– Wystawiłem przed wejściem miotłę. Chciałem pokazać, jak nas pozamiatali – mówi Mateusz Grzębski, który ogłosił, że w sobotę (8 października) zamyka swój sklep „Skrzynka” na Wełnianym Rynku.
W poniedziałek (3 października) na facebookowym profilu Skrzynki pojawiło się pożegnanie: „Kochani. Bardzo trudno jest to napisać, ale trzeba…” rozpoczął swój post właściciel. Mateusz Grzębski prowadził sklep – warzywniak ze zdrową żywnością przez niecałe dwa lata. Powodem zamknięcia działalności nie jest brak klientów, lecz szalejące ceny energii. – To tylko i wyłącznie kwestia kosztu prądu i innych opłat. Płaciłem 450 zł raz na dwa miesiące. Obecnie przyszedł rachunek na prawie 2,5 tysiąca złotych – opowiada Grzębski.
Warzywa zawsze mi w duszy grały
Wiele osób mogło dziwić to miejsce. Warzywniak z prawdziwego zdarzenia w samym sercu Bydgoszczy. Do tego lokalne, świeże produkty, półka z domowymi przetworami i oranżady ze szklanych butelek. Właściciel od zawsze był związany z ziemią, z ogrodnictwem. Wszystko zaczęło się w rodzinnym domu. W czasie pandemii i przejścia na pracę zdalną, Mateusz, z zawodu kulturoznawca, zapałał na nowo pasją do ogrodnictwa. – Pochodzę z Włocławka, gdzie moi rodzice prowadzą gospodarstwo ogrodnicze. Podczas pandemii, kiedy byłem na pracy zdalnej zjechałem tam i założyłem przydomowy sklepik. Impulsem do działania była sytuacja, gdy moich rodziców w czasie pandemii nie wpuścili na lokalne targowisko ze świeżymi ziołami. Powiedzieli że to kwiaty a nie jedzenie. Ten warzywniak wciąż działa. – mówi Mateusz Grzębski.
Kiedy sytuacja pandemiczna nieco się ustabilizowała, Mateusz postanowił, że otworzy prawdziwy warzywniak – jak mówi „z duszą”. Skrzynka działała przy Wełnianym Rynku od 31 marca 2021 roku. Przez półtora roku interes szedł całkiem dobrze. Pierwszy cios przyszedł wraz z podwyżką składki zdrowotnej zależnej od dochodu dla przedsiębiorców.. Potem wszystko potoczyło się momentalnie. Skrzynka to nie pierwszy lokal, który przegrywa walkę z drożyzną. W ostatnim czasie z ulicy Długiej zniknął popularny Vegab. Zamyka się również sklep wędkarski. Pozostali przedsiębiorcy są o krok od podjęcia ostatecznej decyzji.
Zapisz się na newsletter!
Przedsiębiorcy zostali na lodzie
Decyzja o zamknięciu Skrzynki zasmuciła setki bydgoszczan. Na Facebooku nie ustają komentarze wyrażające żal i złość na obecną sytuację. Ludzie cenili warzywniak za jakość i różnorodność produktów, wyjątkowy wystrój i towary rzadkie. Oprócz warzyw i owoców w Skrzynce można było kupić prawdziwą oranżadę w szklanych buteleczkach, zdrowe certyfikowane soki, turecką chałwę i hiszpańskie oliwki.
– Działam do tej soboty, bez dodatkowego towaru, bez wzbogacania asortymentu. To jest przykre, bo za tym idzie cała lawina. Zaopatrywałem się u małych, lokalnych gospodarstw. Dzięki temu towar był wyższej jakości. Wystawiłem przed wejściem miotłę. Chciałem pokazać, jak nas pozamiatali – dodaje Mateusz Grzębski.
Co przyniesie przyszłość? Mateusz nie wie, co będzie dalej. Nie wyklucza dalszej sprzedaży świeżych ziół, warzyw i owoców – być może w formie dowozu.