9 grudnia obchodzimy Dzień Strażaka oddziału miejskiego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Bydgoszczy. Z tej okazji o pracy strażaka-ochotnika rozmawiamy z Danielem Chojakiem, sekretarzem OSP Bydgoszcz-Fordon.
Miłosz Kalaczyński: Najtrudniejsza akcja w OSP Bydgoszcz – Fordon?
Daniel Chojak: – W sierpniu tego roku pomagaliśmy Państwowej Straży Pożarnej przy pożarze w Jarze Czynu Społecznego. Niestety zakończył się tragicznie, a dla nas była to bardzo trudna akcja. Gaszenie pożaru trwało kilka godzin. Pamiętam, że w garażu natrafiłem na butle z gazem. Były bardzo gorące, trzeba było je szybko schłodzić i wynieść. W takich sytuacjach u każdego strażaka pojawia się ogromny stres.
Skąd się wzięło u pana powołanie do bycia strażakiem?
– Już w dzieciństwie miałem kontakt ze strażą. Miłość do niej zaczepił we mnie mój tato, który był zawodowym strażakiem. Często zabierał mnie do remizy, pokazywał mi sprzęt pożarniczy. Tak to się jakoś ułożyło, że pełniłem wojskową służbę zasadniczą jako strażak w Warszawie. Tradycja pożarnicza została w rodzinie. Brat pracuje w PSP, a tata jest prezesem OSP Wysokie Mazowieckie.
Jak wyglądała droga do wstąpienia w szeregi OSP Bydgoszcz – Fordon?
– Jakieś dwa lata temu w mediach społecznościowych zobaczyłem ogłoszenie o naborze. Najpierw podpisałem deklarację członkostwa. Oczywiście, nie mogłem od razu wyjeżdżać do akcji. Przeszedłem szkolenie podstawowe organizowane przez Komendę Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy, które odbyło się w jednostce OSP w Dobrczu. Przez kilka tygodni ćwiczyliśmy między innymi wchodzenie na drabinę z wężem, podawanie prądów wody, ratownictwo techniczne czy udzielanie pierwszej pomocy i ewakuację osób z zadymionego pomieszczenia.
Na co dzień pracujecie, macie swoje rodziny i inne dodatkowe zajęcia – jak pogodzić to z byciem strażakiem?
– Te sprawy ograniczają obecność w jednostce. Za służbę w OSP nie ma stałego wynagrodzenia, poza ekwiwalentem za udział w akcji. Jednak wspólnie zdecydowaliśmy, że będziemy go przekazywać na cele statutowe naszej jednostki. Sam w wolnym czasie interesuję się fotografią przyrodniczą i staram się szukać czasu na realizowanie tej pasji, ale jednak w jednostce jest taka strażacka brać, która nas przyciąga. Szkolimy się i ćwiczymy razem. Kiedy jest tylko możliwość zawsze wyjeżdżamy do akcji.
No właśnie. Skąd wiecie kiedy wyjechać? Przecież nie zawsze jesteście w remizie?
– Jesteśmy podłączeni do systemu alarmowego. Kiedy jesteśmy wzywani otrzymujemy powiadomienia na telefony komórkowe. Osoby, które są w pobliżu przyjeżdżają do remizy. Żeby wyjechać, musimy zebrać cztery osoby. Staramy się zrobić to jak najszybciej. Ale zdarzają się nerwy, szczególnie, gdy tracimy czas w korkach na ul. Fordońskiej, jadąc do remizy. Gdy jedzie się prywatnym samochodem do jednostki nie jesteśmy uprzywilejowani w ruchu drogowym.
Jakie cechy musi mieć kandydat na strażaka-ochotnika?
– Na pewno musi być to osoba z dobrą kondycją fizyczną i psychiczną. Czasami wydaje nam się, że jak jesteśmy silni i szybko biegamy to poradzimy sobie ze wszystkim. Nie jest tak do końca. Kiedy jedziemy do akcji, mamy ogólną informację co się dzieje na miejscu. Musimy być przygotowani na wszystko. Trzeba zachować chłodny umysł i dbać o bezpieczeństwo swoje i kolegów, aby dobrze przeprowadzić akcję.
Jaki macie sprzęt i jak się doposażacie?
– Od kiedy dołączyłem do jednostki, przeszła ona dużą metamorfozę. Początkowo do akcji jeździliśmy 33-letnim Starem. W zeszłym roku dzięki Bydgoskiemu Budżetu Obywatelskiemu, dzięki głosom mieszkańców oddanych na nasz projekt zdobyliśmy fundusze na zakup nowego wozu marki Man wraz z bardzo dobrym sprzętem gaśniczo-tnącym. Za co serdecznie dziękujemy wszystkim mieszkańcom Bydgoszczy. Ma już za sobą pierwszy wyjazd. Wspierają nas też Lasy Państwowe, przedsiębiorcy czy mieszkańcy. Korzystając z okazji chciałbym także podziękować władzom miasta, a szczególnie dyrekcji Centrum Pomocy dla Bezdomnych Mężczyzn w Bydgoszczy, na którego terenie mamy remizę. Wierzymy, że w przyszłości powstanie w Fordonie nowy budynek, który będzie służył dla nas oraz społeczności lokalnej.
Rekrutacja do jednostki trwa?
– Tak. Obecnie w jednostce jest 17 osób, które mają uprawnienia do wyjazdu na akcje, w tym co warto podkreślić, są trzy kobiety. Również biorą udział w działaniach gaśniczych. Ponadto mamy Młodzieżową Drużynę Pożarniczą, w której działają młodsi strażacy. Nie mają jeszcze 16 lat, więc nie mogą pomagać przy wyjazdach. Trenują oni pod okiem doświadczonego druha seniora i przygotowują się do zawodów pożarniczych.
Czego chciałby życzyć pan bydgoskim strażakom?
– Chciałbym życzyć tyle samo powrotów co wyjazdów. Niech bezpiecznie wracają do swoich rodzin, będąc przy tym dumnym, że pomagają drugiemu człowiekowi, zgodnie z naszym mottem: „Bogu na chwałę, ludziom na pożytek”.
Ochotnicza Straż Pożarna w Fordonie istniała już w 1859 roku, w 1983 roku została rozwiązana. W 2018 grupa zapaleńców postanowiła kontynuować fordońskie tradycje pożarnicze. Remiza jednostki znajduje przy ul. Fordońskiej 422.
Najnowsze informacje z Bydgoszczy – zapisz się do naszego newslettera!