– Do mnie wystarczy się uśmiechnąć – zapewnia bydgoski Spider-Man

Na punkcie widokowym w Młynach Rothera / Fot. Roman Laudański /

– Jestem po to, żeby nieść radość – zapewnia bydgoski Spider-Manem, Człowiek-Pająk, który pozuje do zdjęć w okolicach Starego Rynku i Wyspy Młyńskiej. – Na tym świecie musi być wesoło!

Roman Laudański: – Nim zaczęliśmy rozmawiać na Starym Rynku już dwie osoby chciały sobie zrobić z tobą zdjęcie, a pewnie gdyby inni byli ciut odważniejsi, to bym się z dyktafonem nie dopchał…

Spider-Man: – Odwaga przechodniów jest bardzo duża. Pozuję codziennie do około stu zdjęć z przypadkowymi osobami. W stroju Spider-Mana pozuję przez trzy – cztery godziny. Małe dzieci trochę się mnie boją, nie mają – na szczęście – zaufania do obcych.

– Bardzo słusznie. Warunkiem naszego spotkania było zachowanie anonimowości Spider-Mana, w tej kwestii nic się nie zmieniło?

– Znajomi i tak mnie poznają po głosie i charakterystycznym śmiechu. Także po sylwetce, poruszaniu się. Wiedzą, kim jestem.

– Skąd taki pomysł?

– Regularnie zacząłem spacerować po mieście 21 czerwca. Strój kupiłem wcześniej przez internet. Po co? Nie wiem. Strój leżał w domu, aż zaświtała mi myśl, żeby zacząć w nim spacerować. Chciałem rozweselić ludzi.

– Pierwsze wyjście na miasto bez obaw? Żadnej myśli: a co sobie o mnie inni pomyślą?

– Nie miałem takich obaw. To jest ciekawe doświadczenie. Wszyscy na mój widok krzyczeli: „o, Spider-Man idzie! Można fotę?!” Odpowiadam: jak najbardziej! O to chodzi! O wspólne zdjęcie proszą starsi i młodsi. Czasami idąc chodnikiem zrównuję się z kimś, kto odwraca głowę i z zaskoczeniem reaguje na mój widok. Przerwiemy na chwilę, dziewczyny chcą sobie zrobić ze mną zdjęcie. Zapraszam!

(Maja i Martyna z Bydgoszczy: – Fajny pomysł z tym przebraniem, coś wreszcie się dzieje. Zabawna sytuacja. Jesteśmy fankami filmów ze Spider-Manem).

(Spider-Man: – A na ostatnim filmie byłyście? Nie? To polecam. Wybrałem się do kina, oczywiście w tym stroju. Zdziwienie było).

– Ludzie na twój widok reagują bardzo pozytywnie. Nigdy nie było trudnych sytuacji?

– Zdarzały się, ale rzadko. Zawsze staram się załagodzić sytuację.

– Nikt nie chciał zdjąć ci maski?

– Bywało, żartem łagodziłem sytuację. Przekonywałem, że trochę tajemniczości potrzebuje każdy z nas.

– Coś bliższego możesz o sobie powiedzieć? Pracujesz, uczysz się?

– Moja praca związana jest z dziećmi. Można mnie spotkać na przejściu dla pieszych na Wzgórzu Wolności, gdzie przeprowadzam dzieci przez ulicę.

– Ale to już nie w tym stroju?

– Kiedyś chciałem się przebrać na zakończenie roku szkolnego, ale na szczęście nie zrobiłem tego, bo na moim przejściu mogłoby być za duże zamieszanie. Kierowcy nie powinni się rozpraszać w takim miejscu.

– Czyli jesteś „panem Agatką”?

– Raczej „panem Stopkiem”. Dlatego nie mam żadnych trudności w nawiązywaniu kontaktów z dziećmi, kiedy idę w przebraniu.

– Na twoim przejściu dla pieszych panuje duży ruch? Masz oczy dookoła głowy?

– Wbrew pozorom najgorzej jest z tramwajami. Samochody muszą się zatrzymać. Przeprowadzam dzieci od 12 marca 2012 roku. Trochę lat minęło. To już moja czwarta szkoła.

– Jesteś bydgoszczaninem?

– Jak najbardziej, miasto mi się podoba.

– Udzielasz się gdzieś jeszcze? Jakieś hobby? (Chce pani zdjęcie zrobić? – to pytanie do kobiety spoglądającej w stronę Spider-Mana. – Nie mam pieniędzy! – odkrzykuje kobieta. – Ale ja wcale nie chcę pieniędzy!) To jak jest z pieniędzmi? Jest płacenie za zdjęcia czy nie ma?

– Ludzie usiłują coś czasem mi wcisnąć, ale, jak widać, kostium nie ma kieszeni. „Pan weźmie, pan weźmie” – proszą, to żeby nie robić zamieszania coś wezmę. Ludzie chcą się odwdzięczyć. Jest takie przekonanie, że jako coś otrzymujemy, to powinniśmy się odwdzięczyć, czyli zapłacić. A do mnie wystarczy się uśmiechnąć.

– Poświęcasz swój prywatny czas….

-…żeby być atrakcją Bydgoszczy. Najczęściej jestem na ulicy Mostowej, na Starym Rynku, Wyspie Młyńskiej, na Długiej. Czasem wsiadam do tramwaju lub autobusu i wtedy jest ubaw po pachy. Lubię usiąść przy oknie i obserwuję reakcję ludzi na przystankach. Mam z tego niezły ubaw, chyba nawet lepszy niż ci, co na mnie patrzą.

– Dlaczego Spider-Man, a nie Batman czy Kapitan Ameryka?

– Ponieważ spodobał mi się strój. Także dość często nadawane są filmy o Spider-Manie. Czasem je oglądam i żartuję: to o mnie, muszę to obejrzeć! (śmiech) Działania artystyczne, performensy nie są mi obce. Jestem związany z grupą „Czarny Karzeł” Marty Filipiak.

– Co roku organizujecie Festiwal „Oko nigdy nie śpi”.

– Tegoroczna edycja odbędzie się od 10 do 13 sierpnia.

– W działaniach sięgacie równie po różne stroje.

– Tak, kręcimy różne klipy, filmiki. Przebieramy się w stroje z różnych epok, ja również lubię to robić. Kiedyś prowadziliśmy działania artystyczne w Młynach Rothera i w przebraniu szliśmy grupą przez miasto. Płynęliśmy „Jantarem”, działamy m.in. w Ostromecku.

– Skoro to działania artystyczne, to i trochę artysty jest w tobie.

– Hmmm, chyba jest. Śpiewałem kiedyś w chórach: mieszanym i męskim.

– Na festiwal „Oko nigdy nie śpi” zapraszacie tak wyśmienitych gości jak Anda Rottenberg czy prof. Zbigniew Mikołejko.

– Ich również zachwyca miasto. Dobrze, że coraz więcej kamienic jest wyremontowanych. Irytują mnie bazgroły na ścianach, bo to nie jest graffiti. Jak ja tego nie lubię. Ciekawe, że nikt nie widział, kiedy ktoś smarował po tej ścianie u góry (pokazuje na szczyt ściany jednej z kamienic przy Starym Rynku). Szkoda, że ludzie nie reagują. Wystarczyłoby zadzwonić po służby.

– Służby chcą cię legitymować?

– Kiedyś policjanci mnie rozpytywali, a po co, dlaczego, czy aby nie mam ten, teges. Tłumaczyłem, że robię to, żeby było weselej w mieście. Wymyśliłem zdanie: jestem po to, żeby nieść radość. Robiłem sobie także zdjęcia z Czechami, którzy zwiedzali Bydgoszcz oraz z Młodą Parą, która chciała zrobić sobie ze mną zdjęcie. Nawet starsze panie mnie wołają do zdjęcia! Niech też mają radość. Na tym świecie musi być wesoło. Rozumiem, że czasem mamy powody do smutku, ale czy naprawdę większość z nas ma powodu, żeby chodzić po mieście z pochyloną głową i zaciętym wyrazem twarzy? A raz zrobiłem zdjęcie z metalowcami czy punkami. Ubrali mnie w te wszystkie łańcuchy i założyli „pieszczochę” na przedramię. Było super!

(Spider-Man pozuje do kolejnych zdjęć).

– Krzysztof Nowicki z festiwalu „Przezrocza” kręci o mnie film „Trzy pieśni”. Z grupy „Czarny Karzeł” wybrał trzy osoby, także mnie. Nagrywał mnie w pracy na przejściu, na próbie chóru w „Czarnym Karle”, w domu, a teraz zaskoczyłem go przebraniem i oczywiście też chce mnie nagrać w tym stroju.

– Obejrzałeś wszystkie filmy ze „Spider-Manem”? Przeczytałeś wszystkie komiksy?

– A gdzie tam, ja dopiero zaczynam. Będę musiał się dokształcić. Podczas wesołych chwil przy robieniu zdjęć zdarzają się też bardzo wzruszające. Na Wyspie Młyńskiej niepełnosprawny chłopiec podszedł do nie, przytulił się, pogłaskał, aż mnie ciarki przeszły. Niesamowite uczucie.

– Prawdziwy Spider-Man walczył ze złem…

-…no nie wiem, co jest z tym złem. Czy wszyscy czekają na złe informacje w mediach?! Tylko to ich interesuje?! Trzeba pokazywać więcej dobra, bo ludzie i świat są dobrzy. Jeśli chodzi o moje zainteresowania, to dodam, że jestem także w proobronnej organizacji „Strzelec”. Mamy wojskowe przeszkolenie z zielonej i czarnej taktyki, pierwszej pomocy, czyszczenia broni oraz z surviwalu.

– Tracisz swój czas. Nie lepiej byłoby wyciągnąć się z laptopem, film obejrzeć lub książkę poczytać?

– Na każde wakacje starałem się coś wymyślić. Czasem tylko dla siebie, czasem dla siebie i dla ludzi. W mediach społecznościowych obserwuje mnie na razie z 300 osób.

– Przypominasz trochę białego misia z Krupówek, z którym turyści robią sobie zdjęcia w Zakopanem.

– Czy gdybym przebrał się za mistrza Twardowskiego lub za Mariana Rejewskiego, to miałbym taką samą rozpoznawalność? Chyba niekoniecznie. Spider-Man, postać filmowa jest wszystkim dobrze znana.

– Doczekałeś naśladowców?

– A pojawili się, na przykład wczoraj Czarny Spider-Man oraz jeszcze jeden. Chodziliśmy przez chwilę we trzech.

– Do kiedy będziesz działać?

– Pod koniec miesiąca wyjeżdżam na kilka dni, wracam na „Oko nigdy nie śpi”, następnie wyjeżdżam na Mazury ponurkować, mam ulubione jezioro. Zostaje końcówka sierpnia, a od września wracam na przejście dla pieszych. Przy okazji przyznam się, że jako dziecko byłem bardzo nieśmiały. Wszystkiego się bałem. I to się zmieniło.

(Spider-Man pozdrawia przechodzące dzieci, gdy nagle jedno z nich odwraca się i krzyczy: a i tak Superman jest lepszy od Spider-Mana!)

Zapisz się do newslettera Bydgoszcz Informuje!

Udostępnij: Facebook Twitter