Maciej Jasiński na tle górki Fot. B.Witkowski/UMB
– Rada Osiedla Kapuściska próbuje podrzucać pomysły, które poprawiłyby sytuację parkingową na osiedlu – mówi Maciej Jasiński, scenarzysta, członek Rady Osiedla Kapuściska, mieszkaniec Kapuścisk
Roman Laudański: – W mediach społecznościowych publikuje pan dużo historycznych zdjęć z bydgoskiego osiedla Kapuściska. Wywołują emocje i wspomnienia.
Maciej Jasiński: – Jeszcze przed upadkiem Zakładów Chemicznych Zachem miałem możliwość wglądu w archiwum zakładowe. Były tam zdjęcia nie tylko z zachemowskich imprez, ale również z życia osiedla. Zakłady były mocno zaangażowane w życie Kapuścisk.

– Kapuściska powstałyby bez Zachemu?
– Pola i gospodarstwa nie byłyby tu wieczne. Pewnie rozpoczęcie budowy nie nastąpiłoby z początkiem lat 50, kiedy była potrzeba zapewnienia mieszkań dla pracowników Zachemu. Razem z blokami budowano wtedy hotele pracownicze. Dopiero z końcem lat 90. rozerwała się nić zakładów z osiedlem. Ponadto Zachem się podzielił, to już nie był ten przemysłowy moloch. W czasach PRL-u zakład łożył pieniądze na rozwój osiedla. Większość osiedlowych imprez odbywała się pod egidą Zachemu. Także tych propagandowych, na skwery i tereny zielone przyjeżdżały samochody z łopatami i grabiami…
– …i ruszały czyny społeczne! A w lesie „na dechach”, a raczej na asfalcie organizowano zabawy z okazji 1 Maja z tańcami i parówkami.
-.Tego już nie pamiętam z racji późniejszego urodzenia, ale przez całe życie jestem związany z Kapuściskami.
– Archiwum Zachemu było jedynym źródłem pozyskania zdjęć?
– W mediach społecznościowych jest strona „Fotografie znalezione na kliszach”. Skorzystałem z dużego zbioru starych fotografii Bydgoszczy, z uwzględnieniem Kapuścisk zbieranych od kilku dekad przez mojego kolegę. W starych rodzinnych albumach wyrzucanych na śmietnik można znaleźć ciekawe zdjęcia z Kapuścisk. Kilka tysięcy zdjęć zamieściłem w internecie.
– Inne źródła?
– Udało mi się pozyskać albumy szkolne z byłego już Gimnazjum nr 13, które przejęło zdjęcia po SP 49, a także ze szkół nr 28 i 46. Także kroniki z klubu „Odnowa”. Ostatnim, bardzo cennym źródłem były parafie: od ks. Macieja Gutmajera z Opatrzności Bożej oraz z kościoła pw. Świętych Polskich Braci Męczenników. Ks. Romuald Biniak miał świetnie prowadzone kroniki, w których było około dwóch tysięcy zdjęć.
– „Męczennicy” to historia osiedla, najpierw walki o kościół, a później jego budowy – od palowania po poświęcenie. Jako mieszkaniec Kapuścisk dodam, że nie zmieniając adresu byłem już w trzech parafiach: św. Józefa, „Męczenników” po Opatrzność Bożą.
– Jestem młodszy, byłem tylko w dwóch.
– Projektanci Kapuścisk spełnili ideę miasta piętnastominutowego w czasach, kiedy jeszcze się o tym nie mówiło. Są bloki, hotele robotnicze…
-…internat Zespołu Szkół Chemicznych i szkoły średnie razem z V LO.
– Żłobek, przedszkola, dom dziecka, podstawówki. Dom kultury, biblioteka osiedlowa, w której rozmawiamy.
– Przychodnie i szpitale.
– Kapuściska są miejscem, z którego się ucieka, czy chce się tutaj żyć?
– Powołam się na dane statystyczne z 1978 roku. W wieku poprodukcyjnym było wtedy 3,23 proc. mężczyzn i 4,7 proc. kobiet. W wieku produkcyjnym było ok. 40 proc. Mieszkańców, a reszta to wiek przedprodukcyjny.
– A dzisiaj?
– Obecnie statystyki się odwróciły i większość mieszkańców jest w wieku poprodukcyjnym.
– Dostrzegam również dużo młodych.
– Najczęściej młodzi przejmują mieszkania po dziadkach. Część kupuje tu mieszkania. Tylko wszyscy zderzają się z problemem, o którym nie pomyśleli projektanci osiedla.
– Mówimy o parkingach, czyli największym problemie nie tylko Kapuścisk.
– To jest podstawowy problem, który należałoby rozwiązać. Około dwudziestu lat temu Miejska Pracownia Urbanistyczna przygotowała projekt nadbudowy bloków na starych Kapuściskach. Przy okazji zaplanowano budowę dwóch parkingów wielopoziomowych – na miejscu kotłowni przy ul. Kapuściska oraz w miejscu miniparku pomiędzy domem dziecka a garażami m.in. od strony ulicy Stolarskiej.
– To miejsce wywołało ostatnio dyskusję na stronie Osiedle Kapuściska. Pamiętamy, że kiedyś wyglądał zdecydowanie korzystniej.
– Byłem chorowitym dzieckiem i często chodziliśmy do przychodni mieszczącej się wtedy przy ul. Techników. Niedaleko tego parku był kiosk RUCH-u. Wizyta w przychodni kończyła się zakupem figurki żołnierzyka lub komiksu.
– Nic nie zostało z planów nadbudowy.
– Kilkanaście lat temu dostępne były fundusze unijne na modernizację zdegradowanych dzielnic. Podstawowym problemem Kapuścisk był (jest?) bałagan w księgach wieczystych. To uniemożliwiało przygotowanie wniosków do banków. Gdyby powstał choć jeden parking wielopoziomowy, to już byłoby lepiej. Był świetny teren pomiędzy ulicą Sandomierską a Baczyńskiego. Wcześniej był tam parking, ale inwestor postawił w tym miejscu bloki, co jeszcze bardziej zmniejszyło dostępność parkingową. Brakuje mi tu myślenia o załatwianiu aktualnych potrzeb mieszkańców.
– Przedtem trochę powiększyli liczbę miejsc parkingowych wzdłuż Sandomierskiej.
– Rada Osiedla Kapuściska próbuje podrzucać pomysły, które poprawiłyby sytuację parkingową na osiedlu. Dobrym rozwiązaniem byłoby udostępnianie miejsc parkingowych należących do miejskich instytucji, którym pewnie się to nie spodoba. Jest duży parking przy basenie „Piąta Fala”. Od wieczora do rana mógłby być udostępniamy dla mieszkańców za jakąś opłatą. Rano należałoby przeparkować auto na miejsca zwolnione przez ludzi, którzy wyjechali wcześniej do pracy. Takich instytucji jest na osiedlu kilka. Wzdłuż ulicy Śliwińskiego jest chyba największa masakra parkingowa poza ulicą Walecznych. Przy Śliwińskiego gdyby zlikwidować płatny parking po byłym boisku sponsorowanym kiedyś przez Zachem i uporządkować cały ten teren, zwiększyłoby się znacznie liczbę dostępnych miejsc.
– Kiedy nastąpiła ta dziwna transakcja zbycia udziałów Zachemu przez CIECH na rzecz firmy BASF, obawiałem się, że wraz z likwidacją zakładów upadnie osiedle.
– Na szczęście powstało dużo innych firm, w których specjaliści z doświadczeniem w branży chemicznej znaleźli zatrudnienie. Niektórzy próbowali rozkręcać własne biznesy, ale czy komuś się udało? Ja takich osób nie znam. Większość byłych pracowników poszła na emerytury.
– Użył pan nazwy ulicy Śliwińskiego, a nie Przodowników Pracy. Jak pan zareagował na polityczne zmiany ulic Planu 6-letniego na Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Do dziś używam nazwy Planu 6-letniego.
– Chyba wszyscy mieszkańcy Kapuścisk tak robią. Chodzimy np. „na Planu” do apteki. Kiedy w Radzie Miasta toczyła się debata nad zmianą nazw Rada Osiedla Kapuściska proponowała zamianę Planu 6-letniego na Planu Marshalla. W świadomości społecznej nadal byłoby to „na Planu”. Nikt tego nie podchwycił.
– Kapuściska mają korzenie robotnicze, o czym świadczą nazwy ulic. Czy w środku socrealistycznej Nowej Huty ktoś pomyślałby o alei Lecha Kaczyńskiego?!
– Tu mamy: Murarzy, Dekarzy, Techników, Architektów, Stolarską…
– Oprócz parkingów dostrzegacie w Radzie Osiedla jeszcze inne potrzeby mieszkańców Kapuścisk?
– Widzimy potrzeby starszych mieszkańców. Nie mówię tylko o najprostszych, jak ustawienie zdecydowanie większej liczby ławek, o co mieszkańcy nieustająco apelują. Dla osoby 80 plus wyprawa na rynek jest wyzwaniem. Ławki wzdłuż ulicy Kapuściska czy Wojska Polskiego umożliwiłyby kilkuminutowy odpoczynek. Ponadto oferta spotkań, warsztatów zostałaby przyjęta bardzo dobrze. Po części realizuje ją biblioteka.
– Pomysł z przeniesieniem biblioteki był znakomity. Dom dziennego pobytu sprawdza się rewelacyjnie.
– Ale nadal dużo starszych osób siedzi w domach. Potrzebują oferty aktywizującej. Na upały przydałoby się zacienione lub klimatyzowane miejsce spotkań. Czy nie można byłoby ich sfinansować z Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego? On jest pomyślany na inne potrzeby. Można też wspomóc kadrowo i finansowo działające już instytucje. Kiedyś takim miejscem był Klub „Odnowa” z zajęciami dla seniorów.
– Dziś to już nieaktualne. Nie ma klubu. A oferta dla dzieci i młodzieży?
– Takiej oferty akurat nie brakuje. Dom kultury, szkoły, biblioteka mają propozycję dla tej grupy wiekowej. Spółdzielnia Mieszkaniowa „Jedność” może powinna bardziej wykorzystać teren górki przy szkole nr 46. Wiem, że od kilku lat nie ma śniegu, ale czy nie można pomyśleć o letnim wykorzystaniu tego terenu? Czy nie mógłby tu powstać mini-Myślęcinek dla Kapuścisk i Wyżyn? Czy nie można byłoby rozłożyć nawierzchni do letniego zjeżdżania na nartach? Może jakaś mała gastronomia z lodami i watą? Jest kilka miejsc z potencjałem. Jeszcze została duża polana za basenem przy „piątce”. Kilkanaście lat temu zbudowano tam duży plac zabaw, z którego dziś niewiele pozostało.
– Gdzie te czasy, gdy wystarczył trzepak na podwórku, a zimą sami robiliśmy lodowisko lejąc wodę pomiędzy usypanymi bandami z piasku. Nie ma już takich zim.
– Chyba wtedy było łatwiej. Pamiętam, że mój tata również robił podwórkowe lodowisko służące później dzieciom i młodzieży przez miesiąc czy dwa.
– Kiedyś tor saneczkowy był za szkołą nr 28. Długi i stromy. To były emocje!
– Tego już nie pamiętam. To była tzw. „parówa”, którą znam z opowieści.
– Widzi pan przyszłość dla Kapuścisk?
– Oczywiście! O problemie z parkowaniem mówiliśmy. Dzięki takiemu, a nie innemu zaprojektowaniu osiedla dzieci w miarę bezpiecznie mogą chodzić do szkoły. Cała strona osiedla od Generalskiej po Szpitalną jest w zasięgu szkoły nr 46. Po drugiej stronie ul. Wojska Polskiego jest tak samo. Dzieci od Szarych Szeregów po Walecznych chodzą do szkoły numer 57, a Stare Kapuściska do „28” podobnie.
– Miasto piętnastominutowe, jak mówiłem.
– Przez lata rozwinęła się oferta służby zdrowia. Jest kolejny szpital z ofertą dla starszych. Kiedyś zachemowska przychodnia „Gryf” również służy mieszkańcom.
– Trochę straszy była stołówka „Zachemu”.
– Jakiś czas temu była wykorzystana na wystawę dinozaurów. Byłoby dobrze, gdyby zaczęło się tam coś dziać.
– Jak już jesteśmy w tej części osiedla, biegał pan jako dziecko po bunkrach w lesie? Wielka szkoda, że je zlikwidowano.
– Oczywiście, zdążyłem jeszcze zrobić zdjęcia zanim zostały zniszczone. Został jeden pod opieką Stowarzyszenia „Bunkier”.
– Zamknięty na klucz. W naszych czasach nie było takich rzeczy.
– Każdy dzień wagarowicza to była wyprawa „na bunkry”.

– Komunikacja? Pamiętam sprzed lat jeden tor dla „ósemki” z mijanką do pętli.
– Jest dobrze, nie powinniśmy narzekać. Są połączenia tramwajowe i autobusowe.
– W czasach mojego dzieciństwa prawie wszyscy znali się na osiedlu.
– Bo pracowali albo w „Zachemie”, albo w Elektrociepłowni II. Tata akurat w ECII. W autobusie zabierającym pracowników z Wojska Polskiego do pracy wszyscy się znali. Kiedy przedszkole było zamknięte, także czasami jeździłem, żeby się „przechować” u taty w pracy. Pani w sekretariacie miała w szafie na taką okoliczność różne klocki i układanki, a ja grzecznie tam siedziałem i się bawiłem.
Na osiedlu wpadało się na znajomych. To działało także w kolejkach, w których tygodniami czekało się na różne dobra. Tata stał w kolejkach po pralkę, telewizor lub po meblościankę w sklepie „Adam”. Kto jeszcze to pamięta? Wydaje mi się, że nie było drugiego takiego osiedla, gdzie ludzie tak się znali. Niesamowite doświadczenie. To już nie wróci.
Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!