Andriej Sadowy w punkcie pomocy „Bydgoszcz pomaga Ukrainie” / Fot. B.Witkowski/UMB
– Bardzo bym chciał, żeby dzieci dobrze się uczyły, a każda kobieta zdobyła tu nowy zawód, umiejętności, które przydadzą się kiedy w całości wyzwolimy Ukrainę – mówi do swoich rodaków, uchodzców z Ukrainy, którzy schronili się w Bydgoszczy, mer Lwowa, Andrij Sadowy i dodaje – Zawsze będziemy dziękować Polakom za otwarte serca.
Andrij Sadowy był specjalnym gościem Campusu Academy, który odbył się w piątek i sobotę, w Młynach Rothera.
Roman Laudański: Nie wiem, czy pan mer sobie przypomina, ale po otwarciu połączenia lotniczego Bydgoszcz – Lwów gościł pan grupę dziennikarzy z naszego miasta.
Andrij Sadowy – Tak było, pamiętam. Piękny czas.
Zupełnie inna epoka.
– A dziesięć lat temu Ukraina i Polska organizowały wspólnie Euro 2012 w piłce nożnej, prawda? Dziś trwa wojna. Lwów stał się największym hubem humanitarnym na świecie. Codziennie przyjeżdża do Lwowa dużo uchodźców, rannych. Przez jedenaście miesięcy wojny przewinęło się przez Lwów ponad 75 tysięcy rannych dzieci, kobiet, żołnierzy. Udzielamy im pomocy. Ci, którzy wymagają protez, otrzymują je we Lwowie. Jeszcze nie możemy dostarczyć ich wszystkim potrzebującym, ale jesteśmy w trakcie budowy dużego systemu rehabilitacji rannych i poszkodowanych. Osoby potrzebujące pomocy, rehabilitacji, protez będą z nami przez następne dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat. To jest nasz, mój obowiązek. Musimy to zrobić. Z całej siły wspieramy naszych żołnierzy, także siły obrony terytorialnej. Musimy codziennie być mocniejsi, bo dziś nikt jest w stanie przewidzieć przyszłości. Lwów żyje, Lwów pracuje, tylko wieczorem nie jest tak cicho, jak na bydgoskich ulicach. Generatory prądu pracują. Sklepy, kawiarnie, hotele, teatry są czynne.
Andrij Sadowy: Jak żyje Lwów
Pomimo wojny toczy się zwykłe życie.
– To jest normalne życie w czasie wojny. Po ogłoszeniu alarmu trzeba iść do schronu, a później wrócić do normalnej pracy, nauki.
Infrastruktura miejska ucierpiała podczas ataków rakietowych?
– Wielokrotnie Lwów doświadczał ataków rakietowych. Wróg zniszczył wszystkie energetyczne podstacje, to katastrofa. Także zniszczono obiekty cywilnej infrastruktury, ale starówka nadal stoi. Mamy problemy z prądem. Jeśli chodzi o wodę, zbudowaliśmy alternatywny system dostaw, dużo zrobiliśmy jeszcze przed wojną. Dlatego jesteśmy przykładem dla innych, co należało zrobić, żeby przeżyć. Większość mieszkańców wróciła do Lwowa. Uchodźcy np. z Chersonia, jak tylko miasto zostało wyzwolone, natychmiast do niego wrócili.
Tylko do czego? Do morza ruin?
– Słuchajcie! To jest dom! Nasz dom. Musimy go odbudować! Z logicznego punktu widzenia nie można tego wytłumaczyć. Ukraińcy są siłą, która zmienia to, co było do tej pory. Budujemy, tworzymy nową rzeczywistość. I bardzo nam jest przyjemnie, że robimy to razem z Polakami. Ukraińcy i Polacy razem to wielka moc, największa siła w świecie.
Na froncie giną również mieszkańcy Lwowa.
– To wielka szkoda, straszny żal. Codziennie odbywają się trzy, cztery pogrzeby młodych chłopaków, którzy zginęli w walce. Codziennie przybywa mogił. Muszę rozmawiać z rodzinami poległych. Najtrudniejsze są rozmowy z dziećmi, które tracą ojców.
Nikt nigdy nie przygotował pana do takiej roli.
– Wojna przynosi nowe obowiązki. Odpowiedzialność za innych. Codziennie musisz stawać się ojcem dla dziecka, które na wojnie straciło swojego tatę… Ciężko o tym rozmawiać. Wracają do mnie te wspomnienia, twarze dzieci. Myślę o ich przyszłości. O tym, że musimy wszystko odbudować.
– Przysłuchując się dyskusji z pana udziałem podczas Campusu Academy wydaje się pan pełen optymizmu i wiary w przyszłość. Mówił pan jak ktoś, kto planuje już powojenną rzeczywistość Lwowa, Ukrainy.
– Muszę to robić. Będziemy musieli szybko odbudować nasz kraj, żeby Ukraina stałą się członkiem Unii Europejskiej i NATO. Dlatego nieustannie powtarzam: Potrzebujemy Leopardów, Patriotów, śmigłowców, żeby wyzwolić całą Ukrainę! Jeśli dziś niektóre terytoria Ukrainy są okupowane, to ciężko, żeby NATO przyjęło nas w swoje szeregi. Dlatego potrzebujemy czołgów Leopard. Przypomnę, że dziesięć lat temu Ukraina miała jakąś szansę wstąpienia do NATO. Przywódcy wielu państw kręcili wtedy głowami i mówili: To jeszcze nie ten czas. A ilu Ukraińców przez to zginęło? Przez to stwierdzenie „Jeszcze nie teraz”?! To polityka, a politycy powinni podejmować ważne decyzje. Mam wielką nadzieję, że Litwa, Estonia, Łotwa, Polska – państwa rozumiejące, czym jest Rosja, będą jeszcze twardsze i doprowadzą do sprzyjających nam decyzji. A na Ukrainę trafi sprzęt militarny, którego potrzebujemy już teraz. Dzisiaj w Ukrainie decydujemy o przyszłym kształcie naszego świata.
Rozumie pan, co takiego jest w Rosjanach, w Putinie, że wywołali tę wojnę?
– To barbarzyńskie państwo! Nie potrafią zrozumieć, że ktoś chce żyć normalnie. Cały czas muszą stwarzać ludziom problemy. Wcześniej Ukraina była pod okupacją Związku Sowieckiego, ale teraz jest wolna, a oni tego nie akceptowali. Dla nas to jedyna szansa, żeby Ukraina powstała na następny tysiąc lat. I o to walczymy.
Ma pan jakieś przesłanie dla Ukraińców, których gościmy w Bydgoszczy i w wielu innych polskich miastach.
– Bardzo bym chciał, żeby dzieci dobrze się uczyły, a każda kobieta zdobyła tu nowy zawód, umiejętności, które przydadzą się kiedy w całości wyzwolimy Ukrainę. Oczekujemy, że po zwycięstwie wrócicie i swoim doświadczeniem będziecie wspierać Ukrainę, by jak najszybciej wróciło normalne, dobre życie w naszym państwie. Zawsze będziemy dziękować Polakom za otwarte serca oraz miłość do każdej ukraińskiej rodziny.
Jedenaście miesięcy temu wielu sądziło, że po kilku dniach Kijów padnie i rozstrzygną się losy wojny. Skąd ta siła Ukraińców?
– Bóg daje siły. Na pewno coś napisane jest w niebie, a my na razie nie potrafimy tego odczytać. Dlatego dążymy tylko do zwycięstwa, do wolnej Ukrainy, wolnej Polski i wolnego świata!
Dziękujemy i życzymy dużo sił w waszej walce.
Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na nasz newsletter!