Nowe propozycje dla MZK. Wyższe stawki i więcej czasu na restrukturyzację

Na stole leży nowa propozycja dla Miejskich Zakładów Komunikacyjnych. Miasto zapłaci tyle, ile chce spółka, ale umowę zawrze na dwa lata. Potem podzieli ponad 70 proc. przewozów obsługiwanych przez MZK na trzy części i zorganizuje przetarg.

Na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Bydgoszczy radni zajęli się w środę (11 stycznia) m.in. sytuacją w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych. Sesja została zwołana na prośbę prezydenta Bydgoszczy, by wyjaśnić sytuację w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych.

– W stosunku do MZK występujemy w dwóch rolach – jako właściciel i jako kupujący usługi, jesteśmy klientem. Tyle, że w tym wypadku jesteśmy skazani na to, by miejskiej spółce usługę transportową powierzyć. Na razie nie ma umowy na następne 9 lat, bo nie jesteśmy w stanie porozumieć się w sprawie wynagrodzenia za usługę. Mamy tymczasową umowę obowiązującą przez dwa miesiące – mówił prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski.

Prezydent podkreślił, że warunkiem podpisania umowy jest zgodna wola obu stron, której obecnie nie ma. Sporną kwestią jest cena. – Według MZK podpiszemy, ale pod warunkiem, że miasto zapłaci nam tyle ile my chcemy. Stanowisko miasta jest takie – podpiszemy, ale płacąc za usługę cenę odpowiadającą cenie rynkowej „plus” – wyjaśniał prezydent.

Ten „plus” to dodatkowa opłata, którą miasto proponuje MZK w porównaniu z ceną rynkową osiągniętą w przetargu, w którym wygrał Mobilis.

Ile miasto zapłaci za wozokilometr?

Spór dotyczy ceny za tzw. wozokilometr przy czym wymagania techniczne i organizacyjne są takie same dla obu operatorów – spółki Mobilis i MZK. Przypomnijmy, Mobilis który stanął do przetargu na obsługę części linii autobusowych w mieście zaoferował stawki o około 20 procent niższe niż MZK.

W przetargu na obsługę kilku linii autobusowych, rozstrzygniętym w zeszłym roku Mobilis zaproponował 7,33 i 6,25 zł netto za kilometr (dla autobusów przegubowych i krótkich), a MZK odpowiednio 8,97 i 7,5 zł.

Miasto zaproponowało spółce początkowo stawkę Mobilisu+10 procent więcej za wozokilometr. Ta oferta została przez MZK odrzucona. Następnie na negocjacyjnym stole pojawiła się oferta ze stawką Mobilisu +10 procent więcej z możliwością zwiększenia stawki w pierwszych latach obowiązywania umowy i zmniejszenia stawki w latach kolejnych. I ta propozycja nie znalazła uznania w MZK.

– Złożyłem więc trzecią ofertę – stawka Mobilis plus 14,6 proc. w latach 2023-2024, a potem stawka Mobilis plus 10 proc. w latach 2025-2031, po przedstawieniu przez Radę Nadzorczą spółki planu optymalizacji. Też została odrzucona i dlatego się nie porozumieliśmy – informował prezydent. – Nie ma żadnych przesłanek, by wydawać więcej niż to, za ile moglibyśmy taką usługę kupić na rynku. Każda wydana złotówka ponad cenę rynkową to ograniczenie miasta w wydatkach na inne cele. Co ważne – nie mamy środków finansowych, by spełnić żądania MZK.

Należy także wziąć pod uwagę waloryzację dla każdej ze spółek. Jest ona korzystniejsza dla MZK, bo kwartalna. Mobilis ma w umowie zapisaną roczną.

W tym roku na komunikację publiczną w Bydgoszczy (poza spółką Tramwaj Fordon) przeznaczono w budżecie 196 mln złotych. Kwota ta ma wzrosnąć w roku 2031 do niemal 241 mln zł.

MZK – umowa albo za dwa lata przetarg na obsługę linii

– Nie mam wątpliwości, że dla pasażerów kluczowe jest to, jak często autobus podjedzie na przystanek, a nie jakiego przewoźnika. Powierzenie przewozów MZK i wydanie na ten cel o jedną piątą więcej środków na transport publiczny w praktyce oznacza, że możemy zamówić znacznie mniej tak zwanych wozokilometrów niż u innych przewoźników. Autobusy MZK podjeżdżają na przystanek np. pięć razy na godzinę, kiedy w tej samej cenie u prywatnego przewoźnika moglibyśmy zamówić sześć kursów – stwierdza prezydent Bydgoszczy.

Miasto złożyło jednak kolejne propozycje, które rozpatrywał będzie już nowy prezes MZK, Piotr Bojar, który przejął stery w spółce 10 stycznia i był obecny na środowej sesji specjalnej.

To stawka Mobilis+10/14,6 proc. i umowa na przewozy na następne 9 lat lub stawka proponowana przez MZK (czyli 21,3 proc, ponad cenę spółki Mobilis – red.) na 2 lata i po tym czasie przetarg w 3 pakietach (po około 25 proc. pracy przewozowej) na lata 2025-2033. Wariant B wymagać będzie uchwały Rady Miasta Bydgoszczy. Od 2013 roku obowiązuje bowiem uchwała powierzająca MZK ponad 70 proc. przewozów.

Bydgoscy radni mieli szereg pytań dotyczących przyszłości umowy z MZK. Pytali m.in. skąd pojawiła się propozycja wyższej o 10 procent ceny za wozokilometr dla MZK, skoro i ona nie spełnia zasady gospodarności.

Niektórzy obawiali się o przyszłość MZK i los pracowników, gdy dojdzie do przetargów. Inni podkreślali, że gdy zabrakłoby miejskiej spółki, przyszły monopolista mógłby narzucić o wiele wyższe ceny niż obecnie proponowane. Marek Napierała z NSZZ Solidarność pośrednio wskazywał na takie zagrożenie twierdząc, że w innych przetargach na przewozy pasażerskie spółki proponowały zdecydowanie wyższe niż w Bydgoszczy stawki na wozokilometry.

– Dlaczego 10 procent? To w połowie między ceną rynkową a oczekiwaniami MZK. Każdy z nas musi ponieść wysiłek. Jest wysiłek po stronie firmy i wysiłek finansowy po stronie miasta – odpowiadał prezydent. – Nie należy obawiać się monopolu na rynku przewozów, widać to po zainteresowaniu naszym przetargiem (do którego zgłosiły się cztery firmy – red.). Nie straszmy czymś, co jest nierealne – ocenił Rafał Bruski.

Jeszcze dziś (środa 11 stycznia) ma dojść do spotkania z nowymi władzami MZK, jednocześnie miasto – mając na uwadze konieczność odpowiedniego zorganizowania transportu miejskiego – szykuje się do procedury przetargowej, gdyby rozmowy nie zakończyły się porozumieniem, a dwumiesięczna umowa wygasła.

Informacje z Bydgoszczy na Twoją skrzynkę e-mailową. Zapisz się do newslettera!

Udostępnij: Facebook Twitter