Ola Podowska jest laureatką ogólnopolskiego plebiscytu „Kobiety z Pasją”. Bydgoszczanka na co dzień pracuje jako psycholog, jest sportowcem, osobą z niepełnosprawnością / Fot. Nadesłane
– Bardzo lubię tę pracę, cenię ją sobie za kontakt z pacjentami – opowiada Aleksandra Podowska, psycholog i wszechstronny parasportowiec z Bydgoszczy – Kobieta z Pasją 2025 roku.
„To kobiety, które przez swoją determinację i pasję, stają się wzorami do naśladowania, wnosząc do swojej pracy zawodowej i działalności społecznej unikatową wiedzę i perspektywę” – tak określali laureatki organizatorzy plebiscytu „Kobiety z Pasją 2025”. W ogólnopolskiej części tego konkursu dla kobiet z niepełnosprawnościami, w połowie września, zwyciężczynią została Ola Podowska. To bydgoszczanka, która na co dzień łączy pracę na uczelni i w poradni psychologicznej z pasją sportową. Jest medalistką mistrzostw Polski w pływaniu, podnoszeniu ciężarów i strzelectwie. Na co dzień porusza się za pomocą wózka.
Po urodzeniu nic nie wskazywało, że będzie miała poważniejsze problemy zdrowotne. Otrzymała 9 na 10 punktów w skali Apgara. Jednak z czasem niepokój wśród jej rodziców wzbudzał brak raczkowania, mniej więcej rok po urodzeniu. Rodzice mieli doświadczenie już nad opieką o rok starszym bratem. Ola ciągnęła za sobą nogi. – Przez to mama się śmiała, że jestem jak taka syrenka, bo zawsze chciałam być blisko wody. Lekarze początkowo uspakajali, że każde dziecko rozwija się w innym czasie, lecz później okazało się to wada wrodzona rdzenia kręgosłupa, a do tego miałam dużą skoliozę – wyjaśnia.
Zaczynała na Wyżynach
Siedem lat temu rozpoczęła na UKW swoją drogę, żeby zostać psychologiem. Dzisiaj pracuje tutaj jako konsultant dydaktyczny w Dziale ds. Osób z Niepełnosprawnościami Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Przychodzą do niej studenci i pracownicy uczelni. Pomaga im w różnych trudnościach, z którymi spotykają w uniwersyteckich murach. – Są to sprawy do załatwienia w Biurze Obsługi Studentów, na przykład składanie wniosków o wydłużenie czasu na pisanie egzaminów. Najczęściej współpracuję z osobami w różnych spektrach autyzmu, mającymi problem z komunikacją. Nie robię tych rzeczy za nich, ale po prostu podpowiadam, co trzeba zrobić, gdzie iść, z kim porozmawiać – mówi przy stoliku, gdzie przyjmuje swoje gości.

„Kobieta z Pasją 2025” swoją edukację mocno związała z Wyżynami. Tam chodziła do Integracyjnego Zespołu Szkół nr 19 im. Synów Pułku przy ul. Grzymały-Siedleckiego, a później studiowała na Wydziale Psychologii UKW przy ul. Staffa. – Jestem sentymentalnie związana z Bydgoszczą. Nie zamierzam się stąd wyprowadzić. Ale pamiętam, że po dwunastu latach uczęszczania do szkoły w tym rejonie chciałam w końcu zmienić otoczenie, a tu się okazało, że uczelniana psychologia jest po drugiej stronie skweru – śmieje się.
Wszechstronna sportsmenka
W wodzie rozpoczęła się jej sportowa przygoda. Mimo schorzenia znaleźli się ludzie, którzy potrafili nauczyć ją pływać. Uczęszczała na przyszkolny basen „Perła”. Pływa wszystkimi stylami, oprócz delfina. Miała taki zapał, że postanowiła dołączyć do stowarzyszenia sportów osób z niepełnosprawnościami Startu Bydgoszcz.
Trenowała i wstępowała na zawodach. W 2013 roku podczas Letnich Mistrzostw Polski w Pływaniu Osób Niepełnosprawnych zdobyła srebro. Uprawiała też podnoszenie ciężarów. Nawet na Mistrzostwach Polski Juniorów w Bydgoszczy w 2013 wywalczyła złoto. Ale musiała ograniczyć treningi ze sztangą ze względu na problemy z plecami. Wkrótce też przestała regularnie uczęszczać na pływalnię, ponieważ przygotowania przed wejściem do basenu były zbyt czasochłonne, a do tego miała problem ze znalezieniem trenera. Na jakiś czas przestała angażować się w sport. Rozpoczęła studia.
Okazało się, że to tylko pewien rozbrat z aktywnością fizyczną. Aby pozostać w formie, dziewczyna zaczęła chodzić na zajęcia crossfitu. Ale i dość przypadkowo odkryła, że odnajduje się w innych dyscyplinach. Cztery lata temu zadzwonił do niej znajomy ze Startu. Miał dla niej propozycję wyjazdu na obóz sportowy. Pojechała. Tam z powrotem odnowiła kontakt z członkami stowarzyszenia. Po jakimś czasie klub zorganizował kolejny sportowy wyjazd do Kołobrzegu. – Poszłam tam wtedy z koleżanką na salkę do tenisa stołowego, tak żeby się pobawić. Bardzo mi się to spodobało. I już zostałam w tym sporcie. Jak do tej pory może nie osiągnęłam w nich wielkich sukcesów, ale bardzo lubię tę dyscyplinę. Chcę się w niej rozwijać. W tym ośrodku była też strzelnica. Podobnie jak w przypadku tenisa, poszłam z koleżanką tak z ciekawości, postrzelać sobie. Wyszło na to, że podczas tej zabawy spisałem się całkiem dobrze. Po powrocie do Bydgoszczy zaczęłam pierwsze treningi tenisa stołowego i strzelectwa – opowiada.

To zaowocowało kolejnymi sukcesami. W Pucharze Polski w strzelectwie sportowym osób z niepełnosprawnościami w Bydgoszczy w 2022 roku zajęła drugie miejsce. W tym roku także zdobyła srebrny krążek podczas MP w strzelectwie w konkurencji karabin pneumatyczny z pozycji stojącej kobiet w Bydgoszczy i wywalczyła brąz w grze mieszanej podczas mistrzostw Polski w tenisie stołowym osób z niepełnosprawnościami w Zielonej Górze.
I jeszcze kilka dni przed naszą rozmową odniosła sukces, zwyciężyła w Gdańsku w pierwszym Grand Prix osób z niepełnosprawnością w tenisie stołowym. Trenuje dwa razy w tygodniu z paletką w ręku. A przed zawodami strzeleckimi wystarczy jej tylko kilka sesji treningowych, bo ma dobre oko.
„Widać u nich pewne zaskoczenie”
Stan zdrowia pozwala jej na uprawianie sportu. Jest po kilku operacjach w Zakopanem – nosi specjalne pręty przytrzymujące kręgosłup, niwelujące skoliozę. Od ponad dziesięciu lat nie ma większych problemów z „rusztowaniem” swojego ciała. Przyszłość wiąże z tenisem stołowym i strzelectwem. Te dyscypliny dla osób z niepełnosprawnościami dużo się nie różnią od tych standardowych. Zawodnicy występują w różnych kategoriach związanych ze stopniem ich niepełnosprawności. Różnica pojawia się jednak w finansowaniu, bo w przypadku sportów paraolimpijskich czy specjalnych, te nakłady są znacznie mniejsze niż u osób zdrowych, a ze względu na dostosowywanie hoteli, ośrodków i hal, potrzeby są dużo większe.
Ola opowiada o kulisach swych startów: – Musimy się jakoś dostać na zawody i tutaj czasem pojawiają się dla nas „schody”. Potrzebna jest winda i specjalne przystosowanie pomieszczeń. Podczas startów trzeba też jakoś kombinować, żeby dostosować do siebie sprzęt. Przy tenisie stołowym muszę sobie podłożyć poduszkę, żeby siedzieć wyżej na wózku. Podczas treningów strzeleckich korzystam ze stoliczka do podpierania, wykonanego przez mojego tatę z mojego dawnego balkoniku. Imituje on podpórki, jakie są na zawodach.

Oprócz uczelni i hal sportowych można ją spotkać w poradni psychologiczniej Centrum Medycznego Gizińscy. – Lubię tę pracę. Cenię sobie kontakt z pacjentami. Przyznam, że miałam po studiach problem ze znalezieniem zatrudnienia w zawodzie. Zdarzały się odmowy spowodowane moim stanem zdrowia – mówi.
Jakie są reakcje pacjentów wchodzących do gabinetu, którzy psychologa na wózku?
– Nie mówią na początku czegoś wprost, ale widzę u nich pewne zaskoczenie. Nie spodziewają się, że otworzy im drzwi taka osoba jak ja. Potem odchodzi to w niepamięć, bo ja siedzę za biurkiem i nie widać wózka. Niektórzy pod koniec wizyty powiedzą mi jakieś ciepło słowo, że dobrze sobie radzę. Jest to miłe – opowiada.
Zamknięta furtka, zamknięte możliwości
Jako osoba poruszająca się na wózku zauważa bariery komunikacyjne dla osób z niepełnosprawnościami. Zwraca uwagę, że często nie wynikają one z infrastruktury, ale ludzkiej organizacji. – Niedawno odwiedziłam moją przychodnię. Lubię ją, bo są tam bardzo miłe panie, a do tego jest winda, dlatego jestem w niej zapisana. Chciałam odebrać skierowanie dla mamy, gdy placówka była jeszcze otwarta, ale niestety bramka do windy była zamknięta i nie mogłam dodzwonić się do przychodni, więc czekałam aż wyjdzie jakiś pacjent, aby mógł przekazać w rejestracji, że jestem na zewnątrz i czekam na wejście. Takie sytuacje są irytujące, tym bardziej, że przy tej furtce jest informacja, że to wejście dla osób z niepełnosprawnością – opowiada.
Pytam o infrastrukturę miejską.
– Z perspektywy czasu widać wiele pozytywnych zmian. Są już wszędzie autobusy niskopodłogowe. Jeszcze tramwaje mogłyby być wszystkie z niską podłogą. Ale zdaje sobie sprawę, że nie zawsze da się wszystkie zmiany wprowadzić. Dotyczy to również nie tylko komunikacji, ale architektury – komentuje.

W tym roku po decyzji kapituły została laureatką wojewódzką i ogólnopolską w plebiscycie „Kobiety z Pasją” – Nie chciałam na początku, żeby zgłoszono mnie do tego konkursu. W zeszłym roku mój klub chciał to uczynić, ale nie miałam takiej potrzeby, gdzieś może się wstydziłam. A w tym roku uczelnia naciskała, żeby to zrobić. Zgodziłam się już, może tak dla spokoju. Finalnie jestem za to bardzo wdzięczna. Nie chodzi tu o nagrodę, ale poczułam energię tych wszystkich ludzi, którzy się ze mną cieszą tym sukcesem, kibicują mi, o czym nawet nie miałabym pojęcia – mówi mi ze wzruszeniem.
Po zakończeniu studiów była nawet nauczycielem akademickim. Ale musiała zredukować swoje obowiązki i na UKW pozostała w roli konsultanta społecznego. Chce się skupić na sporcie i zawodzie psychologa.
Zapisz się do newslettera „Bydgoszcz Informuje”!