Wojciech Grugel kontroluje większość budynków należących do ADM w Śródmieściu / Fot. R. Sawicki/UMB
Wojciech Grugel od 13 lat z dumą nosi tytuł mistrza kominiarskiego. W Bydgoszczy co roku czyści około 1000 kominów. Ten najwyższy, na który musi wejść, ma 35 metrów.
Do szkoły kominiarskiej chodził w Tucholi. Wielu z naszych kominiarzy ukończyło tam szkołę zawodową o tym profilu. Bydgoski mistrz kominiarski Wojciech Grugel pochodzi z Cekcyna. – W 2006 roku byłem piłkarzem lokalnego klubu Cisu Cekcyn. Sponsorem drużyny był, dzisiaj świętej pamięci, pan Albin Ptak, mistrz kominiarski. Brał on wielu młodych chłopaków zaciekawionych jego zawodem na swoje roboty. Też chciałem z nim chodzić. I po jakimś czasie na tyle się wciągnąłem, że trafiłem do szkoły i na kurs kominiarski – opowiada kominiarz. Weszliśmy z nim na spadzisty dach kamienicy w centrum miasta. – Chyba 5 czy 6 osób z mojej miejscowości, kolegów po fachu, pracowało w Bydgoszczy. Wielu też pozostało w gminie Cekcyn. Swego czasu wspomniany przeze mnie pan Albin obsługiwał połowę Bydgoszczy – wyjaśnia.
Wojciech Grugel w 2006 roku rozpoczął kurs na czeladnika, a w 2012 roku po zdaniu egzaminu w bydgoskim cechu został mistrzem kominiarstwa. Osiedlił się w naszym mieście i zaczął prowadzić swój zakład. Obsługuje wiele domów należących do Administracji Domów Mieszkalnych w Śródmieściu.
Wchodzi kominiarz po drabinie…
Zaprezentował się nam w tradycyjnym stroju kominiarza. Cylinder zwany pliszokiem jest przeznaczony tylko dla mistrzów tego fachu. Czeladnicy noszą kepliki. Przy czarnej marynarce kominiarskiej, czyli kolecie, znajduje się 13 guzików. Mają dawać szczęście jej właścicielowi, jak i przechodniom, którzy go widzą i złapią się za swoje guziki. Ale coraz rzadziej można na ulicy rozpoznać kominiarza, bo tak tradycyjnie ubrani chodzą coraz rzadziej.
– Ten tradycyjny strój ubieramy najczęściej na uroczystości. Jeśli warunki na to pozwalają, idziemy tak też do pracy, ale teraz stawia się na lżejsze, techniczne ubrania ze względów funkcjonalnych i bezpieczeństwa. Ponadto mamy maski chroniące drogi oddechowe, kiedyś tylko zakładano czarną chustkę. Przez to wielu starszych kominiarzy kończyło z chorobami płuc – opowiada.
Ze względu na charakter pracy większość kominiarzy to mężczyźni. W Polsce ten zawód wykonuje jedynie kilka pań. Kominiarze dalej noszą ze sobą podstawowe narzędzia do czyszczenia i konserwacji kominów, takie jak szczotki kominiarskie z linami i ciężarkami, grace kominiarskie, które najczęściej kojarzą się z tymi fachowcami. Nie oznacza to, że nie posiadają też nowocześniejszego sprzętu. W przypadku bardzo zaniedbanych kominów używają szczotek mechanicznych czy kamer kominowych.
– Najwięcej pracy jest w budynkach, gdzie są jeszcze stare piece kaflowe, kozy i tym podobne. Są jeszcze takie miejsca, choć według lokalnego prawa, w Bydgoszczy ich już nie powinno być. Choć na przestrzeni ostatnich lat sytuacja się polepszyła. Miasto w komunalnych mieszkaniach wymienia piece na te z wyższą klasą lub instaluje ogrzewanie centralne. Prywatnym właścicielom wręczane są dotacje. Ale proces wymiany trwa cały czas. Jeśli ludzie w starych piecach nie korzystają z usług zdunów, nie sprzątają ich, to trzeba nawet cztery razy w roku przeczyszczać takie kominy. Są miejsca, gdzie przychodzę co kwartał. Mam stałych klientów, jest ich około tysiąca – opowiada kominiarz.
Pytam o to, jak się chodzi po bydgoskich dachach. – Drabina jest naszym nieodłącznym elementem. Dostęp do komina jest zwykle łatwy, ale też nie ryzykuję. Znam kolegów, którzy spadali z dwupiętrowych budynków, kończyło się to złamaniami kończyn, a nawet trwałymi problemami z kręgosłupem. Jeśli jest więc niebezpiecznie, proszę o przygotowanie wysięgnika. Zimą sprawdzamy instalację w blokach mieszkalnych, bo wchodzenie po kamienicach i domkach jednorodzinnych np. ze starym gontem i spadzistym kształtem dachu jest niebezpiecznie, szczególnie w mroźne dni. Te kominy z „trudniejszymi” dachami lepiej zrobić, gdy jest ciepło – wyjaśnia.
Wizyta kominiarza jest obowiązkowa przynajmniej raz w roku dla wszystkich budynków mieszkalnych i użytkowych. Na kwestii bezpieczeństwa nie warto oszczędzać. Tym bardziej, że od dwóch lat kominiarze są zobowiązani raportować przeglądy do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, w której podawane są dane identyfikacyjne budynku, informacje o jego stanie technicznym i zalecenia, więc nic się nie ukryje. A brak przeglądu kominiarskiego może skutkować mandatem od powiatowego inspektora nadzoru budowlanego.
W browarach trzeba było wchodzić do wentylacji
A na jakich najciekawszych obiektach pracował nasz rozmówca?
– Byłem na ceglanym 35-metrowym kominie kotłowni Szpitala Wojskowego w Bydgoszczy, żeby wymienić żarówki w lampach nawigacyjnych dla helikopterów przylatujących do placówki. Pamiętam też, że kiedyś jako uczeń chodziłem na nocną zmianę z mistrzami czyścić kominy w Browarach Bydgoskich. Można było robić to tylko w nocy, kiedy produkcja stawała. Kominiarz musiał tam wejść do komina i przeczyścić odpływ dymu. Wymagało to czołgania się do instalacji wentylacyjnych – wspomina.

Choć pracy kominiarzom nie brakuje, jest to wciąż potrzebny zawód i zapewnia stabilne zatrudnienie, a poza tym profesjonalista poszerzający swoją wiedzę na temat nowych systemów i instalacji grzewczych, może liczyć na dobre zarobki. Jadnak młodzi raczej na garną się do tej profesji. Mało jest młodych kominiarzy.
– Jest nas coraz mniej. Dobrzy fachowcy odchodzą na emeryturę. Wielu z nich, posiadających duże umiejętności, zrezygnowało z tej pracy, ponieważ nie podołali cyfrowemu wprowadzaniu danych do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. To też często dziedziczny zawód. Wielu synów zostaje kominiarzami po ojcu. Ale po prostu brakuje młodych. Coraz trudniej jest ich zachęcić do takiej pracy. Nie jest to łatwa praca. Trzeba chodzić po dachach i się nabrudzić, ale naprawdę da się ją lubić, czego jestem przykładem – mówi mi.
Pan Wojciech chętnie przyjmuje uczących się w tym zawodzie. Historia zataczało koło, bo teraz poza kominiarstwem sam sponsoruje drużyny sportowe ze swoich rodzinnych stron. Być może to on niedługo wśród młodych sportowców znajdzie przyszłego kominiarza.
W Bydgoszczy dwa razy odbyła się parada kominiarzy z całego świata w latach 2023 i 2024. Świętują 4 maja, we wspomnienie św. Floriana, który oprócz strażakom, patronuje też fachowcom od kominów.
Zapisz się do newslettera „Bydgoszcz Informuje”!