat temu profesor rozpoczęła pracę w Bydgoszczy, zakładając Klinikę Chorób Dzieci. To był początek pediatrii akademickiej w naszym mieście. Wszyscy jesteśmy jej wychowankami – podkreślił.
Klinika Chorób Dzieci przekształciła się potem w Klinikę Pediatrii, Hematologii i Onkologii funkcjonującą w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. Jurasza. Tam leczy się głównie dzieci chore na białaczkę. Kierował nią przez wiele lat prof. Mariusz Wysocki. – Optymizmu dodawał mi niezwykły postęp w medycynie. Obecnie mamy w Bydgoszczy wyniki leczenia białaczki powyżej 90 procent. Startowałem od siedmiu. Za 10 – 20 lat powinno być 100 procent. Każde dziecko ma być uratowane. Tak więc białaczka u dzieci z choroby nieuleczalnej stała się wyleczalna dla prawie wszystkich. Nadziei na dalszą poprawę wyników upatruję w nowych terapiach, a w najbliższej przyszłości w podawaniu pacjentom tzw. „żywych leków” terapii CAR – T – mówił w rozmowie z Bydgoszcz Informuje prof. Wysocki.
Jego następca, prof. Jan Styczyński wprowadził do praktyki bydgoskiej kliniki terapię CAR-T. – Terapia CAR-T to zupełnie nowy rodzaj podejścia do pacjenta. Tak naprawdę łączy trzy metody. Mamy komórki, w których za pomocą terapii genowej w laboratorium zmieniamy, indywidualizujemy geny dla potrzeb pacjenta. To połączenie terapii komórkowej, genowej oraz zindywidualizowanej. W praktyce wygląda to tak, że od pacjenta z białaczką pobierane są z krwi jego komórki (zdrowe i białaczkowe), następnie trafiają one do wyspecjalizowanego laboratorium w Szwajcarii, gdzie wybierane są zdrowe komórki, które metodami terapii genowej przekształcane są w lek, żywy lek. W organizmie pacjenta komórki te zachowują się jako lek atakujący niemalże wyłącznie komórki białaczkowe. Czyli będzie to ukierunkowana, celowana terapia żywym lekiem na komórki białaczkowe – opowiadał.